Po zaledwie jednej wzrostowej sesji główne nowojorskie indeksy giełdowe znów skierowały się w dół. Wydarzeniem dnia była blisko 10-procentowa przecena akcji Nvidii. Rynkom akcji nie pomagały też słabsze dane z przemysłu oraz celne groźby Donalda Trumpa.


Indeks Nasdaq Composite zakończył poniedziałkową sesję spadkiem aż o 2,64% i zakończył dzień na poziomie 18 350,19 punktów. Był to najniższy od czterech miesięcy kurs zamknięcia. S&P500 zniżkował o 1,76% i zatrzymał się na wysokości 5 849,72 pkt. Dow Jones stracił 1,48% i finiszował z wynikiem 43 191,24 pkt.
Patrząc na mapę rynku w oczy rzucała się głęboka przecena akcji technologicznych gigantów. Prym wiodły tutaj walory Nvidii, które jeszcze tuż przed zakończeniem sesji traciły blisko 10%, by ostatecznie zamknąć dzień utratą 8,7%. Od momentu publikacji raportu za IV kwartał notowania gwiazdy hossy AI znajdują się w spadku swobodnym, ciągnąc za sobą resztę bigtechów. Notowania Broadcomu spadły o 6%, Amazona o 3,4%,a Microsoftu, Alphabetu i Mety zniżkowały po ok. 2%.
Na dodatek inwestorów nie rozpieszczały dane z przemysłu. Lutowy odczyt indeksu ISM na poziomie 50,3 pkt. okazał się niższy od styczniowego (50,9 pkt.) oraz od rynkowego konsensusu (50,5 pkt.). Problemem nie był nawet tyle sam wynik, co jego kompozycja. Tam zobaczyliśmy spadek subindeksów zatrudnienia i nowych zamówień połączony ze skokowym wzrostem suibndeksu kosztów. To trochę stagflacyjna mieszanka.
- Sądzę, że to jest kontynuacja serii złych danych z gospodarki, co hamuje optymizm, który widzieliśmy w zyskach (spółek – przyp. red.) za czwarty kwartał, które niedawno zostały opublikowane i które były całkiem dobre – ocenił James St. Aubin, główny zarządzający w kalifornijskim Ocean Park Asset Management cytowany przez agencję Reuters.
Nastrojów na Wall Street nie poprawiały też zapowiedzi prezydenta Donalda Trumpa, który zapowiedział wprowadzenie 25-procentowych ceł na towary importowane z Meksyku i Kanady już od wtorku (tj. od jutra). Prezydent USA stwierdził, że nie ma mowy o tym, by kraje te uniknęły ceł. Powiedział, że "nie ma miejsca" na negocjacje. Trump zapowiedział też, że na towary z Chin podwyższy cła o kolejne 10 proc. w dodatku do podwyższenia ceł o 10 proc. miesiąc temu.
- Zdecydowanie spodziewamy się słabszego pierwszego kwartału i być może znacznego ochłodzenia aktywności gospodarczej w pierwszej połowie roku. A to wszystko z powodu czynników związanych z Trumpem - niepewność związana z taryfami i stopień, w jakim niepewność związana z taryfami osłabia inwestycje biznesowe i decyzje dotyczące wydatków. To również niepewność związana z taryfami podnosi oczekiwania inflacyjne — powiedział Chris Scicluna, ekonomista Daiwa Capital.
Analityków niepokoi także polityka zmasowanej redukcji zatrudnienia w administracji federalnej, której pierwsze efekty możemy zobaczyć już w styczniowych „payrollsach” (publikacja w piątek przed sesją).
KK/PAP


























































