Przeceny na rynku surowców paliwowych trwają w najlepsze. Dotyczą one nie tylko ropy naftowej, na wieloletnich minimach znajduje się cena gazu ziemnego.


W poniedziałkowe południe 10 mln btu gazu ziemnego wyceniano na 1,89 dolarów. To najniższa wartość od stycznia 2002 roku. Gaz tylko od początku bieżącego roku potaniał na giełdach o 35%. Ostatnie przeceny mają związek z pogodą - łagodna aura obniża popyt na ten surowiec. W dłuższej perspektywie istotnym ciosem w ceny gazu była łupkowa rewolucja w USA.
Słabo na rynkach radzi sobie także ropa naftowa. Dziś po raz pierwszy od niemal siedmiu lat baryłkę WTI wyceniano poniżej 35 dolarów. Jeszcze mocniej w dół idą notowania ropy Brent, która jest obecnie najtańsza od trzeciego kwartału 2004 roku, a więc ponad 11 lat (niektóre platformy wciąż pokazują, że nie wybito dołka z 2008 roku). Za baryłkę należy płacić już tylko 37,1 dolarów.
W ostatnich dniach przeceny ropy wiązać należy przede wszystkim z kłótniami wewnątrz OPEC. Tydzień temu kartel porzucił, obowiązujący do tej pory, sięgający 30 mln baryłek dziennie limit dostaw ropy, który ograniczał produkcję surowca przez członków kartelu. Nową granicę wyznaczono na poziomie 31,5 mln baryłek.
To jednak nie rozwiązało wszystkich problemów producentów. Po pierwsze sam ruch należy uznać jedynie za dostosowanie zasad do rzeczywistości, bowiem kraje zrzeszone w OPEC nagminnie łamały dotychczasowe ustalenia.
Przykładowo w listopadzie członkowie kartelu dostarczali średnio 32,12 mln baryłek dziennie. Po drugie Iran stanowczo stwierdził, że mimo spadających cen zamierza zwiększać poziom dostaw. To wzmocniło spekulacje o przesunięciu przez OPEC poprzeczki dziennego limitu o kolejne tysiące baryłek w górę.
























































