Czwartek był ważnym dniem dla rynku złota. Dolarowe notowania kruszcu najpierw obroniły poziom 1.300 USD za uncję, a następnie zaatakowały wyznaczone we wtorek tegoroczne maksimum. Wsparciem dla królewskiego metalu był słabnący dolar.


To były naprawdę intensywne 24 godziny. Najpierw w nocy, podczas handlu w Azji, doszło do próby zbicia kursu poniżej 1.300 USD/oz. To nie tylko okrągły i istotnie psychologicznie poziom, ale też do niedawna strefa silnego oporu, która po poniedziałkowym wybiciu stała się kluczowym wsparciem.
Poziom 1.300 USD/oz. został obroniony. Kurs złota podlegał niewielkim wahaniom podczas „europejskich” godzin handlu, dzielnie opierając się umacniającemu się dolarowi. Przełom nastąpił, gdy na rynek weszli Amerykanie. Po danych o inflacji PCE i wypowiedziach amerykańskiego sekretarza skarbu dolar znów zaczął tracić.
Ponieważ amerykańska waluta jest historycznie ujemna skorelowana z notowaniami złota, to osłabienie „zielonego” dało wzrostowy impuls metalom szlachetnym i ogólnie całemu sektorowi surowcowemu. W ciągu 8 godzin złoto zdrożało o przeszło 25 dolarów na uncji.
O 22:30 kontrakty terminowe na złoto były notowane po kursie 1.227,15 USD za uncję, a więc o ponad 1% powyżej środowego zamknięcia. Pół godziny wcześniej rynek wyznaczył dzienne maksimum na wysokości 1.328,48 USD/oz. Ale patrząc tylko po kursach zamknięcia złota znalazło się najwyżej od 30 września 2016 roku.
Od początku roku ceny złota podawane w amerykańskim dolarze wzrosły o niemal 15% i są już nieznacznie wyższe niż rok temu. Ale z punktu widzenia inwestora z Polski królewski metal nie jest przesadnie drogi Przy cenie rzędu 4.716 zł/oz złoto jest 2,1% tańsze niż na początku roku i aż o 7,8% tańsze niż przed rokiem. Tak działa efekt umocnienia złotego – od początku 2017 roku kurs dolara obniżył się o blisko 15%.
Krzysztof Kolany


























































