Na przełomie roku za paliwa płaciliśmy najwięcej od sierpnia 2015 roku. Ceny litra benzyny bezołowiowej zbliżyły się niebezpiecznie blisko pięciu złotych. Co musiałoby się wydarzyć, aby piątka z przodu na dobre (a raczej na złe) powróciła na dystrybutory?


Pod koniec grudnia litr benzyny bezołowiowej na polskich stacjach paliw kosztował średnio niemal 4,80 złotych – donosiło BM Reflex. Była to cena o 61 groszy wyższa niż rok wcześniej. Za olej napędowy trzeba było zapłacić średnio 4,69 zł – o 66 groszy więcej niż przed rokiem.
A jeszcze pod koniec lutego 2016 roku benzyna i „diesel” były o blisko złotówkę tańsze niż na koniec grudnia.
Przy średniej ogólnopolskiej cenie rzędu 4,80 zł za litr na niektórych stacjach (np. przy autostradach czy w kurortach narciarskich) można było zobaczyć stawki przekraczające pięć złotych. Co jednak musiałoby się wydarzyć, aby ceny powyżej 5 zł za litr pojawiły się w całym kraju?
Co sprawia, że paliwa są drogie?
Na ceny paliw na stacjach decydujący wpływ mają trzy zmienne: wysokość podatków, ceny ropy naftowej oraz kurs złotego do dolara. Marże rafinerii i stacji paliw odgrywają tu rolę drugorzędną. Zatem zacznijmy od najważniejszego. Obecnie podatki stanowią ok. 54% ceny litra benzyny Eurosuper 95: 32% ceny to akcyza, 19% VAT a 3% opłata paliwowa. W przypadku oleju napędowego jest podobnie: fiskusowi „zawdzięczamy” połowę rachunku.
Bez podatków tankowalibyśmy po dwa złote z groszami za litr.
Ale akurat w podatkowej materii niewiele zmieniło się przez ostatnie 20 lat. Może z wyjątkiem faktu, że stawki podatków rząd co jakiś czas podnosił. Dlatego za zmienność cen przy dystrybutorach odpowiadają przede wszystkim notowania ropy naftowej oraz zmiany kursu USD/PLN.
Jeszcze rok temu baryłka ropy Brent kosztowała niespełna 30 dolarów i była najtańsza od 13 lat. Ale na początku stycznia kurs ropy Brent zbliżył się do 60 USD po tym, jak kraje zrzeszone w OPEC uzgodniły wprowadzenie nowego limitu wydobycia (32,5 mln baryłek dziennie). Ponadto do porozumienia przystąpiło kilka państw spoza kartelu (w tym przede wszystkim Rosja), które także obiecały ograniczyć produkcję. Pod te obietnice podpięli się spekulacyjni uczestnicy rynku, którzy wywindowali notowania ropy do najwyższych poziomów od lipca 2015 roku.


Na to nałożyło się umocnienie dolara, który w grudniu był najmocniejszy od 14 lat - zarówno wobec euro, jak i wobec koszyka najważniejszych walut świata. Równolegle źle się działo z polskim złotym, który słabł na całej linii. W rezultacie w połowie grudnia kurs dolara sięgnął niemal 4,28 zł. Od tej pory sytuacja nieco się poprawiła i notowania „zielonego” obniżyły się do 4,10 zł. Lecz na efekt umocnienia złotego przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać - detaliści reagują na zmiany cen ropy i dolara z kilkunastodniowym opóźnieniem.
Kiedy benzyna po pięć złotych?
Z punktu widzenia polskiego kierowcy zupełnie czym innym jest ropa po 50 USD przy dolarze za dwa złote i zupełnie czym innym, gdy „zielony” kosztuje ponad 4 zł. W piątek, 13 stycznia baryłka ropy Brent była wyceniana na ponad 230 złotych, a więc blisko dwukrotnie wyżej niż rok temu. Ale to jeszcze nie jest poziom specjalnie wysoki: w tej dekadzie widzieliśmy już ropę po blisko 400 zł.
Ponieważ ceny detaliczne Pb95 wykazują silny związek ze „złotowymi” notowaniami ropy Brent, można pokusić się o znalezienie takiego poziomu kursu ropy naftowej, przy którym średnie ceny na stacjach paliw przekraczały 5 zł za litr. W latach 2011-14 takim poziomem było ok. 300 zł za baryłkę.
Cena ropy Brent w PLN w zależności od kursu dolara |
||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Ropa/Dolar |
3,60 zł |
3,80 zł |
4,00 zł |
4,20 zł |
4,40 zł |
4,60 zł |
$40 |
144 |
152 |
160 |
168 |
176 |
184 |
$45 |
162 |
171 |
180 |
189 |
198 |
207 |
$50 |
180 |
190 |
200 |
210 |
220 |
230 |
$55 |
198 |
209 |
220 |
231 |
242 |
253 |
$60 |
216 |
228 |
240 |
252 |
264 |
276 |
$65 |
234 |
247 |
260 |
273 |
286 |
299 |
Źródło: Bankier.pl |
Powyższa tabela sugeruje, że przekroczenie granicy 5 zł za litr nie grozi nam tak długo, jak dolar kosztuje mniej niż 4,60 zł i ropa jest tańsza niż 65 USD za baryłkę. To byłby dość optymistyczny wniosek, ponieważ mało kto spodziewa się, aby w tym roku dolar kosztował więcej niż 4,30 zł. Również wzrost cen ropy powyżej 65 USD za baryłkę wydaje się mało prawdopodobny, ponieważ już obecna zwyżka notowań „czarnego surowca” jest moim zdaniem mocno przesadzona.
Kłopot w tym, że ta historyczna analogia może okazać się zawodna. Takie ryzyko pokazał już sezon letni w 2015 roku, gdy w lipcu średnia cena benzyny przekroczyła 5 zł/l, mimo że ropa kosztowała niewiele więcej niż teraz. Co więcej, „rozjazd” pomiędzy detalicznymi cenami paliwa a ceną ropy naftowej obserwujemy od dwóch lat i wiele wskazuje na to, że może to być zjawisko trwałe wynikające z wyższych kosztów rodzimych detalistów lub wyższych marż rafineryjnych. Jednak na razie nie widać ryzyka, aby ceny benzyny i ON trwale zadomowiły się powyżej 5 zł/l.