Europa zapożyczyła się na 8,2 biliona euro. To 8,2% więcej niż przed rokiem. Trzy kraje strefy euro są praktycznie niewypłacalne. Długi Niemiec, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii rosną w galopującym tempie. Na tym tle Polska prezentuje się dobrze, ale nie beznadziejnie.
Według Eurostatu na koniec trzeciego kwartału 2011 roku zadłużenie eurolandu było o 620,8 mld euro większe niż rok wcześniej. Relacja długu do PKB była niższa niż kwartał wcześniej, choć zarazem zdecydowanie wyższa niż przed rokiem. W położeniu Grecji już niedługo może się znaleźć Portugalia oraz Irlandia, a pozycja fiskalna Niemiec i Wielkiej Brytanii ulega szybkiemu pogorszeniu.
Unijny urząd statystyczny wreszcie zdał sobie sprawę z wagi kryzysu nadmiernego zadłużenia, który od trzech lat trapi strefę euro i w związku z tym rozpoczął publikację cokwartalnych danych o zadłużeniu państw UE. W pierwszym tego typu raporcie fatalnie wypadły trzy kraje. Grecja odnotowała wzrost relacji zadłużenia publicznego względem PKB aż o 20,3 pkt. proc. W Portugalii nastąpił wzrost o 18,9 pkt. proc, a w Irlandii o 16,5 pkt. Długi wszystkich tych państw są obecnie większe niż ich produkt krajowy brutto.
Roczna zmiana długu publicznego krajów UE. Stan na koniec III kw. 2011 r.
Źródło: Bankier.pl na podstawie danych Eurostatu.
Teraz problemem nie są dobrze już znane kłopoty eurobankrutów spod znaku PIIGS, lecz stan finansów ich „sponsorów”. Portfele głównych fundatorów greckiego życia ponad stan – czyli Niemiec, Francji i Hiszpanii – zaczynają świecić pustkami. Dług publiczny RFN zwiększył się aż o 12,7%, czyli nominalnie o 233,2 miliardy euro. Za tą kwotę można by kupić 2/3 rocznej produkcji wszystkich dóbr i usług finalnych wytworzonych w Polsce.
Niepokoić powinna też blisko 15-procentowa dynamika złudzenia Hiszpanii, której zobowiązania w ciągu 12 miesięcy zwiększyły się o 91,6 mld euro, czyli 7,3% PKB. Niewiele lepiej prezentuje się Wielka Brytania, której długi przyrosły o 6,9% PKB, czyli 145,8 mld funtów. Liczby nie kłamią: „zaciskanie pasa” w Europie pozostaje faktem medialnym a nagłaśniane „cięcia” i „oszczędności” są jedynie kosmetyczne.
Długi a sprawa polska
Na europejskim tle sytuacja Polski przestawia się ambiwalentnie. Długi państwa wzrosły o 8,9%, czyli o 68,8 mld złotych. To wynik lepszy od unijnej średniej (9,6%), ale gorszy niż na przykład w pogrążonej kryzysem Grecji, której długi urosły „tylko” o 7,5%. Eurostat wyliczył zadłużenie Polski na 56,3% PKB. To oznacza, że stosując obiektywne i porównywalne kryteria unijne polski rząd zgodnie z Konstytucją powinien był przestawić budżet bez deficytu. Procedura ta została ominięta tylko dzięki księgowym manipulacjom ministra Rostowskiego, który wyłączył z krajowych statystyk niektóre zobowiązania państwa.
Są też dobre wiadomości. W trzecim kwartale 2011 roku rządowi Włoch udało się dokonać niewielkiej redukcji długu publicznego. Choć w ciągu roku zadłużenie Italii i tak przyrosło o blisko 40 mld euro, to między czerwcem a wrześniem zmalało o 17,9 mld. Dzięki temu relacja długu publicznego do PKB zmniejszyła się ze 121,2% do 119,6%, lecz wciąż pozostaje to drugim najwyższym wynikiem w Europie.
Konsekwentną poprawę parametrów fiskalnych odnotowały tylko trzy kraje Unii Europejskiej. Szwecja zmniejszyła relację długu do PKB o 1,6 pkt. proc., Luksemburg o 0,3 pkt. proc., zaś Estonia o 0,2 pkt. proc. Godna naśladowania jest szczególnie polityka tego ostatniego kraju. Estonia jako jedyny kraj w UE zmniejszyła w wartościach bezwzględnych swój dług publiczny, który zresztą już wcześniej był najniższy w całej Wspólnocie (6,1% PKB).


























































