Pomysłowość ludzka nie zna granic, a miejsce na inwencję i nieszablonowe rozwiązania jest w każdej branży. Historia firmy Eternal Reef jest dowodem na to, że rodzina poszukuje interesującej oferty także w smutnych chwilach po utracie bliskiego. Przedsiębiorstwo proponuje klientom zatopienie prochów w betonowej rafie.


W naszej kulturze już sam proces kremacji ciała budzi wciąż duże kontrowersje. George Frankel, Chuck Kizina i Don Brawley poszli krok dalej. Trójka przedsiębiorców założyła firmę, która powstałe w wyniku kremacji prochy miesza z cementem, by następnie stworzyć specyficzną konstrukcję. Przypominający rafę koralową, odlany z mieszanki szkielet jest następnie zgodnie z życzeniem zmarłego umieszczany na dnie oceanu. Na każdym etapie wytwarzania sztucznej rafy obecna jest rodzina. Bliscy czuwają zarówno nad powstawaniem szkieletu, jak i jego topieniem w morskich głębinach.

Proces formowania szkieletu został przez pomysłodawców opatentowany. Cena usługi zależy od wielkości odlewanej bryły. Za szkielet o szerokości 5 i wysokości 4 stóp klient musi zapłacić dokładnie 6995 dolarów (ok. 23 tys. zł). Osoby z mniej zasobny portfelem mogą wybrać model 2x3 (stopy), który kosztuje „tylko” 3995 dolarów (ok. 13 tys. zł). W cenie oprócz wspomnianych elementów jest także transport, lokalizacja szkieletu za pomocą GPS, tablica pamiątkowa z brązu oraz poświęcenie bryły. Dzięki wiedzy o położeniu szkieletu przedstawiciel rodziny może także zanurkować, by sprawdzić jego stan i zostawić kwiaty. – W odpowiedzi na liczne zapytania umożliwiamy także pochówek bliskiego wspólnie z domowym pupilem. Nie pobieramy dodatkowych opłat za dodanie prochów zwierząt do szkieletu – mówią pomysłodawcy.
2 tysiące zadowolonych klientów

Zanim George, Chuck, Don zdecydowali się na świadczenie niecodziennych usług pogrzebowych, całą aktywność poświęcali pracom nad odtwarzaniem wymierającej rafy koralowej. W ramach założonej fundacji podejmowali działania, które miały w naturalny sposób wspierać rozwój koralowców i mikroorganizmów. Jednym z pomysłów rehabilitacji ważnej podwodnej tkanki były betonowe bryły z otworami rozmieszczane w opustoszałych miejscach. - Konstrukcja musiała być wykonana z naturalnych składników i zdolna do pochłaniania i rozpraszania energii w środowisku morskim bez ruchu. Wymagała także wytrzymałości na prądy – mówi portalowi Bankier.pl, Don Brawley.
Założenia udało się zrealizować i w 1992 roku pierwsza partia sztucznej rafy zasiliła morski ekosystem. Pewnego dnia teść Dona poprosił, aby po śmierci, jego skremowane szczątki dodać do betonu, z którego wytwarzane są szkielety. Życzenie bliskiego zostało zrealizowane 1 maja 1998 roku, a betonowa bryła spoczęła w wodach Zatoki Meksykańskiej. Tak zrodził się pomysł, by połączyć pożyteczną dla środowiska działalność z biznesem.
Dziś Eternal Reef to firma, która może się pochwalić imponującą ilością liczbą obsłużonych klientów. O popularności usług najlepiej świadczy 2000 zatopionych szkieletów w kilkudziesięciu lokalizacjach. Społeczność Eternal Reef na Facebooku liczy przeszło 12 tys. fanów, wśród których są zarówno byli klienci, jak i społecznicy wspierający działania na rzecz poprawy stanu rafy koralowej.
Każda z zatopionych brył to odrębna historia i emocje, którymi rodziny dzielą się na stronie firmy. – Nie macie pojęcia, jak ważne dla naszego taty była ochrona oceanu. Dziękuję – napisał jeden z klientów. – To nie pogrzeb. To nowy początek – wspomina inna osoba. Wśród referencji są znajdują się też wpisy przyszłych klientów. – Czy mogę zapłacić za usługę już teraz? Mam 76 lat i cieszę się dobrym zdrowiem, ale wolałbym pokryć sam wszystkie koszty związane z pochówkiem – czytamy na stronie. Jak widać, trójce przedsiębiorców z Atlanty udało się pogodzić troskę o morski ekosystem z biznesem.




























































