Przerwa w wypłatach miała potrwać kilka dni, ale jak dotąd nie znaleźliśmy wiarygodnych informacji o ani jednej osobie, która otrzymała środki. Wiele wskazuje na to, że CoinPlex, o którym pisaliśmy na początku czerwca, właśnie kończy swoją działalność.


Zaczęło się od wielkiej promocji, która miała zachęcić użytkowników CoinPlexa do wpłacania nowych środków. Depozyty były podwajane, rozdawano samochody i smartfony. A potem nagle wstrzymano wypłaty. Przerwa miała potrwać 5 dni. Termin upłynął w minioną niedzielę. Później przedłużono go o kolejne 4 doby.
Na głównej grupie CoinPlex na Telegramie, do której należy ponad 20 tysięcy użytkowników (zapewne spora część z nich to boty), wyłączono komentarze. Ostatni wpis pojawił się tam 25 sierpnia. "Nagrody rzeczowe w społeczności Coinplex są w pełnym toku!" - czytamy w opisie pod serią zdjęć, na których pojawiają się smartfony i Toyota C-HR.
Dzień wcześniej, 24 sierpnia, grupa zamieściła komunikat o "tymczasowej korekcie czasu realizacji wypłat" - jak czytamy, "w związku z przygotowaniami do wejścia tokena CPLX na giełdę oraz w celu zapewnienia płynności i kontroli ryzyka".
Przerwa, która miała trwać 120 godzin, została wydłużona do 216 godzin. Na jakiej giełdzie ma pojawić się token CPLX i w jaki sposób jego wejście na nią wiąże się z działaniem aplikacji?
Konsultant z biura społecznościowego CoinPlex w Mielcu nie potrafi odpowiedzieć nam na te pytania. Rozmawialiśmy z nim w poniedziałek. Zapewniał nas, że wypłaty wrócą w czwartek lub w piątek. Dotąd jednak nie wróciły.
Użytkownicy CoinPlex organizują się w grupach na Telegramie, WhatsUppie i Facebooku. Na żadnej z nich nie udało nam się znaleźć wiarygodnych informacji o tym, że któremuś z nich udało się wypłacić środki.
Ostatni skok?
23 sierpnia Coinplex ogłosił, że przeniesie operacje na nową platformę copelx.ai, tłumacząc to zmianami w unijnych regulacjach i twierdząc, że złożył wniosek o wydanie licencji na świadczenie usług na rynku kryptowalut do Maltańskiego Urzędu ds. Usług Finansowych (MFSA).
Kilka dni później aplikacja CoinPlex przestała działać. Jak informowaliśmy w tekście z 30 lipca, zawierała ona złośliwe oprogramowanie o nazwie "sparkkitty", które kradło dane z galerii użytkowników i przekazywało je na obce serwery wraz z danymi o lokalizacji urządzenia (warto zaznaczyć, że wśród użytkowników CoinPlex byli polscy żołnierze).
W miejsce starej aplikacji pojawiła się nowa. Cześć klientów informowała w grupach, że ich programy antywirusowe wykryły szkodliwe oprogramowanie również w jej przypadku. Dotychczasowi użytkownicy CoinPlex boją się z niej korzystać także z innego powodu.
Od teraz aplikacja wymaga od użytkowników weryfikacji KYC, czyli przesłania jej dokumentu tożsamości, zdjęcia i wrażliwych danych. Co więcej, rejestracja ma być możliwa po połączeniu z aplikacją kryptowalutowego portfela i przesłaniu na wskazanych adres równowartości 199 dolarów.
Zarabiali wszyscy
CoinPlex, o którym napisaliśmy po raz pierwszy w czerwcu, wymagał od użytkowników jedynie dwóch rzeczy. Ich rola ograniczała się do dokonania wpłaty (minimum 50 dolarów w stablecoinie USDT lub USDC) i kliknięcia kilka razy dziennie przycisku w aplikacji.
Kilkanie miało uruchamiać proces "kwantyzacji'. Według aplikacji bot AI zawierał transakcje na rynku kryptowalut i dzielił się zyskiem. Dzienny zwrot wynosił w praktyce od 1,8% do 1,9%. Środki były reinwestowane, dzięki czemu działał tu procent składany.
Gdyby przyjąć założenie, że użytkownik osiągał codziennie 1,8% zwrotu, z początkowych 50 dolarów, po roku można by uzyskać 33 644 dolary, czyli ponad 126 000 złotych.
Znacznie większe korzyści można było jednak uzyskać, wciągając nowe osoby. Dzienny zwrot rósł w miarę liczby użytkowników pozyskanych przez lidera. Na telegramowej grupie CoinPlex pojawiały się zdjęcia promotorów wkraczających na kolejne poziomy struktury, których nagradzano zegarkami, samochodami i iPhonami.
USA, Polska, Chiny
Sygnałów ostrzegawczych dotyczących CoinPlexa było naprawdę wiele. Obok nieprawdopodobnie wysokiej stopy zwrotu, struktury piramidy oraz ujawnionemu szkodliwemu oprogramowaniu, nie było wiadomo, kto stoi za aplikacją.
CoinPlex podawał się za działającą od 2019 roku amerykańską firmę, ale nie ma żadnych śladów jego działalności w USA. Wygląda na działalność zarejestrowaną na słupa, nie jest nadzorowany przez żadną z amerykańskich agencji regulacyjnych, w sieci nie ma informacji o twórcach aplikacji.
CoinPlex prowadził działalność w zasadzie jedynie w Polsce. Według danych SimilarWeb w momencie zablokowania wypłat jego strona notowała około 8300 wizyt w skali miesiąca. 94% ruchu pochodziło z Polski, 5% z Niemiec i 1% z Francji (za co mogli odpowiadać również Polacy mieszkający za granicą).
Jak podawał portal BehindMLM, demaskujący oszustwa finansowe oparte na marketingu wielopoziomowym, programistyczne tropy wskazywały, że aplikacja CoinPlex może mieć chińskie korzenie.
Hojny sponsor
CoinPlex przedstawiał się jako sponsor drużyny piłki ręcznej Stal Mielec. Pisząc pierwszy artykuł na temat aplikacji, zwróciliśmy się do rzecznika klubu z pytaniami w tej sprawie. Pomimo kilku prób nawiązania kontaktu, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Według Gazety Wyborczej klub zakończył współpracę z aplikacją 21 sierpnia.
Społeczność skupiona wokół CoinPlex sponsorowała również inne lokalne drużyny sportowe i przedsięwzięcia od sekcji pływackich, kulturystów i żeńskiej drużyny tenisa stołowego Politechniki Lubelskiej po Polski Związek Taekwon-Do. Aplikacja była w tym roku głównym partnerem największego rowerowego wydarzenia w Polsce, w którym udział wzięło prawie 8000 osób.
"Biuro społecznościowe" CoinPlex mieści się w centrum Mielca. Liderzy organizowali spotkania, prezentacje i różnego rodzaju wydarzenia. Użytkownicy aplikacji wciągali do społeczności całe rodziny. Dopóki wszystko działało i wypłaty trafiały na konta, niepokojące sygnały były ignorowane.
Podejrzany token
Jeszcze w czerwcu CoinPlex zaczął informować użytkowników, że planuje uruchomić token CPLX. Historycznie w podobnych schematach często zdarzało się, że na pewnym etapie (zazwyczaj końcowym), wypłaty zaczynano realizować w środkach, które tworzyli sami właściciele podobnych aplikacji.
W takich przypadkach, zamiast kryptowalut i stablecoinów możliwych do wymiany na gotówkę na praktycznie dowolnej platformie, użytkownicy zaczynali otrzymywać token, którego stworzenie mogło zająć kilka godzin i który trafiał do obrotu na co najwyżej kilku giełdach kryptowalut o wątpliwej reputacji. Twórcy mogli zarabiać, również sprzedając token członkom społeczności.
Czy tak miało być również w przypadku CPLX? Z tego co wiadomo token wyemitowano na blockchainie BNB, który jest znany z niskich opłat i prostej obsługi. Profil CPLX pojawił się w serwisie CoinMarketCap, na którym można śledzić notowania różnych kryptowalut, ale nie wykazano na nim żadnych obrotów ani kursu.
Zapewne zmieniłoby się to, gdyby CPLX trafił na giełdę kryptowalut. Takim debiutem tłumaczono zresztą obserwowane właśnie opóźnienia w wypłatach dla użytkowników CoinPlex. Czy plany aplikacji zostaną zrealizowane i będzie kontynuować działalność?
Sądząc po wpisach użytkowników, które pojawiają się w ich grupach, mało kto zamierza przesyłać CoinPlexowi zdjęcie swojego dowodu osobistego i dodatkowe 199 dolarów, ale zapewne znajdą się takie osoby - zwłaszcza ci, którzy posiadają na kontach w aplikacji znaczące sumy.