REKLAMA
TYLKO U NAS

Szczepański: Ustawa dezubekizacyjna PiS kosztowała Polskę ponad 2,5 mld zł

2025-08-24 08:30
publikacja
2025-08-24 08:30

Ustawa dezubekizacyjna autorstwa PiS, która miała być sukcesem, do tej pory kosztowała państwo ponad 2,5 mld zł, bo sądy w większości orzekają przywrócenie odebranych świadczeń - powiedział PAP wiceszef MSWiA Wiesław Szczepański. Dodał, że za tę kwotę można by sfinansować świadczenia mieszkaniowe dla 160 tys. funkcjonariuszy.

Szczepański: Ustawa dezubekizacyjna PiS kosztowała Polskę ponad 2,5 mld zł
Szczepański: Ustawa dezubekizacyjna PiS kosztowała Polskę ponad 2,5 mld zł
fot. Łukasz Zarzycki / / FORUM

Polska Agencja Prasowa: Panie ministrze, czy w temacie przywrócenia odebranych praw emerytalnych funkcjonariuszom służb PRL jeszcze coś się dzieje?

Wiesław Szczepański, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji: W 2008 r została uchwalona ustawa obniżająca uposażenie funkcjonariuszy, którzy pełnili służbę przed 1990 r. Obniżała ona świadczenie emerytalne z dotychczasowego podstawowego wymiaru na poziomie 2,6 do 0,7. Ustawa nie została zaskarżona i zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny. W uchwalonym kształcie funkcjonowała do 16 grudnia 2016 r. Wtedy podczas słynnego głosowania w Sali Kolumnowej posłowie PiS uchwalali obniżenie wspomnianego wskaźnika z 0,7 do 0.

PAP: Wskutek tego emerytury i renty wypłacane funkcjonariuszom służb PRL nie mogły być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS.

W.S.: Dokładnie tak. Oczywiście w ustawie znalazł się art. 8a dający możliwość abolicji, i wtedy, po spełnieniu pewnych warunków, świadczenia te mogły być przywrócone do wskaźnika 2,6. Tym „dobrodziejstwem” za czasów PiS obdarzono jednak niewiele ponad 30 funkcjonariuszy i to w początkowych miesiącach 2017 r. Później art. 8a poszedł w niebyt, przy czym wiemy, że o zastosowanie wobec siebie tego artykułu starało się przynajmniej tysiąc świadczeniobiorców. Wiemy też, że wskutek odebrania praw emerytalnych, czyli wskutek tej ustawy, dochodziło do tragedii, a prawie 100 osób odebrało sobie życie.

Trzeba przypomnieć, że ustawą z 16 grudnia 2016 r. objętych zostało ponad 39 tys. świadczeniobiorców, w stosunku do których Zakład Emerytalno–Rentowy MSWiA wydał blisko 58 tys. decyzji o ponownym ustaleniu wysokości świadczenia. Oznacza to, że niekiedy świadczeniobiorca otrzymywał dwie decyzje. Od wydanych decyzji odwołało się łącznie blisko 27 tys. świadczeniobiorców, którym pozostawała droga sądowa. Początkowo sądy zawieszały postępowanie do czasu rozpatrzenia zaskarżonej ustawy przez TK. Jednak ówczesna prezes TK Julia Przyłębska wycofała rozprawę z wokandy, a TK do dziś do niej nie wrócił. W międzyczasie Sąd Najwyższy stwierdził, że każdy przypadek obniżenia świadczenia powinien być rozpatrywany indywidualnie. W 2021 r. zapadł pierwszy korzystny dla świadczeniobiorcy prawomocny wyrok. Od tamtej pory rozpoczęły się zwroty należnych funkcjonariuszom emerytur. Przywracano świadczenia sprzed 2016 r., liczone wskaźnikiem 0,7. Jednakże sądy nie zasądzały odsetek od nienależnie obniżonego świadczenia.

PAP: O jakich kwotach mówimy?

W.S.: Od 2021 roku do 13 grudnia 2023 r. Zakład Emerytalno-Rentowy MSWiA (ZER) zrealizował 8,4 tys. prawomocnych wyroków sądowych przywracających niesłusznie obniżone świadczenia na łączną kwotę ponad 1,3 mld zł. To oznacza, że PiS, które wcześniej mówiło, że dzięki tzw. ustawie dezubekizacyjnej zaoszczędziło ok. 300 mln zł, już za swoich rządów zapłaciło cztery razy więcej. Od 13 grudnia 2023 roku do 31 lipca 2025 r. zrealizowaliśmy 6,6 tys. prawomocnych wyroków na łączną kwotę około 1,2 mld zł. Ustawa PiS, która miała być „sukcesem”, kosztowała do tej pory państwo ponad 2,5 mld zł, a to jeszcze nie wszystko.

PAP: To kwota, za którą można zapewnić świadczenia mieszkaniowe dla funkcjonariuszy służb podległych MSWiA...

W.S.: Tak, wprowadzenie świadczeń mieszkaniowych będzie nas kosztowało blisko 2,5 mld zł. Jest to więc kwota podobna do świadczenia mieszkaniowego dla 160 tys. funkcjonariuszy. Tyle kosztowała nas tzw. ustawa dezubekizacyjna autorstwa PiS. Trzeba też powiedzieć, że w 2021 r. PiS zrealizował wypłatę 661 wyroków prawomocnych na 74 mln zł, w 2022 – 4 tys. wyroków na kwotę prawie 576 mln zł i w 2023 – kolejne 4,1 tys. wyroków na kwotę ponad 720 mln zł. Polecenie poprzedniej władzy było takie, aby wszystkie te sprawy przechodziły procedurę pierwszej i drugiej instancji, a później skargę kasacyjną. Skutkowało to płaceniem określonych kwot wynikających z kosztów sądowych. Tylko do 28 lutego 2025 roku ZER musiał wypłacić 3,5 mln zł z tytułu zastępstwa prawnego. Ponadto prawie 1 mln zł MSWiA musiało zapłacić za bezczynność organu, tj. niewydawania decyzji w trybie 8a wobec osób, które składały takie wnioski.

PAP: 1,5 roku temu wprowadzono specjalną procedurę dotyczącą kwestii postępowania ZER MSWiA.

W.S.: 5 marca ubiegłego roku ZER MSWiA - na podstawie wewnętrznej procedury - rozpoczął proces dokonywania indywidualnej oceny każdej sprawy sądowej wynikającej z realizacji drugiej ustawy zmieniającej pod kątem zakończenia procesu po wyroku sądu I instancji, uwzględniającego odwołanie ubezpieczonego od decyzji ZER MSWiA. Miał on przeanalizować wszystkie wyroki, określić czy szanse na wygranie sprawy są realne, a jeśli nie są, zdecydować o wycofaniu apelacji. Z kolei zespół powołany w resorcie zajmował się sprawami odwołań z art. 8a.

To nie jest tak, że ministerstwo powiedziało „wypłacam każdemu”. Czekamy na decyzję sądu pierwszej instancji, a jeśli wynika z niej, że świadczeniobiorca bezpodstawnie został pozbawiony emerytury, ZER wydaje decyzję o jej przywróceniu. Mamy do przeanalizowania jeszcze ponad 300 apelacji, połowa z nich została wniesiona przez ZER, połowa przez świadczeniobiorców.

Toczą się dzisiaj jeszcze procesy wobec ponad 2 tys. świadczeniobiorców. Szacujemy, że około 11 tys. osób nie odwołało się od niekorzystnej decyzji ZER z 2017 r. Kilka tysięcy funkcjonariuszy nie doczekało zadośćuczynienia, bo przecież mówimy o ludziach w wieku 70, 80 czy 90 lat.

PAP: Rozumiem, że te wszystkie działania miały być tymczasowe, w oczekiwaniu na nowelizację ustawy?

W.S.: Wiedzieliśmy, że żadna taka ustawa nie zostanie podpisana przez Andrzeja Dudę. Obecny prezydent Karol Nawrocki nie jest też przyjazny tej grupie osób, jak również ludzie z jego kancelarii. Z drugiej strony grupa osób, której ta sprawa dotyczy, już nie jest duża. Liczymy, że jeszcze w tym roku sądy rozpatrzą ok. 500 spraw i do rozpatrzenia pozostanie nam 1,5 tys. na przyszły rok.

PAP: Przyjęcie przez rząd projektu ws. świadczeń mieszkaniowych dla służb mundurowych to pierwszy duży krok, ale potrzebne są kolejne - tak mówią związkowcy i zwracają uwagę na potrzebę wzrostu uposażeń. Czy funkcjonariusze mogą liczyć na coś więcej niż 3 proc. wzrost płac dla całej budżetówki?

W.S.: Oczywiście będziemy nad tym pracowali, ale trzeba przypomnieć, że znaczne podwyżki już miały miejsce. Dodatkowo od 1 maja 2024 r. zrównaliśmy wynagrodzenie początkującego policjanta, strażaka, funkcjonariusza SG z wynagrodzeniem w wojsku, wprowadziliśmy służbę kontraktową. Jednocześnie nie ma potrzeby zawieszania emerytury, jeśli ktoś chce wrócić do służby m.in. na stanowisko szkoleniowca.

Na ten rok związki zawodowe wnioskowały o podwyżki na poziomie 15 proc. To był jeden z postulatów. Kolejnym była kwestia dotycząca powiązania budżetu policji z PKB, tak jak jest to w MON, związkowcy chcieli także poprawy sytuacji w zakresie służby dla funkcjonariuszy. Daliśmy 5-procentową podwyżkę, tak jak w całej sferze budżetowej. Usiedliśmy ze związkami do rozmów i dzięki temu 6 marca podpisaliśmy porozumienie, na mocy którego m.in. wprowadzone będzie nieopodatkowane świadczenie mieszkaniowe, które po uchwaleniu przez Sejm będzie wypłacane z wyrównaniem od 1 lipca. Dodatkowo wprowadzone zostaną dopłaty do dojazdów do pracy. Trzeba więc powiedzieć wprost: wprowadzenie tego dodatku od 1 lipca i jednocześnie dodatku dojazdowego spowoduje, że funkcjonariusz otrzyma dodatkowo średnio miesięcznie ok. 1100-1200 zł. Najniższe świadczenie mieszkaniowe wyniesie 900 zł, a dla Warszawy nawet 1800 zł. Przy obecnym średnim wynagrodzeniu funkcjonariuszy, daje to ok. 15 proc. podwyżkę, co w połączeniu z 5 proc. podwyżką dla całej budżetówki daje w roku 2025 blisko 20 proc.

Trzeba powiedzieć, że 50 proc. kwoty na świadczenia mieszkaniowe płacone w przyszłym roku w MSWiA pochodzi z MF, a drugą połowę musieliśmy znaleźć w swoim resorcie. Zrobiliśmy to w dużej mierze dzięki panu premierowi Donaldowi Tuskowi.

Kończymy prace nad ustawą modernizacyjną. Najprawdopodobniej w poniedziałek projekt zostanie wysłany do uzgodnień międzyresortowych, na początku września ustawa powinna być na Stałym Komitecie Rady Ministrów, a w październiku ten projekt powinien trafić do Sejmu, tak aby być w tym roku uchwalony i obowiązywać od 1 stycznia przyszłego roku.

PAP: Z tego, co wiem do końca sierpnia resort miał przedstawić związkowcom propozycję wzrostu uposażeń na rok 2027. Co to za propozycja?

W.S.: Obecnie trwają prace koncepcyjne zmierzające do uproszczenia obowiązującej struktury dodatków do uposażenia oraz uporządkowania przepisów ustawowych regulujących wskazaną problematykę. Dodatki powinny być bezpośrednio powiązane z rodzajem służby, w której funkcjonariusz pełni służbę oraz charakterem realizowanych zadań lub szczególnymi kwalifikacjami, warunkami lub miejscem pełnienia służby. Rozmowy ze związkami zapewne będziemy kontynuowali we wrześniu.

PAP: Rok 2027 będzie rokiem wyborów, nie obawiają się państwo, że może być także rokiem walki o podwyżki uposażeń?

W.S.: To będzie na pewno rok, w którym związki zawodowe będą o to wnioskowały. Trzeba powiedzieć jedno: lata 2024 i 2025, jeśli chodzi o uposażenia dla funkcjonariuszy, były lepsze niż wszystkie inne, bo w żadnym roku nie mieliśmy przecież 20 proc. podwyżki. W tym roku wprowadzamy wspomniane świadczenie mieszkaniowe, które jest pewną formą podwyżki.

PAP: To wpłynie na wzrost zainteresowania służbą w policji?

W.S.: Uważam, że wpłynie. Po pierwsze, w 2024 r. odeszło 5,9 tys. funkcjonariuszy policji; a rok wcześniej - w roku 2023 – 9,5 tys. Ponadto w 2024 r. odnotowaliśmy znaczący wzrost zainteresowania służbą w policji. W jej szeregi wstąpiło 6,4 tys. osób. To trzeci najlepszy wynik od 2020 roku. Ubiegły rok to również rekordowa liczba podań o przyjęcie do służby – 22,5 tys. Rok wcześniej było ich 15,2 tys., a w roku 2022 – 13,3 tys.

Ponadto na 1 lipca 2025 r. mamy 110 tys. etatów w policji, przy stanie zatrudnienia 97 tys. osób. Jednocześnie - według stanu na 1 lipca - liczba wakatów w policji zmniejszyła się o 1,7 tys., - w porównaniu do 2024 roku.

Te 110 tys. etatów w policji to nasza liczba docelowa. Dzisiaj musimy po prostu wydatkować pieniądze na ośrodki szkoleniowe, bo to na nich spoczywa główna odpowiedzialność. W tej chwili prowadzimy rozmowy o przejęciu obiektów, w których moglibyśmy stworzyć dodatkową bazę szkoleniową.

PAP: W niedzielę w Warszawie ma się odbyć marsz antyimigrancki pod hasłem „Stop Inwazji Imigrantów”, a 6 września Młodzież Wszechpolska i Marsz Niepodległości organizują marsz pod hasłem „Polska dla Polaków, Polacy dla Polski”. Organizatorzy tych wydarzeń wzywają do działań oddolnych, organizowania się, patrolowania ulic i jednocześnie mówią o pozornych działaniach służb ws. nielegalnej migracji. Co pan o tym myśli?

W.S.: Straszenie migracją to jeden z elementów polskiej polityki i kampanii wyborczych. To, co robią środowiska skrajnie prawicowe, m.in. pod wodzą Roberta Bąkiewicza, nijak się ma do sytuacji na granicy. To rozdmuchana histeria, która niestety wywołuje strach przed migrantami. Fakty są takie, że w ostatnich dwóch latach całkowicie uszczelniliśmy granicę polsko-białoruską. To, co się dzieje na granicy polsko-niemieckiej, jest w znacznej mierze efektem nieszczelnej granicy łotewsko-białoruskiej i litewsko-białoruskiej. Pokazały to także kontrole, które wprowadziliśmy na granicy polsko-niemieckiej i polsko-litewskiej.

PAP: Za to według danych stołecznej policji zwiększyła się liczba przestępstw z nienawiści. I tutaj pytanie, czy rząd, wprowadzając kontrole na granicy, nie wpisał się trochę w tę retorykę straszenia migrantami?

W.S.: Gdybyśmy nie wprowadzili kontroli mielibyśmy jeszcze więcej nienawistnych haseł. Trzeba walczyć z hejtem i nieprawdziwymi informacjami, bo jeśli osoby, które w poprzedniej kadencji Sejmu pełniły funkcje rządowe, a dziś piszą w internecie, że w Polsce widzą niemieckie samochody wojskowe, to jest to nadużycie. Od wielu lat stacjonują u nas kontyngenty międzynarodowe, w tym niemieckie. Przyjeżdżają do nas legalnie obcokrajowcy, ale przekaz od działaczy prawicowych płynie taki, że po ulicach „chodzą migranci”. Prawda jest taka, że dziś bez tych osób trudno byłoby nam funkcjonować, w niektórych miejscach mogłyby stanąć zakłady produkcyjne.

PAP: Jak na te zgromadzenia będzie reagować policja, bo przypomnę: jeden z tych marszów odbywa się pod hasłem „Polska dla Polaków, Polacy dla Polski”?

W.S.: Nie ma tolerancji dla siania nienawiści. Jeżeli hasła wzywające do nienawiści się pojawią, to z pewnością policjanci zareagują. Polska powinna być bezpieczna dla wszystkich obcokrajowców, którzy przyjechali tu legalnie.

Rozmawiał Marcin Chomiuk (PAP)

mchom/ aba/ jann/

Źródło:PAP
Tematy
Miejski model Ford Puma. Trwa wyjątkowa wyprzedaż

Komentarze (36)

dodaj komentarz
(usunięty)
(wiadomość usunięta przez moderatora)
prs
Najpierw derusalizacja..
..wywalic zaraze..
prs
Dezubekizowac, dezynfekowac, deratyzowac polskie podworko na maksa..

..mniejsza o koszta..

..lol..
kiler31
Większych bzdur wylewanych na sędziów już dawno nie czytałem zobaczcie jaka jest średnia wieku sędziów. Przytłaczająca większość ma 35-55 lat. Żeby zostać sędzią trzeba być pełnoletnim, skończyć studia i aplikację. Większość sędziów komuny albo nie pamięta albo byli wtedy młodymi ludźmi. Starsi sędziowie niejednokrotnie należeli Większych bzdur wylewanych na sędziów już dawno nie czytałem zobaczcie jaka jest średnia wieku sędziów. Przytłaczająca większość ma 35-55 lat. Żeby zostać sędzią trzeba być pełnoletnim, skończyć studia i aplikację. Większość sędziów komuny albo nie pamięta albo byli wtedy młodymi ludźmi. Starsi sędziowie niejednokrotnie należeli do Solidarności jak np. Adam Strzebosz, Małgorzata Gersdorf. Czarne owce było odsuwane od orzekania, wysyłani na przymusowa emeryturę, cześć już nie żyje. Narracja Pisu przeciwko sędziów była żeby przejąć kontrolę TK i SN oraz żeby byli bezkarni jak będą sądzeni. Jednocześnie Piotrowicze w ich szeregach im nie przeszkadzali
to_i_owo
No ok, czyli ponieważ wg rządu od blisko 10 lat sędziowie są powoływani nielegalnie to wychodzi że połowa z nich nie powinna orzekać, a za chwilę po prostu zabraknie legalnych sędziów w tym kraju?

A jeszcze możesz mi wytłumaczyć dlaczego sędziowie powołani przez komunistyczną Radę Państwa albo Jaruzelskiego są legalni i niezależni
No ok, czyli ponieważ wg rządu od blisko 10 lat sędziowie są powoływani nielegalnie to wychodzi że połowa z nich nie powinna orzekać, a za chwilę po prostu zabraknie legalnych sędziów w tym kraju?

A jeszcze możesz mi wytłumaczyć dlaczego sędziowie powołani przez komunistyczną Radę Państwa albo Jaruzelskiego są legalni i niezależni a ci powołani ostatnio nie?
kiler31 odpowiada to_i_owo
Nie od 10 lat tylko od kwietnia 2018 roku od kiedy nie ma legalnej KRS powołanej zgodnie z konstytucją z 1997 roku. Wyroki sądów miedzynarodowych oraz 90% prawników niezwiązanych z żadną partią to potwierdzają. Polska płaci z tego tytułu corocznie odszkodowania w sprawach przed ETPCZ. Powołania wczesniejsze (2015-2017) były legalne.Nie od 10 lat tylko od kwietnia 2018 roku od kiedy nie ma legalnej KRS powołanej zgodnie z konstytucją z 1997 roku. Wyroki sądów miedzynarodowych oraz 90% prawników niezwiązanych z żadną partią to potwierdzają. Polska płaci z tego tytułu corocznie odszkodowania w sprawach przed ETPCZ. Powołania wczesniejsze (2015-2017) były legalne. W 2015 był zamach PiSu tylko na Trybunał Konstytucyjny z którego została wydmuszka (dublerzy nadal zasiadają). W PRL inna była konstytucja i inny sposób powoływania sędziów.
kiler31 odpowiada kiler31
Od przełomu 2017/2018 był zamach PiS na KRS i SN. Wtedy tam było do ok. 90 sędziów a pis zwiększył liczbę do 120 plus wysyłał za pomocą neo-KRS niepokornych na emeryturę, a powoływał nielegalnie wybranych. Jeszcze nie dawno była większość legalnie wybranych sędziów SN. Niestety obecnie już większość w tym wszyscy prezesi są neo-sędziami.
kiler31 odpowiada kiler31
Na Białorusi w latach 90-tych Łukaszenka też legalnie doszedł do władzy jak PiS. A później zaczął podporządkować instytucje państwowe. Najpierw zaczął od TK. Potem było z górki
to_i_owo odpowiada kiler31
A druga część pytania?
Dlaczego sędziowie powołani przez z władze komunistyczne (nielegalne) byli legalni?
(Bo komuniści de facto byli władzą nielegalną z twojego punktu widzenia- zamach stanu i sfałszowane wybory od '45))

I jak ma się powołanie sędziów "na zapas" przez PO PSL do konstytucji i
A druga część pytania?
Dlaczego sędziowie powołani przez z władze komunistyczne (nielegalne) byli legalni?
(Bo komuniści de facto byli władzą nielegalną z twojego punktu widzenia- zamach stanu i sfałszowane wybory od '45))

I jak ma się powołanie sędziów "na zapas" przez PO PSL do konstytucji i legalności?
kiler31 odpowiada to_i_owo
Na Twoje pytanie odpowiedziałem, ale widocznie Ty tego nie kumasz. II Rzeczpospolita istniała tylko 21 lat przy czym w tym czasie toczyła wojnę obronną 1920 roku. Na terenie kraju nie było jednolitego porządku prawnego tylko jeśli dobrze pamiętam 7 porządków prawnych (np. prawo węgierskie na Spiszu). Próbowano to ujednolicić, ale Na Twoje pytanie odpowiedziałem, ale widocznie Ty tego nie kumasz. II Rzeczpospolita istniała tylko 21 lat przy czym w tym czasie toczyła wojnę obronną 1920 roku. Na terenie kraju nie było jednolitego porządku prawnego tylko jeśli dobrze pamiętam 7 porządków prawnych (np. prawo węgierskie na Spiszu). Próbowano to ujednolicić, ale się niewiele udało w międzyczasie był zamach majowy 1926 roku. Po wojnie wiadomo że komuniści objęli władzę nielegalnie, powstało PRL, ale istniało 44 lata. Ludzie czy chcieli czy nie żyli w PRL. Uchwalono wiele ustaw, zakończono ujednolicenie prawa cywilnego, rodzinnego zawarto umowy międzynarodowe. W 1989 roku odradzające się państwo nie miało jak wrócić do stanu sprzed 1945 ani tym bardziej sprzed 1926 r. Nie było możliwości takich. Przyjęto koncepcje najmniej chaotyczna. Umowy międzynarodowe zostały, ustawy zostały tylko wyrzucono całą otoczkę komunistyczna. Tworzono demokratyczne instytucje. Nie uchylono wszystkich wyroków np. sprawach o rozwód, czy spadek tylko te które miały charakter polityczny albo wydane z naruszeniem prawa. Jeżeli ktoś był legalnie powołany na jakiekolwiek stanowisko w PRL, ale nie brał udziału w procesach politycznych to go nie usuwano od razu. Tym bardziej że nie miał go kto zastąpić. Powstała KRS która stopniowo powoływała nowe osoby i szybko doprowadziła zmiany pokoleniowej. Tak jak ktoś pracował 30 lat w zakładach XYZ to nie zabierano mu emerytury tylko dlatego że żył w PRL.

Powiązane: Polityka

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki