Dzień piąty - na sygnale
W piątek... jak mawiali... "wzrostowy piątek" ;) nastąpiła przykra niespodzianka. Gdzie wbiją się widły? Na suficie - nie ma, na podłodze - też nie. Dopiero głośny krzyk zdradził nam co się stało. Rzucony widelec... wbił się komuś w oko. Pechowy akcjonariusz najpierw podskoczył z bólu, lecz krótko potem zdezorientowany spadł ze schodów. Wielu pobiegło za nim, próbowali go nawet podnieść, ale skończył się czas.
Jak wiadomo, w listopadzie właśnie tej samej osobie, wbił się ten sam widelec... w to samo oko. Wtedy stoczył się ze schodów tak niesko, że jeszcze przez długi czas nie mógł się wspiąć na wyższe piętra z połamanymi nogami... i rękami.
Co dalej? Nie wiadomo. Fusy... o cholera, połknąłem fusy. Szczypiorek nie kiełkuje. Jedynie gwiadzy są jeszcze ustawione w znaku łańcucha, a astrolodzy zapowiadają, że każemu kto będzie się na nie wystarczająco długo patrzył, spadnie 0,2 gwiazdy na głowę. Czy to zmotywuje obserwatorów?