Sytuacja na chińskim rynku międzybankowym wciąż budzi niepokój. Ostatnie komunikaty władz mocno odbiły się na kondycji głównych indeksów giełdowych.
Napięta sytuacja na rynku międzybankowym przełożyła się na chińskie giełdy, a w szczególności na ceny akcji banków oraz spółek budowlanych. Indeks Shanghai Shenzen CSI 300 stracił ponad 6 proc. i od lutowych szczytów dzieli go już ponad 20 proc. Według amerykańskich standardów oznacza wejście na terytorium bessy.
Z kolei Shanghai Composite (-5,3%) zanotował dziś największy spadek od sierpnia 2009 r. i po raz pierwszy od grudnia 2012 r. znalazł się poniżej 2000 pkt.

Pekin zapala czerwone światło
Jeszcze w piątek, kiedy Ludowy Bank Chin po raz pierwszy od lutego ogłosił „dostarczenie płynności” bankom komercyjnym, wydawało się, że sytuacja na chińskim rynku międzybankowym zacznie się stabilizować. Początek nowego tygodnia pokazał, że były to płonne nadzieje.
Wprawdzie krótkoterminowe stopy procentowe na chińskim rynku międzybankowym nadal spadały, lecz wciąż utrzymują się na wysokim poziomie 6 proc. - donosi Dow Jones Newswires.
Kryzys bankowy w Państwie Środka rozpoczął się w ubiegły czwartek, kiedy siedmiodniowa stopa operacji repo powędrowała do najwyższego poziomu od 2006 r., rosnąc do 12,06 proc. Z kolei stopa dla operacji jednodniowych rosła momentami o 25 proc., ostatecznie osiągając pułap 13,85 proc.
Bankowcom oraz inwestorom powodów do obaw dostarczyły komunikaty płynące z Pekinu.
- Aktualny poziom płynności w chińskim systemie bankowym jest na rozsądnym poziomie, jednak ze względu na czynniki związane ze zmiennością na rynkach finansowych oraz ze względu zbliżającą się drugą połowę roku, wzrosły wymagania ze strony banków komercyjnych – czytamy w opublikowanym dziś komunikacie Ludowego Banku Chin, do którego dotarł Bloomberg.
Datowany na 17 czerwca komunikat został rozesłany do oddziałów regionalnych LBC oraz głównych banków komercyjnych. Przyczyny wstrzymania publikacji przez tydzień nie są znane.
Mocne sygnały zmiany polityki nadeszły także ze źródeł rządowych. Wczoraj agencja informacyjna Xinhua opublikowała komentarz, w którym stwierdzono, że „w chińskim systemie finansowym nie brakuje pieniędzy”, lecz „są one ulokowane w niewłaściwych miejscach”.
Przykręcenie kurka z pieniędzmi uznawane było za przejaw zmiany kursu dokonanej przez nowe władze Państwa Środka. Jednym z priorytetów nowej ekipy jest ograniczenie zjawiska "shadow banking" czyli operacji bankowych prowadzonych poza kontrolą organu nadzorującego. Zdaniem niektórych analityków, pozabilansowe zobowiązania chińskich banków na koniec ubiegłego roku sięgały niemal 200% PKB wobec 125% rok wcześniej.
/mz



























































