Poniedziałkowy poranek przyniósł wzrost kursu euro po tym, jak notowania pary euro-złoty osiągnęły najniższe wartości od 7 lat. Mimo to kurs dolara amerykańskiego utrzymał się poniżej 4 złotych.


O 9:35 kurs euro wynosił 4,1638 zł i był o pół grosza wyższy niż przed weekendem. W piątek kurs EUR/PLN znalazł się na poziomie 4,1461 zł i była to najniższa wartość od lutego 2018 roku.
Tylko od początku 2025 roku euro potaniało o blisko 10 groszy. Od kilku miesięcy mamy do czynienia z bardzo dawno niewidzianym epizodem siły polskiego złotego. W ujęciu nominalnym nasza waluta tak mocna była przeszło 7 lat temu. Natomiast w ujęciu realnym (czyli po uwzględnieniu wpływu inflacji w Polsce i w strefie euro) złoty mocniejszy niż teraz był tylko w roku 2008.
- Z technicznego punktu widzenia kolejnym wsparciem dla kursu EUR/PLN jest poziom 4,1510, jednak wskaźniki analizy technicznej coraz silniej sygnalizują możliwość korekty dotychczasowego umocnienia polskiej waluty - napisali ekonomiści Banku Millennium w porannym raporcie.
Także według strategów PKO BP poziom optymizmu względem europejskich aktywów jest bardzo duży i istnieje ryzyko przynajmniej jego schłodzenia, co obok czynników technicznych może hamować dalsze spadki kursu EUR/PLN, z ryzykiem odreagowania w kierunku 4,18-4,19 w perspektywie najbliższych dni.
Globalnie od początku lutego mamy do czynienia z korekcyjnym osłabieniem dolara w relacji do euro. Kurs EUR/USD po przetestowaniu styczniowego minimum (w pobliżu 1,02) poszedł w górę i dotarł na wysokość 1,05. W rezultacie amerykańska waluta na polskim rynku o poranku była wyceniana na 3,9722 zł. To o 1,2 grosza wyżej niż przed weekendem, gdy dolar był najsłabszy od listopada.
Frank szwajcarski wyceniany był na 4,4151 zł i był o 0,8 grosza droższy niż w piątek wieczorem. Funt brytyjski kosztował 5,0048 zł i był notowany o 1,5 grosza wyżej niż przed weekendem.
KK

























































