Eksporterzy i „over hendge” na poziomie 300%
Na początku roku około połowa polskich eksporterów przed spadkiem kursu EUR/PLN i USD/PLN zabezpieczało się w bankach. Były to transakcje, w których wystawiane były opcje Call – zobowiązania eksporterów do sprzedaży waluty. Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika w Toruniu podaje, że według statystycznych szacunków około 40% tych zobowiązań nie miało pokrycia w przychodach z eksportu. Po raz kolejny mieliśmy zatem do czynienia z tzw. „over hedge”. „Oczywiście niektórzy eksporterzy mieli over hedge 300%, inni zaś mieli tylko 5% over hedge. Ale średnio było to około 40%” – tłumaczy Maliszewski. Aż tyle waluty zostało sprzedane bez realnego pokrycia w przychodach eksporterów. Przedsiębiorstwa takie musiały zatem albo rozliczać się bez dostawy waluty (polski bank w chwili rozliczenia zamykał pozycję kupując walutę w imieniu eksportera) bądź kupując walutę na rynku.
Średniomiesięczny eksport Polski to 7 miliardów euro. Około 3,5 miliarda euro przypadało zatem na eksporterów zabezpieczających się w bankach, którzy w chwili rozliczenia zobowiązani są dostarczyć walutę. „Over hedge”, który stanowił 40% zobowiązań tej grupy eksporterów wymusił zatem kupno zagranicznej waluty o nominale około 1,4 miliarda euro miesięcznie. Aż tyle waluty musieli każdego miesiąca sprzedać eksporterzy, którzy mieli zbyt małe przychody z eksportu by pokryć zobowiązania z tytułu zabezpieczeń. Łącznie zatem, od lutego do lipca eksporterzy ci musieli kupić 7 miliardów euro. Ktoś musiał zatem te siedem miliardów euro na rynku sprzedać.
Brakuje 19 miliardów euro
Według badań statystycznych prowadzonych przez Jacka Maliszewskiego, eksporterzy którzy nie zabezpieczają się przed ryzykiem zmian kursu walutowego, od lutego 2009 nie sprzedają waluty na bieżąco, lecz przetrzymują ją na rachunku dewizowym starając się spekulacyjnie zarobić na aprecjacji walut zagranicznych. „Według moich wyliczeń statystycznie rzecz biorąc, eksporterzy tacy nie sprzedają waluty przez trzy miesiące. Oczywiście są tacy, którzy trzymają walutę tylko przez tydzień, ale są też tacy co nie sprzedają walutę (lecz ją kumulują) nawet przez pół roku. Średnio daje nam to właśnie około 3 miesiące przetrzymywania waluty.” – tłumaczy Maliszewski.
Opierając się zatem na tych statystykach można policzyć wartość niesprzedanej waluty pochodzącej z eksportu. Zgodnie z wcześniej przytoczonym przykładem, połowa niezabezpieczonych eksporterów dostarcza miesięcznie około 3,5 miliarda euro. 3 miesiące przetrzymywania waluty daje zatem nominał 10,5 miliarda euro. Jacek Maliszewski komentując powyższe obliczenia zauważa: „Gdyby eksporterzy, którzy się zabezpieczali przed ryzykiem mieli zobowiązania nie przekraczające wielkości ich eksportu oraz gdyby eksporterzy nie zabezpieczający się sprzedawali walutę na bieżąco, to na rynek wpłynęłoby około 19 miliarda euro więcej w ciągu ostatnich 5 miesięcy. Ponieważ import=eksport od początku 2009 roku, znakiem tego tę lukę o wartości 19 miliardów euro musiał wypełnić ktoś inny. Ktoś musiał sprzedać te 19 miliardów euro. Tym kimś byli zagraniczni inwestorzy”.
Zagranica „parkuje” polskie papiery wartościowe
Jak to jest jednak możliwe, że pieniędzy tych nie można odczytać w statystykach Narodowego Banku Polskiego dotyczących przepływów pieniężnych z zagranicy? Na rynku kapitałowym bowiem funkcjonuje od dawna tzw. „parkowanie” – jeden podmiot finansowy kupuje systematycznie papiery wartościowe dla kogoś innego po to, by za jakiś czas odsprzedać je stronie docelowej. Jest to doskonały sposób by ukryć fakt, że inwestor z zagranicy systematycznie nabywa polskie papiery wartościowe. Dopiero w momencie rozliczenia transakcji i nabycia przez docelowy, zagraniczny podmiot finansowy skupowanych wcześniej przez polską instytucję papierów wartościowych możemy odczytać w statystykach NBP, że inwestorzy zagraniczni w jednym miesiącu nabyli papiery wartościowe o wartości 15 miliardów euro. „My oczywiście wiemy, iż takie kupno było systematycznie rozłożone po 3 miliardy euro w każdym miesiącu. Ale w danych NBP pojawi się ta pozycja nagle w jednym miesiącu.” – tłumaczy Maliszewski.
Polskie TFI i OFE po raz kolejny wykiwane?
We wrześniu bądź październiku zagraniczni inwestorzy „odkryją karty” i nabędą skupowane wcześniej przez polskie instytucje papiery wartościowe a Narodowy Bank Polski opublikuje te dane z jedno-dwumiesięcznym opóźnieniem. W listopadzie zatem dowiemy się, że zagraniczni inwestorzy kupili ogromne ilości polskich papierów wartościowych (akcji i obligacji). „Zarządzający TFI i OFE wpadną w euforię «skoro zagranica kupuje tak agresywnie, to też trzeba kupować». A zagranica w tym momencie korzystając z euforii krajowych instytucji finansowych, sprzeda to co kupowali od lutego 2009 i zrealizują kolosalne zyski.” – konkluduje ekspert z AFS.
Radosław Jaszczak


























































