Zawirowań na rynku walutowym ciąg dalszy. Po wczorajszym słabszym dniu złotego i lepszym dolara, dziś pary walutowe powracają do wcześniejszych trendów.


Euro, które wczoraj umocniło się względem złotego o 0,77%, dziś tanieje o 0,33%. Jeszcze mocniejszy ruch obserwowany jest na parze złotego z dolarem. USD/PLN wczoraj wzrósł o 1,34%, by dzisiaj tracić 1,11%. Złoty po krótkiej przerwie powraca więc do trendu, który można obserwować od początku roku - umacniania się.
Ciekawie dzieje się także na eurodolarze. Po wczorajszej przecenie o 0,57% dziś euro umacnia się względem "zielonego" o 0,86%. EUR/USD zbliżył się więc do poziomu 1,12 - na rynku niewidzianego od listopada, a więc miesiąca amerykańskich wyborów.
Amerykańskie wybory prezydenckie nie są tu przytaczane zresztą bez powodu. To właśnie z Donaldem Trumpem utożsamia się ostatnie zawirowania na rynku walutowym. Rozgrywka polityczna z odwołaniem szefa FBI, przecieki do Rosji, taśmy w Białym Domu i inne tego typu kwestie powodują, że wizerunek prezydenta ulega pogorszeniu. Od razu pojawiają się więc wątpliwości, o zdolność przeforsowywania kolejnych ustaw przez Kongres. W tym m.in. obniżek podatków, których wizja napędzała "hossę Trumpa".
Zamieszanie jednak powoli cichnie. Dodatkowo dziś prezydent poinformował, że wybiera się w pierwszą oficjalną podróż poza Amerykę - odwiedzi Izrael, Włochy, Belgię oraz Arabię Saudyjską. Dolarowi nie sprzyjały jednak wypowiedzi szefa Fed z St. Louis - Jamesa Bullarda. Zasugerował on, że być może proces podnoszenia stóp procentowych - zważywszy na dane z gospodarki - jest przeprowadzany zbyt szybko. Przekonywał także, że Rezerwa powinna być gotowa do ponownego użycia QE, jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba. Takie stanowisko stanowiło wsparcie dla głodnych gotówki giełd, nie pomogło jednak w odbudowywaniu siły dolara.
W Polsce z kolei ciężko szukać makroekonomicznych przesłanek do obserwowanego dziś umocnienia złotego. Dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej wypadły słabiej od oczekiwań. Dodatkowo RPP wciąż stoi na stanowisku, że stopy w Polsce są na odpowiednim poziomie i nie zamierza ich w najbliższym czasie podnosić.
Adam Torchała