Prognozowanie kursu bitcoina to jedno z najbardziej karkołomnych zadań związanych z rynkami finansowymi. Rok temu mało kto spodziewał się, że wirtualna waluta zanotuje dwie ostre zwyżki i zamknie 2013 r. o ponad 5500% wyżej niż go rozpoczęła. Wydaje się, że los bitcoina zależeć będzie od dwóch czynników - stanowiska władz i przenikaniem do świata realnego.
Prognozując przyszłoroczny kurs bitcoina warto pamiętać, że mimo medialnej popularności, rynek ten jest wciąż relatywnie mały. Do tej pory "wydobyto" ponad 12 mln bitcoinów, co po przemnożeniu nawet przez największą w historii cenę (1216 dolarów) dawałoby raptem 14,8 mld dolarów. W porównaniu do sum, które codziennie przelewają się na rynkach akcji czy walut jest to niewiele, co oznacza, że kursem bitcoina wciąż łatwo zachwiać może napływ lub odpływ relatywnie niewielkiego kapitału.
Jako nowinka finansowo-technologiczna, bitcoin znajduje się pod czujnym okiem rządów i banków centralnych na całym świecie. Do tej pory instytucje te nie opracowały jednego modelu traktowania wirtualnej waluty, która w mgnieniu oka umożliwia transfer środków na drugi kraniec świata, z pominięciem wszystkich istniejących regulacji. Wciąż jednak trzeba pamiętać, że najsłabszym ogniwem całego systemu bitcoina jest jego połączenie ze "starą" gospodarką - każdy użytkownik czy bitcoinowa giełda ma przecież konto w banku, do którego władze mają już wgląd. Szlak przetarł wcześniej Ludowy Bank Chin, który zakazując instytucjom finansowym angażowania się w handel wirtualną walutą, poważnie uderzył w kurs bitcoina. Podobne kroki ze strony władz innych państw mogą w 2014 r. jeszcze mocniej uderzyć w rynek wirtualnej waluty.
Źródło: bitcoincharts.com
W długim terminie dla bitcoina najważniejsza będzie jego dalsza integracja z realną gospodarką tak, aby coraz zęściej nabywany był on nie tylko w celach spekulacyjnych. Wzrost liczby przedsiębiorstw przyjmujących bitcoiny, popularyzacja bitcoinowych bankomatów czy smartfonowych portfeli z pewnością pomogłyby ustabilizować kurs wirtualnej waluty i rozszerzyć grono jej użytkowników - ostatecznie o sile każdego współczesnego pieniądza decyduje: a) przychylność władz oraz b) popularność wśród jak największej liczby ludzi.
Największym sukcesem bitcoina w mijającym roku nie były rekordowe wyceny, lecz rozgłos, jaki wirtualna waluta zdobyła najpierw podczas cypryjskiego kryzysu, a następnie w ostatnim kwartale 2013 r. Kapitał w postaci rozpoznawalności i stałej obecności w mediach i platformach transakcyjnych pozwoli bitcoinowi przetrwać nawet ostateczne pęknięcie obecnej bańki (nota bene w ostatnich miesiącach koniec hossy ogłaszano już kilkukrotnie, po czym bitcoin sukcesywnie odrabiał straty). Innymi słowy, im większe grono zadowolonych użytkowników, tym większa szansa, że bitcoin nie okaże się gwiazdą jednego sezonu.
Jeżeli władze USA, Chin czy państw Unii Europejskiej nie wypowiedzą otwartej wojny bitcoinowi, w przyszłym roku wirtualna waluta może nadal korzystać na rozwoju "bitcoinowego ekosystemu" i coraz silniejszych związkach z realną gospodarką. Inwestowanie w bitcoina wciąż będzie jednak tylko grą dla osób o mocnych nerwach, jako że nic nie wskazuje na to, aby duża zmienność na tym rynku miała odejść do lamusa. Tym stosunkowo małym rynkiem rządzi psychologia i w zależności od bodźców zewnętrznych - którymi mogą być np. decyzja władz, zaangażowanie dużego kapitału czy akceptacja bitcoina przez kolejne firmy - bitcoin równie dobrze może zawrócić grubo poniżej 100 dolarów, jak i wyznaczać kolejne rekordy, przebijając przy okazji cenę złota.
Michał Żuławiński
Bankier.pl Obserwuj @M_Zulawinski




























































