TO BYŁA PASKUDNA KAMPANIA WYBORCZA, ALE NAJWAŻNIEJSZE WCIĄŻ PRZED NAMI.
Znamy wyniki wyborów, a temat przez następne dwa tygodnie, będzie z każdym dniem coraz bardziej podgrzewany. Nawet PKW nie usiłuje mnie przekonywać, że proces wyborczy był uczciwy. Więc, jeżeli instytucja opłacana przez państwo przez okres kampanii wyborczej spokojnie przyglądała się łamaniu prawa, a szczególnie w obszarze propagandy medialnej, to trudno obecnie twierdzić, że to wszystko było prawidłowe. Niestety, ale władza i opozycja przyzwyczaiły nas do tego, że pod tym względem nie było i nie będzie równości. Było niemożliwym w tej sytuacji, kandydatom na prezydenta RP nie posiadającym dostępu do telewizji, konkurować z tymi dwoma z POPiS-u, którzy w zależności od ilości kanałów telewizyjnych uzyskali odpowiedni procent poparcia. Jakie to było bezczelne i aroganckie. Tylko nieliczni protestowali.
Zatem, nie będzie błędem twierdzenie, że to właśnie telewizja miała swój główny udział w procentowych osiągnięciach poszczególnych kandydatów. Decydenci programów telewizyjnych zupełnie nie zważali na jakąkolwiek uczciwość, czy też potrzebę przestrzegania prawa, co do wykorzystywania czasu antenowego przez wszystkich kandydatów. Na naszych oczach było łamane prawo. Nikt o tym nie chciał nawet dyskutować. Ale skoro było to obojętne również prezydentowi A. Dudzie, to nie mogli tym zajmować się, ani szefowie największych partii politycznych, jak i dwaj głowni kandydacie. Stąd nie sądzę, by nowy prezydent miał w przyszłości poważnie traktować postanowienia konstytucji czy uchwalone ustawy. Z pewnością nie będzie tego przestrzegał pan Trzaskowski / jeśli wygra tę rywalizację /, bowiem jego zadaniem będzie zatwierdzić wszystkie ustawy ZGODNE Z PRAWEM JAK JE ROZUMIE D. TUSK.
Cóż mogę powiedzieć po tej pierwszej turze. Przegrała Polska, przegraliśmy my jej obywatele. Wygrali ci, co te wybory przygotowywali i dla których ważne było tylko to, by wygrał POPiS, a jeśli tak się stało, to teraz obywatele niech się dalej okładają pałami i plują na siebie, a to dla przyszłości kraju i jego mieszkańców nie ma to żadnego znaczenia. Radość zapanowała też w Brukseli i w Berlinie, bowiem nic się nie zmieni w polityce UE, a zaplanowane zamierzenia będą bez przeszkód realizowane, podobnie jak to było za Morawieckiego i Kaczyńskiego. Zachodni przywódcy dalej będą lekceważyć szefa warszawskiego rządu, ale przecież ich zdaniem, on jest przeznaczony do wykonywania ich poleceń.
Oczywiście w czasie najbliższych dni będziemy świadkami, jak będą czynione zabiegi, by przeciągnąć na swoją stronę głosujących na mniejszych kandydatów, a zwłaszcza tych z Konfederacji. Jeżeli jednak będą i z tym problemy, to rządzący znajdą sposób, by i tę przeszkodę pokonać. Zresztą już na samym początku widać, że w tym temacie nie wypowiadał się S. Mentzen, a w Internecie krążą informacje o tym, że Konfederacja w żadnym wypadku nie poprze K. Nawrockiego.
Wiele napisano już o tym, jakie warunki zostaną nam stworzone po zakończonych wyborach, więc zgadzając się z tymi niekorzystnymi dla kraju i obywateli wydarzeniami, mogę tylko powiedzieć, że wielka szkoda, że nie wykorzystaliśmy tej historycznej szansy na zbudowanie lepszej przyszłości. Zresztą to nic nowego. Podobnie było w XVIII wieku. Wówczas polska szlachta nie była zainteresowana przyszłością Polski, a dziś młode pokolenie w swej większości również nie jest zainteresowane suwerennym krajem. Skoro jednak rodacy akceptują stosowane w kraju bezprawie, jeśli dziś najważniejsze są uchwały sejmu na czele którego stoi pan Hołownia, a wykładnię prawa nie stosuje Trybunał Konstytucyjny, ale decydują o tym D. Tusk i pan Bodnar, to zakończone wybory potwierdziły tylko, że ludzie chcą by w kraju było tylko gorzej.
Gdy posłuchałem buńczucznych zapowiedzi R. Trzaskowskiego po wstępnym ogłoszeniu wyników wyborczych, to zrozumiałem, że decydenci są na tyle silni i przekonani o swoich racjach, że mój głos jest dla nich obojętny, bowiem liczenie głosów jest tak zorganizowane, że szczegóły nie mają znaczenia.
Niezależnie od tej oceny, pozostanie jeszcze wybór mniejszego zła, do czego będą namawiać prywatne stacje telewizyjne. Znów, jak pięć lat temu, mamy wybór, albo tragedia z R. Trzaskowskim, albo podkomendny J. Kaczyńskiego. Ciekawe, czy zwycięży WIELKA PROPAGANDA TVP, TVN, Polsatu i wszystkich innych rządowych publikatorów, czy też dotrze do ludzi apel o rozsądek i ponownie klęskę poniesie ta antypolska zbiorowość.