Pożyjemy zobaczymy. Nie uważam, żeby Trump był poważnym człowiekiem... jego się nie da słuchać ani czytać, ale wydaje mi się, że nie jesteśmy adresatami jego przekazu. Wszystko jest na potrzeby wewnętrzne. Oceniam po tym po czym można, czyli po aktualnym stanie faktycznym. Jesteśmy bliżej pokoju niż byliśmy za Bidena. Długotrwałość tego pokoju nie będzie polegała na gwarancjach bezpieczeństwa tylko bezradności Rosji. Musi być jakiś balans, Rosja słaba, ale nie zdesperowana. Wiadomo, że wiarygodność jest waluta i Trump niszczy wieloletnie budowane zaufanie, ale to tylko czas pokaże co oni tam planują. Można gdybać i gdybać, ale jedyne co pamiętam z Trumpa 1.0 to "nothing ever happens", a przynajmniej nic istotnego dla nas. Dużo szumy o nic.