Od tygodnia wśród amerykańskich polityków trwają negocjacje w sprawie „Planu Paulosna”, czyli nad ustawą zezwalającą sekretarzowi skarbu na wykupienie od banków niepłynnych aktywów opartych na kredytach hipotecznych. Cała operacja ma kosztować 700 mld dolarów pochodzących z emisji obligacji skarbowych. Rynki finansowe czekają na rychłe rozstrzygnięcie, wierząc że działania te uchronią świat przed powtórką z Wielkiego Kryzysu.
Jednak wielu ekonomistów wcale nie podziela tej opinii. W swoim liście 166 ekonomistów uniwersyteckich występuje przeciwko subsydiowaniu przez rząd Stanów Zjednoczonych prywatnego biznesu. Przekonują oni, że w długim terminie skutki „Planu Paulsona” mogą się okazać bardzo szkodliwe dla gospodarki. Wśród podpisanych pod listem osób znajdują się przedstawiciele różnych dyscyplin ekonomii (od makroekonomistów po ludzi zajmujących się teorią gier) reprezentujących szerokie spektrum poglądów politycznych – od socjaldemokratów przez konserwatystów po klasycznych liberałów.
Zdaniem profesora Davida Levine’a pomysł Henry’ego Paulsona jest zły, ponieważ za błędne decyzje inwestorów ma odpowiadać amerykański podatnik, który pokryje straty. „Nie tak działa kapitalizm” – mówi profesor Levine. Z kolei określający się mianem „libertariana” profesor Jeffrey Miron podkreśla, że realizacja „Planu Paulsona” byłaby „brutalną i bezprecedensową ingerencją państwa” w gospodarkę.
Inni przestrzegają, że nieograniczona władza nad funduszem 700 mld dolarów uczyni z Paulsona swoistego dyktatora, który jednoosobowo będzie decydował, od kogo i po ile odkupić „toksyczne” aktywa.
List ekonomistów stał się argumentem dla Republikańskich kongresmanów, którzy krytykują rządową propozycję. Senator Richard Shelby mówi wręcz, że plan Paulsona nie rozwiąże obecnych problemów, a za to stworzy kolejne.
K.K.




























































