Gigantyczną ugodę, o jakiej od kilku dni plotkują media, bank JP Morgan Chase najprawdopodobniej będzie mógł zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów. Trudno o lepszy przykład obrazujący kondycję bankowości w Stanach Zjednoczonych.
Pod koniec tygodnia świat obiegła informacja, że w ramach ugody JP Morgan zapłaci rządowi Stanów Zjednoczonych 13 mld dolarów odszkodowania i w ten sposób wywinie się od odpowiedzialności cywilnej. To koszt „nieprawidłowości” przy oferowaniu obligacji opartych o kredyty hipoteczne.
Wszystko wskazuje na to, że kara nie będzie aż tak bolesna dla banku i jego akcjonariuszy. Agencja Reutersa donosi, że większość tego odszkodowania JP Morgan będzie mógł uznać za koszty uzyskania przychodu i w ten sposób pomniejszyć podatek dochodowy. Informatorzy Reutersa twierdzą, że w efekcie bank zapłaci nie 13 mld USD, a „tylko” 9 mld USD. W dalszym ciągu byłaby to jednak rekordowa kara nałożona na amerykańską firmę.
Ekspert podatkowy Robert Wilens obliczył, że jeśli JP Morgan może zaoszczędzić na podatkach 4,18 mld USD, jeśli tylko 11 mld USD zostanie uznany za koszty uzyskania przychodów.
Można odnieść wrażenie, że koszty kar i pozasądowych ugód za kreatywną księgowość stały się elementem codziennego prowadzenia działalności bankowej w USA. Same kary zaś powoli stają się nadzwyczajnym podatkiem bankowym i swoistą prowizją, jaką Wujek Sam pobiera za osobistą bezkarność bankierów. Antycypując koszty negocjacji z rządem, zarząd JP Morgan Chase w trzecim kwartale utworzył rezerwę na kwotę 9,15 mld USD. Przed opodatkowaniem.
Już o tym pisaliśmy: JP Morgan zapłaci rekordową grzywnę.
K.K.


























































