REKLAMA

Przewalutowanie tylko dla przekredytowanych?

Michał Kisiel2016-01-12 10:59analityk Bankier.pl
publikacja
2016-01-12 10:59

Prezydencka propozycja ustawy dotyczącej kredytów walutowych podobno lada moment ujrzy światło dzienne. W ostatnich miesiącach zaprezentowano kilka roboczych wersji regulacji. Niewykluczone, że w najnowszej edycji projektu znajdzie się zapis, który rozczaruje sporą grupę kredytobiorców.

Przewalutowanie tylko dla przekredytowanych?
Przewalutowanie tylko dla przekredytowanych?
fot. BARTLOMIEJ KUDOWICZ / / FORUM

Z informacji zdobytych przez dziennikarzy RMF FM wynika, że minister Mateusz Morawiecki zaproponował kancelarii prezydenta, aby z mechanizmu przewalutowania i ograniczenia ryzyka kursowego mogli skorzystać wyłącznie kredytobiorcy będący w gorszej sytuacji finansowej. Zgodnie z doniesieniami radia, ustawa ma zawierać odniesienie do granicznego wskaźnika DTI. Jaki będzie limit, tego jeszcze nie wiadomo.

Co to jest D(S)TI?

Pełna nazwa wspomnianego wskaźnika powinna brzmieć DSTI (z ang. debt service to income). Przypomnijmy, że obliczany jest on następująco – miesięczne wydatki związane z obsługą zadłużenia  dzielone są przez kwotę miesięcznego dochodu do dyspozycji gospodarstwa domowego. Wartość tego wskaźnika pokazuje zatem, jaką część swojego dochodu kredytobiorca wydaje na regulowanie zobowiązań kredytowych.

Propozycji wicepremiera przyświecała zapewne intencja ograniczenia dostępu do „pomocy” dla kredytobiorców walutowych tylko do gospodarstw domowych, które znajdują się w gorszej sytuacji finansowej. Wskaźnik DSTI ma jednak pod tym względem pewną wadę – wyłącznie na jego podstawie trudno jest ustalić, gdzie przebiega granica pomiędzy bezpiecznym poziomem obciążenia długiem a sytuacją zagrażającą finansowej stabilności. Jak wskazuje Narodowy Bank Polski w opracowaniu badań dotyczących zasobności gospodarstw domowych, „nie ma przyjętych standardów w kwestii bezpiecznych poziomów DSTI i DTI, ale często uznaje się, że mamy do czynienia z napięciami finansowymi, jeśli koszty obsługi długu przekraczają 30%-40% rozporządzalnego dochodu”.

Jeszcze kilka lat temu Komisja Nadzoru Finansowego zalecała, aby banki za graniczną wartość przyjmowały 50 proc., a w przypadku gospodarstw o ponadprzeciętnych dochodach – 65 proc. Dla osiągających wyższe dochody, wysoki poziom DSTI nie jest tak niebezpieczny jak dla mniej zamożnych.

Spójrzmy na przykład. Kredytobiorca osiąga dochody w wysokości 3000 zł miesięcznie. Rata kredytu to 1700 zł. Wskaźnik DSTI wynosi 56 proc. Inny kredytobiorca dysponuje miesięcznie kwotą 12 tys. zł, a rata kredytu to 6,7 tys. zł. Wskaźnik DSTI będzie w tym przypadku taki sam, jednak pierwsze gospodarstwo domowe musi utrzymać się za 1300 zł, a drugie ma do dyspozycji 5300 zł.

Gdzie ustalić granicę i czemu ma służyć?

Ustalenie granicznego poziomu DSTI jako progu oddzielającego kredytobiorców poważnie obciążonych długiem od tych, którzy w ocenie ustawodawcy nie zasługują na wsparcie, będzie zawsze decyzją arbitralną i obarczoną ryzykiem. Dostęp do mechanizmu przewalutowania uzyskają w pewnej części zamożne gospodarstwa domowe, bez problemu godzące spłatę długu z innymi obciążeniami związanymi z codziennymi wydatkami. Z kolei kredytobiorcy o niskich dochodach, którzy zaciągnęli zobowiązania np. na dłuższy termin i w mniejszej wysokości, co skutkuje niższym DSTI, mogą zostać wykluczeni z grupy zyskujących dostęp do opcji stwarzanych przez nowe regulacje. Część tej grupy to zapewne gospodarstwa znajdujące się w trudniejszej sytuacji finansowej niż mógłby to sugerować jeden wskaźnik.

Z badań NBP wynika, że wśród gospodarstw domowych, które zaciągnęły kredyty walutowe, średni wskaźnik DSTI wynosi 24,2 proc., a mediana – 19,3 proc. Odsetek gospodarstw, w których DSTI przekracza 40 proc. w przypadku kredytobiorców walutowych jest znacznie wyższy (21,2 proc.) niż wśród gospodarstw spłacających mieszkaniowe kredyty w złotych (16,2 proc.). Jeśli zatem przyjąć, że badana przez bank centralny próba daje podstawy do wnioskowania o sytuacji całej populacji i że ustawowy próg DSTI miałby wynieść 40 proc., to z nowej ustawy „frankowej” skorzystałby zaledwie co piąty kredytobiorca.

Proponowana przez ministra Morawieckiego zmiana stawia pod znakiem zapytania główny cel ustawy nazwanej ustawą „o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu”. Ograniczenie grona kredytobiorców, którzy będą mieli możliwość uwolnienia się od ryzyka kursowego oznacza, że regulacja nie służy wcale „przywróceniu równości”, ale ma za zadanie wsparcie wybranej grupy, w założeniu – osób znajdujących się w trudniejszej sytuacji finansowej. Wybrany wskaźnik może jednak nie sprawdzić się w tym zadaniu, jeśli nie będą mu towarzyszyć inne szczegółowe warunki.

Czy tylko kredytobiorcy zadłużeni we frankach mają problemy ze spłatą zobowiązań? Jak radzisz sobie z kredytem? Zapraszamy do udziału w badaniu Bankier.pl »

Źródło:
Michał Kisiel
Michał Kisiel
analityk Bankier.pl

Specjalizuje się w zagadnieniach związanych z psychologią finansów, analizuje, jak płacą i zadłużają się Polacy. Doktor nauk ekonomicznych, zwolennik idei społeczeństwa bez gotówki. Pomysłodawca finansowego eksperymentu "2 tygodnie bez portfela", w ramach którego banknoty i karty płatnicze zamienił na smartfona. Telefon: 501 820 788

Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (98)

dodaj komentarz
~duda
owczy ped ze biedniejsza kolezanka kupila mieszkanie za kredyt we frankach zadzialal.trzeba było zobaczyć wykres franka a tak brali kredyt przy dzielniku 2 . szkola podstawowa ale kto dziś zajmuje się matematyka
~Merr
nie mam żadnego kredytu, ale jestem przeciwny udzielania nadzwyczajnej pomocy osobom, które dały się namówić na kredyt w obcej walucie. Nie trzeba specjalistycznej wiedzy finansowej, aby wiedzieć, że istnieje tzw. ryzyko kursowe - zwłaszcza, jesli zaciąga się kredyt na 20-30 lat. Nie rozumiem też płaczu "frankowiczów" którzy nie mam żadnego kredytu, ale jestem przeciwny udzielania nadzwyczajnej pomocy osobom, które dały się namówić na kredyt w obcej walucie. Nie trzeba specjalistycznej wiedzy finansowej, aby wiedzieć, że istnieje tzw. ryzyko kursowe - zwłaszcza, jesli zaciąga się kredyt na 20-30 lat. Nie rozumiem też płaczu "frankowiczów" którzy najpier spijali smietankę z bardzo niskiego kursu i płacili bardzo niskie raty, a teraz płaca raty porównywalne z osobami zadłuzonymi w PLN. Myślę, że biorąc pod uwagę cały dłuzszy okres i tak są na plusie w stosunku do zadłużonych w złotówkach... Więc ja nie rozumię dlaczego ta pomoc...
~DOLAR
Przewalutowanie franka powinno być szeroko dostępne ,dla wszystkich frankowiczów , po kursie mocno zbliżonym do tego po którym wypłacano ,dzisiaj jest sytuacja nie di przyjęcia ,frankowicze co miesiąc płacą raty , a suma kredytu się nie zmniejsza ,.Banki udzielające kredytów we CHF już zarobiły ogromne sumy,jeśli PiS nie zrobi z Przewalutowanie franka powinno być szeroko dostępne ,dla wszystkich frankowiczów , po kursie mocno zbliżonym do tego po którym wypłacano ,dzisiaj jest sytuacja nie di przyjęcia ,frankowicze co miesiąc płacą raty , a suma kredytu się nie zmniejsza ,.Banki udzielające kredytów we CHF już zarobiły ogromne sumy,jeśli PiS nie zrobi z frankiem tego co obiecał ,to musi pamiętać o następnych wyborach i to nie tylko do sejmu!!!!!!!!.
~Oszukany
Jeżeli jednego dnia Morawiecki mówi, że ustawa dotyczy tylko części frankowiczów, a następnego dnia akcje banków rosną o 7%, to każdy normalny nadzór finansowy powinien sprawdzić, kto tego dnia sprzedawał te akcje, bo sprawa pachnie prokuraturą na odległość. Mam nadzieję, że tego rodzaju czynności zostaną podjęte.
~pure_nonsens_3
dochodzi jeszcze kwestia - kluczowa związana z kredytami we frankach. bardzo prawdopodobne , że w grupie tych 700000 kredytobiorców jest gros osób w wieku produkcyjnym i to o niższych dochodach , bo banki dawały często kredyt frankowy osobom o mniejszej zdolności kredytowej, żeby sprzedać produkt - czyli zwykłych ludzi, co chcą dochodzi jeszcze kwestia - kluczowa związana z kredytami we frankach. bardzo prawdopodobne , że w grupie tych 700000 kredytobiorców jest gros osób w wieku produkcyjnym i to o niższych dochodach , bo banki dawały często kredyt frankowy osobom o mniejszej zdolności kredytowej, żeby sprzedać produkt - czyli zwykłych ludzi, co chcą po prostu spokojnie i rodzinnie żyć i mieć dach nad głową dla siebie i rodziny. czy osoby w wieku przed i emerytalnym biorą kredyty mieszkaniowe?czy to znikoma część? te osoby, w wieku produkcyjnym siedząc jak na bombie z powodu galopujących kredytów boją się mieć dzieci - pierwsze lub kolejne - ze strachu, że nie wiadomo co to będzie dalej i czy będą je wstanie wychować. to nie jest tylko kwestia o ile więcej bank zarobi na zwiększonym kursie tylko o rzesze żyjących w strachu ludzi, czy sobie poradzą. chodzi o unormowanie sytuacji, gdzie dłużnik spłaca tyle ile pożyczył plus odsetki. Może kryterium przewalutowania powinien być cel - czy ktoś mieszka w nieruchomości obciążonej kredytem , czy w przypadku inwestycji na niej zarabia. a nie ustalony przez kogoś wskaźnik? warto też zauważyć , ze parę lat temu - w szczycie kryzysu wpompowano w banki kilka miliardów euro, żeby system bankowy się nie załamał - z pieniędzy publicznych czyli podatków obywateli. moze czas teraz ochronić ludzi , nie tylko silne , prywatne podmioty.
~miki
Akurat w polskie banki nikt nic nie pompował. Pompowano, i to faktycznie, w banki za granicą. Dlatego w tamtych krajach podatek bankowy ma uzasadnienie.
~mDziad
Panu Morawieckiemu nie chodzi o pomóc najbiedniejszym tylko chce ochronić banki przed najbardziej zagrożonymi (ryzykownymi) kredytami!
Pozostałych kredytobiorców nierząd zostawia na pastwę banków żeby te nadal mogły ich okradać poprzez klauzule zabronione! Sądy oczywiście dalej nie będą rozpatrywać pozwów frankowiczów bo się
Panu Morawieckiemu nie chodzi o pomóc najbiedniejszym tylko chce ochronić banki przed najbardziej zagrożonymi (ryzykownymi) kredytami!
Pozostałych kredytobiorców nierząd zostawia na pastwę banków żeby te nadal mogły ich okradać poprzez klauzule zabronione! Sądy oczywiście dalej nie będą rozpatrywać pozwów frankowiczów bo się boją. Welcome to the jungle!
~pure_nonsens_2
pytanie dodatkowe - czy podtykanie do podpisu przez profesjonalny podmiot działający na rynku finansowym, posiadający sztaby ludzi, systemy analizy ryzyka, narzędzia i wiedzę nt. działania rynku walutowego i finansowego (banki) osobom prywatnym bez takiego zaplecza - kwitka , że przyjmują one/ są świadome ryzka walutowego nie jest pytanie dodatkowe - czy podtykanie do podpisu przez profesjonalny podmiot działający na rynku finansowym, posiadający sztaby ludzi, systemy analizy ryzyka, narzędzia i wiedzę nt. działania rynku walutowego i finansowego (banki) osobom prywatnym bez takiego zaplecza - kwitka , że przyjmują one/ są świadome ryzka walutowego nie jest wykorzystywaniem przewagi podmiotu silniejszego, aby sprzedać produkt, zarobić a całe ryzyko przerzucić na podmiot słabszy, mniej świadomy i posiadający mniejszą wiedzę i brak tak profesjonalnego zaplecza?
~pure_nonsens
przecież takie rozwiązanie nie rozwiąże istniejącej patologii. Banki chcą dostać obecnie o ok. 60% więcej pieniędzy od kredytobiorców na samym kapitale. Czy to nie podpada pod jakieś przepisy antylichwiarskie i antykonsumenckie? Frankowcy NIE CHCĄ ANULOWANIA kredytów, tylko sytuacji, gdzie kredyt nie zwiększa się galopująco o kilkadziesiąt przecież takie rozwiązanie nie rozwiąże istniejącej patologii. Banki chcą dostać obecnie o ok. 60% więcej pieniędzy od kredytobiorców na samym kapitale. Czy to nie podpada pod jakieś przepisy antylichwiarskie i antykonsumenckie? Frankowcy NIE CHCĄ ANULOWANIA kredytów, tylko sytuacji, gdzie kredyt nie zwiększa się galopująco o kilkadziesiąt procent i będą mogli jako indywidualni konsumenci spłacać to co pożyczyli plus odsetki jako zapłata za usługę banku. nie wspominając tu o kwestii zarabiania przez banki na spredach i innych podobnych uznanych za klauzule abuzywne. Czy banki chcą zgarnąć o 60% więcej kasy wykorzystując wzrost kursu franka? no bo jeśli pożyczały (jeśli kupowały faktycznie franki a nie tylko indeksowały kredyt) franka za np. 2,50 a teraz chcą zwrotu po 4 PLN to rozumiem, że chodzi o żniwa na prywatnych osobach obciążając je o 60 % ratą spłaty. Jeśli banki indeksowały tylko kredyty to sytuacja jest chyba ta sama?
~paradox
Morawiecki wyskoczył z idiotycznym pomysłem. 1. Kredyty zostały udzielone z naruszeniem prawa bankowego i konsumenckiego. 2. Kredytobiorcy nie potrzebują pomocy państwa w spłacie. 3. Kredytobiorcy potrzebują państwa prawa=> sędziów, którzy uczciwie rozpatrzą
skargi na skandaliczne praktyki banków jak arbitralnie ustalane kursy
Morawiecki wyskoczył z idiotycznym pomysłem. 1. Kredyty zostały udzielone z naruszeniem prawa bankowego i konsumenckiego. 2. Kredytobiorcy nie potrzebują pomocy państwa w spłacie. 3. Kredytobiorcy potrzebują państwa prawa=> sędziów, którzy uczciwie rozpatrzą
skargi na skandaliczne praktyki banków jak arbitralnie ustalane kursy wymiany itp.
4. Należy zbadać jaką politykę handlową prowadziły banki w zakresie sprzedaży kredytów
CHF i PLN=> ile wypłacały prowizji sprzedawcom i agentom. 5. Należy zbadać odpowiedzialność KNF, który pozwalał nie tylko na kredyty walutowe ale także zadłużenie na 120-130 % wartości zabezpieczenia. Doskonale pamiętam nagonkę w mediach na kredyty!
Była to ustawka bankowców ze wsparciem organów kontroli rynku finansowego.

Powiązane: Życie z frankiem

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki