Analitycy Trigona sprowadzają inwestorów na ziemię. Według ostatniego raportu domu maklerskiego prezydencka propozycja rozwiązania problemów kredytów frankowych uderzy w banki mocniej, niż ocenia rynek.


Prezentacja prezydenckiego projektu wywołała wczoraj gwałtowne wzrosty na akcjach banków. Gromadzący przedstawicieli sektora indeks WIG-Banki wzrósł aż o 6,4%, notowania banków najbardziej obciążonych kredytami frankowymi (Getin Noble i Millennium) wystrzeliły o ponad 10%.
Według analityków Trigona taka reakcja jest nieuzasadniona. Projekt przede wszystkim zakłada zwrot spreadów, co według Kancelarii Prezydenta obciąży sektor na około 4 mld zł. Jednak w drugim etapie banki mają być zmuszane działaniami nadzorczymi (dodatkowe wymogi ostrożnościowe w procesie BION) do dobrowolnego oferowania klientom przewalutowania na korzystnych warunkach. Proces ten ma trwać kilka lat, zgodnie ze ścieżką nakładania coraz bardziej rygorystycznych wymogów kapitałowych na poszczególne kategorie kredytów walutowych.
Przeczytaj także
- Jasno zostało przekazane, że negatywny wpływ dodatkowych wymogów będzie silniejszy niż potencjalne przewalutowanie, co ma zachęcać banki do restrukturyzacji kredytów. Uważamy, że ryzyko to zostało zlekceważone wczoraj przez rynek, a według nas oznacza brak dywidend w bankach frankowych przez najbliższe kilka lat. Naszym zdaniem koszty przewalutowania będą dużo niższe niż 50-60 mld zł z pierwotnej ustawy prezydenckiej (gdzie 70% kosztów przypadało na kredyty z lat 2007-08), ale zakładamy 25-30 mld zł, gdyż samo zaoferowanie klientom przewalutowania niezmieniającego wysokości raty wiąże się z kosztem rzędu 25 mld zł - czytamy w raporcie.
Przymus dobrowolności
Koszt 25 mld zł został wyliczony przy założeniu przewalutowania przy kursie CHF/PLN na poziomie 3,2 (obecnie jest to blisko 4) i obecnej różnicy pomiędzy LIBOR i WIBOR równej 2,5 pp. Wzrost kursu franka względem złotego albo przyjęcie niższego kursu wymiany podnosiłoby odpowiednio koszty dla sektora. Z kolei im mniejsza różnica między LIBOR i WIBOR, tym przewalutowanie staje się mniej kosztowne dla sektora, gdyż pozostawienie rat na niezmienionym poziomie po przejściu na WIBOR wymaga mniejszego obniżenia salda kredytowego. Po ewentualnej obniżce stóp w Polsce, byłoby więc łatwiej przekonać klientów do przewalutowania.
Przykładowe działanie nadzorcze zmuszające banki do przewalutowania: Millennium i mBank mają obecnie CET1 na poziomie 16-17% wobec wymaganego minimum (z buforem) w wysokości 13%. Trzykrotne zwiększenie bufora kapitałowego sprowadza skokowo wymaganą wartość CET1 do niemal 19%, przez co banki przestają spełniać wymagania nadzorcze i KNF może zacząć stosować wobec nich odpowiednie procedury - kary pieniężne, a nawet wprowadzenie komisarza lub zawieszenie działalności. Zaproponowanie klientom przewalutowania skutkującego kosztem w wysokości odpowiednio 2,7 mld zł i 3,9 mld zł (odpowiednik 25 mld zł dla sektora), obniżyłoby CET1 do 11-12%, ale po równoczesnym ściągnięciu buforów, banki zaczęłyby spełniać wymagane minimum dla sektora na poziomie 10,25%.
Obliczenia Trigona wskazują, że najwyższe koszty przewalutowania poniosłoby PKO BP - 5,3 mld zł. Bank ten posiada największy portfel kredytów walutowych, jednak z racji jego wielkości i obecnej sytuacji, koszt ten nie uderzyłby w jego działalność tak mocno, jak ma to miejsce w przypadku mniejszych banków, względnie mocniej obciążonych kredytami. Na szczególną uwagę zasługuje sytuacja Getin Noble, który już teraz miał problemy z wypełnieniem wymogów kapitałowych. Planowane działania nadzoru ponownie postawią bank Leszka Czarneckiego pod presją.
Odrzucenie gorącego kartofla

Nowy pomysł kancelarii prezydenta Dudy i Komitetu Stabilności Finansowej mający na celu rozwiązanie kwestii kredytów walutowych (nie tylko we frankach) wzbudził potężny optymizm na GPW – w sektorze bankowym. Mówiono, że gołym okiem widać dla kogo te propozycje są korzystne (w domyśle: dla banków). Nie do końca tak jest, co postaram się udowodnić - pisze Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
Spready uderzą w wyceny
Źródeł przereagowania analitycy Trigona dostrzegają również w samych wyliczeniach dotyczących kosztów, jakie pociągnie za sobą zwrot spreadów.
Przeczytaj także
- Kancelaria Prezydenta oszacowała koszty zwrotu spreadów na ok. 4 mld zł, co naszym zdaniem jest mocno niedoszacowane i uwzględnia co najwyżej spready od udzielenia kredytów (de facto na wczorajszej konferencji stwierdzono, że tylko te spready są możliwe do oszacowania). Dla porównania KNF wyliczyła spready od udzielenia kredytów (bez żadnych ograniczeń) dla pierwotnej ustawy prezydenckiej na poziomie 7,86 mld zł (4,04 + 3,82). Korygując tę kwotę o 0,5% dopuszczalnego spreadu i połowę odsetek ustawowych, otrzymalibyśmy ok. 5 mld PLN.
Zakładamy, że obniżka o kolejny 1 mld zł do 4 mld zł (o 20%) wynika z ograniczeń o działalności gospodarczej i 350 tys. PLN limitu kwotowego. Przyjmując te założenia do pozostałych kategorii spreadów (od rat i kredytów już spłaconych), łączny koszt zwrotu spreadów szacujemy na ok. 8 mld zł, dwukrotnie więcej niż Kancelaria Prezydenta - czytamy w raporcie.
Największe koszty z tego tytułu znów poniesie PKO BP. Według analityków Trigona sięgną one 1,55 mld zł. Jednak znów propozycję najbardziej mogą odczuć akcjonariusze Getin Noble. Zwrot spreadów sprawia, że wycena akcji spółki spada w oczach ekspertów Trigona do ledwie 30 groszy. Koszt tej operacji w przeliczeniu na akcję sięgnie 26 groszy, czyli niemal połowy wyceny papierów Getinu z zamknięcia wczorajszej sesji.
- Sądząc po wczorajszych wzrostach kursów banków frankowych, rynek najwyraźniej odebrał przedstawione propozycje jako odejście od pomysłu przewalutowania i poprzestanie tylko na zwrocie spreadów. Uważamy, że nawet w takim scenariuszu, obecne kursy banków są zbyt wysokie - podsumowują eksperci Trigona.
Adam Torchała

























































