Rozczarowujące dane o sprzedaży samochodów oraz nieco słabsze nastroje w przemyśle przyczyniły się do niewielki spadków giełdowych indeksów w Nowym Jorku. Mimo trwającej od miesiąca flauty S&P500 pozostaje tylko trochę poniżej historycznego szczytu.


Uwaga inwestorów skupiła się na zwykle pomijanych raportach o miesięcznej sprzedaży aut w USA. Problem w tym, że rezultaty branży napędzanej ultra tanim i niebezpiecznie łatwym kredytem rozczarowały trzeci miesiąc z rzędu. Anualizowana sprzedaż samochodów osobowych i lekkich ciężarówek wyniosła w marcu 16,6 mln sztuk wobec oczekiwanych przez analityków 17,2 mln.
Kolejny raz poniżej konsensusu zaprezentowała się sprzedaż wszystkich trzech największych amerykańskich producentów. I to pomimo faktu, że dilerzy nie szczędzili rabatów. W efekcie sprzedaż nowych aut w Ameryce osiągnęła najniższy wolumen od ponad dwóch lat, spadając z tzw. plateau. Czyli z rekordowo wysokich poziomów sprzedaży utrzymujących się przez ostatnie dwa lata.
Dla inwestorów to podwójnie negatywny sygnał. Po pierwsze, słabsza sprzedaż to niższe zyski koncernów motoryzacyjnych i ich poddostawców, a w konsekwencji także spadek aktywności w ważnej branży przemysłu. Po drugie, to sygnał, że amerykański konsument już więcej nowych aut nie jest w stanie wchłonąć. Tym bardziej, że koszty kredytu zapewne będą szły w górę. Akcje Forda potaniały o 1,7%, a General Motors o 3,4%.
Nieco zawiódł też raport ISM mierzący koniunkturę w amerykańskim przemyśle. Wskaźnik ten obniżył się w marcu do 57,2 pkt. z 57,7 pkt. w lutym i oczekiwaniach rzędu 57,0 pkt. Mimo to wciąż bardzo wysoki odczyt sygnalizujący, że amerykański przemysł pracuje pełną parą, choć akurat „twarde” dane o produkcji jakoś tego nie potwierdzają. To, co może niepokoić w tym raporcie, to bardzo silna presja inflacyjna grożąca kolejnymi podwyżkami stóp procentowych w Rezerwie Federalnej.
Rezultaty poniedziałkowej sesji właściwie nie uprawniają do tego, aby nazwać ją „spadkową”. Dow Jones stracił zaledwie 0,06%, S&P500 tylko 0,16%. Nasdaq osunął się o 0,29% po tym, jak jeszcze w czwartek wyznaczył najwyższy w historii kurs zamknięcia. Trwający od początku marca przestój we wzrostach na Wall Street nawet trudno nazwać korektą: indeksy wciąż utrzymują się w zasięgu rekordowo wysokich poziomów.
Krzysztof Kolany