Jesteśmy świadkami rosyjskiej „maskirowki” – pokazowych działań mających przykuć uwagę opinii publicznej – powiedział PAP prof. Marek Wrzosek z Wydziału Wojskowego Akademii Sztuki Wojennej. Jego zdaniem, mnożąc operacje hybrydowe właśnie teraz, Rosjanie wykorzystują polityczne przewartościowanie w Europie.


Według rosyjskiego wywiadu, Londyn „wspólnie z partnerami z NATO” ma planować atak „na okręt marynarki wojennej Ukrainy lub zagraniczny statek cywilny w porcie europejskim”. Brytyjskie władze miałyby w tym celu rzekomo wykorzystać grupę Rosjan walczących po stronie Ukrainy, których „szkolenia już trwają”.
Zdaniem rosyjskiego wywiadu Brytyjczycy zamierzają następnie obarczyć Moskwę winą za akcję sabotażową, a cała operacja miałaby posłużyć jako pretekst do zwiększenia wsparcia militarnego dla Ukrainy i przyspieszenia zbrojeń w Europie.
Ta sama rosyjska służba pod koniec września „ostrzegła” również przed rzekomą ukraińską prowokacją przeciwko Polsce, która – według jej narracji – mogłaby stać się „zarzewiem III wojny światowej” i wciągnąć kraj NATO w konflikt zbrojny.
Według analizy amerykańskiego think tanku Institute for the Study of War (ISW), specjalizującego się w sprawach bezpieczeństwa, w którego zarządzie zasiada m.in. emerytowany generał David H. Petraeus, te coraz częstsze w ostatnich tygodniach komunikaty rosyjskiego wywiadu, to „nowy wzorzec działań” strony rosyjskiej.
„Szereg jawnych i tajnych ataków na państwa Sojuszu z ostatnich tygodni może świadczyć o tym, że Kreml zdecydował się na przejście do fazy wojny na wyższym niż obecnie poziomie i przygotowanie się na wypadek przyszłego konfliktu z NATO” - napisał ISW w analizie „Ocena rosyjskiej kampanii ofensywnej”.
Instytut przypomniał, że od 9 września miały miejsce m.in. wtargnięcia dronów w przestrzeń powietrzną Polski i Rumunii, naruszenie przestrzeni powietrznej Estonii przez rosyjskie myśliwce, pojawianie się niezidentyfikowanych bezpilotowców nad lotniskami Danii, Niemiec i Norwegii (w tym ostatnim kraju doszło do nich ponownie nocą 5 października) a także próba zakłócania sygnału GPS samolotu z hiszpańską minister obrony na pokładzie.
Według ISW szeroki zakres rodzajów i lokalizacji ostatnich operacji sabotażowo-informacyjnych ma na celu wzbudzenie w Europie poczucia wszechobecnego zagrożenia i niechęć do jakichkolwiek zbrojeń.
„Mieszkańcy Starego Kontynentu mają się obawiać, że dalsze wsparcie dla Ukrainy narazi ich na nasilone rosyjskie ataki, zarówno jawne, jak i ukryte” – wynika z analizy ISW, w której przytoczono także wczorajsze słowa Dmitrija Miedwiediewa, zastępcy szefa rosyjskiej rady ds. bezpieczeństwa, według którego ataki dronowe „pomogą mieszkańcom Zachodu poczuć, co naprawdę oznacza niebezpieczeństwo wojny”.
– Nic nie jest tak dokuczliwe dla społeczeństwa jak niesprawność banków z powodu ataków cybernetycznych, wstrzymany ruch samolotów, czy unieruchomione pociągi – ocenił w rozmowie z PAP prof. Marek Wrzosek z Wydziału Wojskowego Akademii Sztuki Wojennej.
W jego opinii, rosyjskie operacje sabotażowe służące zastraszaniu są skuteczne, bo dotykają możliwie dużą grupę społeczną. Do Europejczyków dociera - jego zdaniem - zaplanowany przez rosyjską propagandę komunikat, że „muszą się liczyć z faktem, iż wspierając bezpośrednio walczącą Ukrainę stają się stroną w konflikcie”.
Jak wynika z analizy ISW, powtarzające się oskarżenia zachodnich krajów o planowanie prowokacji pod fałszywą flagą mogą też służyć rosyjskiej propagandzie na rynku wewnętrznym.
„Kreml chce w ten sposób zmienić postrzeganie Zachodu przez Rosjan, poprzez obarczanie zachodnich aktorów – a nie Rosji – odpowiedzialnością za ataki lub groźby ich przeprowadzenia” – czytamy w analizie instytutu, w której podkreślono także, iż Kreml może tworzyć warunki, „aby pozyskać poparcie społeczne dla ewentualnej przyszłej rosyjskiej agresji na NATO”.
Także według prof. Wrzoska nie można wykluczyć, że Rosjanie celowo informują o możliwości zajścia rzekomo brytyjskiego ataku, aby wykazać się sprawnością działań wywiadowczych.
– Może to być zatem typowa rosyjska „maskirowka” i działania o charakterze „demonstracyjnym” nie mające związku z rzeczywistością, a przykuwające uwagę opinii publicznej – zauważył ekspert choć zastrzegł, że bierze również pod uwagę inny scenariusz, ze względu na znaczną liczbę szczegółów komunikatu rosyjskiego wywiadu.
– Możliwe, że Rosja skieruje do akcji dywersyjnej własnych żołnierzy. W przypadku niepowodzenia takich działań strona rosyjska oficjalnie zaprzeczy, tak jak miało to miejsce podczas rosyjskiej interwencji na Krymie – powiedział Wrzosek i przypomniał, że rosyjska propaganda zaprzeczała wówczas, że "zielone ludziki" to rosyjscy żołnierze i mówiła o działaniach lokalnych struktur samoobrony.
Jego zdaniem Federacja Rosyjska znów będzie chciała przerzucić odpowiedzialność za własne akcje o charakterze sabotażowym, czy nawet terrorystycznym na kogoś innego i dziś będą to kraje, które wspomagają Ukrainę.
– Nie można wykluczać, że Rosjanie będą chcieli wykorzystać potencjał, który we wzniecaniu niepokojów społecznych mają grupy przestępcze. W jednym z krajów Zachodu gangi zaczną do siebie strzelać i rozpocznie się regularna uliczna wojna – ocenił Wrzosek.
W jego opinii pozwoli to rosyjskiej propagandzie rozpowszechniać narrację o zdestabilizowanym kraju Zachodu, w którym siły porządkowe nie są w stanie poradzić sobie nawet z wewnętrznym zagrożeniem.
Jak przyznał ekspert, takie operacje sabotażowe czy dywersyjne są już być może przygotowywane przez Służbę Wywiadu Zagranicznego, a Rosjanie czekają tylko na dogodny moment, aby móc powiedzieć: „przestrzegaliśmy przed tym, liczyliśmy się z taką możliwością, ale nikt z naszych zachodnich partnerów nas nie słuchał”.
W opinii rozmówcy PAP akcje sabotażowe, „czy wręcz terrorystyczne” mogą się zdarzyć także w Polsce.
Według eksperta mnożąc operacje hybrydowe akurat teraz, Rosjanie bardzo dobrze rozgrywają fakt, że w wielu krajach w Europie następuje przewartościowanie sceny politycznej, zmieniają się, albo - tak jak we Francji - upadają rządy. Rosjanie wiedzą, że to najlepsza okazja do tego, żeby uruchomić siły, które do tej pory były przeciwne wspieraniu Ukrainy i zwiększaniu budżetu wojskowego Europy.
– Rosyjska propaganda stara się tym siłom dostarczać paliwa. Rozpowszechniane przez ich media fałszywe informacje o rzekomych ukraińskich i brytyjskich prowokacjach pod fałszywą flagą, właśnie temu służą – ocenił Wrzosek.
Anna Gwozdowska (PAP)
ag/ bst/ lm/

























































