REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Bez inwestorów indywidualnych rynek by nie istniał

2001-04-02 09:30
publikacja
2001-04-02 09:30

Indywidualni solą rynku

Z danych wynika, że bez inwestorów indywidualnych rynek by nie istniał. Pomijając już przypadek rynku terminowego, który bez małych indywidualnych inwestorów, których było stać na 2-3 kontrakty, mógłby w ogóle nie zaistnieć, dane z rynku akcji wyglądają zatrważająco. Dla osób z zagranicy mogą wydawać się ewenementem, tam znaczną część obrotu "robią" instytucje. Jednak wśród tych instytucji są molochy, średnie firmy i zupełnie niewielkie przedsiębiorstwa inwestycyjne. W Polsce wygląda to tak, że są tylko duzi (na skalę Polski) i kilku średniaków. Nie istnieją małe przedsiębiorstwa inwestycyjne, na przykład typu asset management.

Spróbujmy wyobrazić sobie przeciętnego indywidualnego inwestora. Część stanowią studenci, traktujący giełdę jak hobby, część to pracownicy biur maklerskich, asset management, TFI i OFE grający na własny rachunek. Poza tym są jeszcze tacy, którzy pracując zupełnie gdzie indziej próbują sił na rynku. Nieduży odsetek stanowią "duzi gracze", utrzymujący się z gry na rynku. Część z nich tworzy "szarą strefę" usług asset management. A gdzie są małe instytucje, złożone z 2-5 osób? Takie nieduże przedsiębiorstwa stanowią znaczną część instytucji na rozwiniętych rynkach. Według amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych (SEC) 75% zarejestrowanych firm prowadzących usługi doradcze, nie musiałoby zgłaszać tej działalności do SEC, bo zarządzają aktywami poniżej 4 mln dolarów.

W Polsce powstanie takich firm nie jest możliwe. Aby legalnie zacząć działać w tym sektorze, trzeba najpierw znaleźć sposób na poradzenie sobie z wielkimi kosztami, związanymi z założeniem assetu czy towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Niewiele osób, którym zawdzięczamy sukces rynku terminowego na GPW, może pozwolić sobie na wyłożenie 1 mln zł na kapitał potrzebny do otwarcia biura maklerskiego z usługami doradczymi. Z całą pewnością istnieje jednak przynajmniej kilkadziesiąt osób, które mogłyby założyć kilkuosobowe firmy zarządzające pieniędzmi znajomych rzędu kilkuset tysięcy złotych. Niestety, nie mogą tego zrobić. Przy obecnych regulacjach za 50 lat nikt nie przeczyta, że firma XYZ zarządza aktywami wielkości kilkuset milionów, zaczynała zaś od powiedzmy, 20 tys. zł. Za to wszyscy dookoła zastanawiają się, co zrobić z naszym rynkiem, żeby zwiększyć obroty. Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ale jednym z rozwiązań jest większa swoboda w sektorze usług dla klientów (zarządzanie i rekomendacje). Jak pokazało ostatnie 10 lat, posiadanie licencji nie jest receptą na osiąganie zysków na rynku kapitałowym.

Część Czytelników zna choćby nazwiska autorów książek o inwestowaniu - Ch. LeBeau, M. Pring, J. Murphy, R. Prechter, Niederhoffer, Gately, Bernstain. Żaden z nich nie pracuje w wielkich instytucjach. Mają swoje mniejsze lub większe przedsiębiorstwa. W Polsce nie mogliby zaistnieć.

Grzegorz Zalewski
Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki