REKLAMA
»

Baltona: PRL-owski raj odradza się w strefach wolnocłowych

Adam Torchała2015-07-11 14:13redaktor Bankier.pl
publikacja
2015-07-11 14:13

Baltona - ta nazwa powinna się kojarzyć przede wszystkim pokoleniom pamiętającym PRL. Sieć sklepów, która przed transformacją ustrojową - na równi z Peweksem - uznawana była za swego rodzaju przedsionek raju, nadal funkcjonuje. Wprawdzie utrata uprzywilejowanej pozycji mocno zachwiała spółką, jednak po restrukturyzacji udało jej się powrócić i ponownie zaistnieć na biznesowej mapie Polski.

Baltona: PRL-owski raj odradza się w strefach wolnocłowych
Baltona: PRL-owski raj odradza się w strefach wolnocłowych
/ Materiały dla mediów

W Baltonie powoli zaczynają pojawiać się zyski, jest ona również obecna na GPW. Co ciekawe spółka nadal może być kojarzona z przedsionkiem raju, ponieważ jej sklepy znajdują się przede wszystkim na lotniskach - podróżni mogą tam zrobić ostatnie zakupy przez upragnionym wylotem w nieznane. O specyfice działalności w strefach wolnocłowych i na lotniskach, ale także o samej Baltonie i jej planach na przyszłość w rozmowie z Bankier.pl opowiada Piotr Kazimierski, członek zarządu Baltona SA.

Adam Torchała, Bankier.pl: Czym obecnie zajmuje się Baltona?

Piotr Kazimierski, członek zarządu Baltona SA: Podstawową działalnością spółki jest prowadzenie sklepów wolnocłowych na lotniskach. Działamy w tym biznesie od wielu lat i obecnie stanowi on w granicach 70% naszych przychodów.

Baltona koncentruje się obecnie na sklepach w lotniskowych strefach wolnocłowych
Baltona koncentruje się obecnie na sklepach w lotniskowych strefach wolnocłowych (Materiały dla mediów)

To taka wersja PRL-owskiej Baltony przygotowana pod realia XXI wieku?

Ten PRL-owski aspekt w Baltonie oczywiście już zniknął, jednak warto wspomnieć, że sama spółka, gdy początkowo zajmowała się obsługą statków. Dodatkowe zadania jak zaopatrywanie misji dyplomatycznych, wojska oraz prowadzenie sklepów dla marynarzy wynikało trochę ze specyfiki spółki, trochę z bieżących okazji jakie stwarzał rynek.

Piotr Kazimierski, członek zarządu Baltona SA
Piotr Kazimierski, członek zarządu Baltona SA (Materiały dla mediów)

Po PRL-owskim okresie musieliśmy jednak dostosować się do nowych realiów. Kiedyś poza Baltoną i Peweksem próżno było szukać towarów na półkach, lecz w latach 90. Polskę zalały zagraniczne firmy przystosowane do walki na wolnym rynku. Stąd działająca dotychczas na nierynkowych warunkach Baltona musiała przystosować się do działania w zupełnie innych warunkach. Szansę na kontynuację działalności spółki dostrzeżono właśnie na lotniskach.

Warto dodać, że wciąż utrzymujemy również - poprzez naszą spółkę zależną Baltona Shipchandlers – biznes polegający na zaopatrywaniu statków. Tak więc można przewrotnie powiedzieć, że obecna Baltona jest i jednocześnie nie jest tą starą PRL-owską Baltoną.

No właśnie, z tą morską częścią Państwa biznesu było związane logo – słynny marynarz. Co się z nim stało?

Zwyczajnie nie nadawał się on na lotniska. W pewnym momencie Baltona postanowiła wyjść ze swoją lotniskową działalnością poza Polskę. Tutaj warto sobie uświadomić, iż o ile Baltona była jeszcze w jakimś stopniu rozpoznawalna wśród Polaków, o tyle w innych krajach była ona wówczas zupełnie anonimowa.  Po pytaniach zagranicznych kontrahentów: „Marynarz? Na lotnisku?” i tłumaczeniu całej historii spółki, stwierdziliśmy, że w ramach liftingu i nowych realiów warto będzie dopasować logo do głównej gałęzi naszego biznesu. Marynarza zastąpiły bociany.

Sam marynarz nie został jednak kompletnie pogrzebany. Funkcjonuje od dalej, lecz tylko na poziomie naszej spółki zależnej - Baltona Shipchandlers.

Czy są jakieś szczególne różnice między sklepem Baltony na lotnisku a zwykłym sklepem prowadzonym „na rogu” przez panią Basię?

Na poziomie klienta – teoretycznie nie. Każdy sklep powinien dbać o to, aby klient był u nich jak najlepiej obsłużony, żeby spędził na zakupach jak najwięcej czasu i w konsekwencji wydał jak najwięcej pieniędzy. Na poziomie celu ekonomicznego różnic więc nie ma.

Poważniejsze różnice pojawiają się jednak na poziomie analizy podejścia klienta. Nasz klient po pierwsze wchodzi na lotnisko nie po to, aby zrobić zakupy, lecz po to, aby polecieć samolotem. Często więc odwiedza on sklep tylko po to, by zabić czas. Po drugie mamy go tylko na chwilę. Pasażer po przejściu bramek spędza na lotnisku około godziny-półtorej, z czego tylko część tego czasu przeznaczana jest na wizytę w sklepie. To zdecydowanie mniej czasu, niż ludzie potrafią spędzić w galeriach czy hipermarketach. Czynniki te stanowią o swego rodzaju specyfice naszego biznesu.

A jak wygląda to od strony podatkowej? Strefa wolnocłowa ma przecież także swoje specyficzne prawa.

Z punktu widzenia pasażera wygląda to następująco: jeżeli leci on do kraju z Unii Europejskiej, to płaci on podatki normalnie, czyli VAT, akcyzę, cło. Sytuacja ulega zmianie, gdy pasażer leci poza Unię, wtedy jest on z tych wszystkich opłat zwolniony. To jednak nie jest tylko specyfika stref wolnocłowych. Przykładowo turyści spoza Unii, którzy kupują pewne towary w polskich galeriach handlowych, mogą na podstawie tzw. TaxFree odzyskać VAT po przejściu kontroli paszportowej. W naszym przypadku ten VAT jest po prostu niepłacony od razu.

Specyfiki brak z kolei na poziomie spółki – jesteśmy zarejestrowani w Polsce, płacimy wszystkie podatki w Polsce i nie różnimy się specjalnie pod tym względem od innych działających w naszym kraju firm.

CZYTAJ DALEJ: Dlaczego alkohol w strefie wolnocłowej nie jest tańszy niż w sklepie osiedlowym? >>

Często powtarzanym wśród turystów zdaniem jest fraza: „Niby duty free, a ceny wyższe niż u mnie na osiedlu”. Jak Pan się do tego ustosunkuje?

Musielibyśmy przeanalizować asortyment. Są u nas na pewno towary droższe niż w zwykłym sklepie, ale też i tańsze. Wśród tych pierwszych można wymienić choćby alkohole, a wśród drugich tytoń lub kosmetyki.

W tym kontekście warto jednak pamiętać, gdzie się znajdujemy. Wybudowanie i utrzymanie lotniska jest na pewno dużo droższe od wybudowania osiedlowego pasażu handlowego.  W związku z tym czynsze na lotniskach są wyższe niż te w nawet najlepszych galeriach handlowych. To oczywiście przekłada się na ceny.

Wnętrze baltonowskiego sklepu
Wnętrze baltonowskiego sklepu  

Dodatkowo duży wpływ na ceny ma polityka samych oferowanych w takich sklepach marek. Klient lotniskowy często jest postrzegany jako segment premium, a więc skłonność do obniżek cen jest dużo niższa. Firmy wiedzą, że jeżeli klienta stać na to, aby latać samolotem, stać go również najprawdopodobniej na wydanie 3-4 zł więcej. Mix tych wszystkich czynników powoduje, że niektóre produkty są na lotniskach nieco droższe.

Odnośnie do samego alkoholu warto także pamiętać, że płyny na lotnisku stanowią ogromny problem, w związku z tym ponoszone są znaczące koszty związane z bezpieczeństwem transportu i ze specjalnym nadzorem towaru. To także powoduje, że każda butelka kosztuje te 50 groszy, złotówkę więcej.

A co z innymi towarami i samymi pracownikami? Czy przechodzą oni kontrolę podobną do tej, jaką musi przejść każdy pasażer samolotu?

Tutaj są różne procedury. Niektórych towarów nie musimy prześwietlać, ponieważ mają one certyfikaty tzw. bezpiecznego dostawcy. Jest to taki odpowiednik ISO – certyfikat gwarantuje, że towar był transportowany w odpowiednim reżimie i trafia z bezpiecznego miejsca bezpiecznym transportem w bezpieczne miejsce. W związku z tym w przypadku części towarów prześwietlania można uniknąć.

Z kolei pracownicy są prześwietlani dokładnie tak samo jak pasażerowie. Osoba pracująca na lotnisku dokładnie zna jednak zasady kontroli, przez co wie, czego unikać, aby skrócić kontrolę do możliwie najkrótszego czasu. Niektórzy pracownicy otrzymują także stałe przepustki na terenie portu lotniczego. Z tym wiąże się jednak zdecydowanie bardziej rozbudowana forma prześwietlania m.in. w kontekście wiarygodności, niekaralności i powiązań danej osoby. Wszystko po to, aby mieć pewność, że dana osoba jest po prostu czysta.

Wspomniał już Pan o alkoholu w strefach wolnocłowych. Czy to prawda, że jest to lotniskowy bestseller?

Ogólnie rzecz biorąc pod względem wartościowym - tak, jest to bestseller. Różne lotniska mają jednak różną specyfikę i różni pasażerowie mają różne profile zakupowe. Dodatkowo na wyniki warto spojrzeć także z nieco innej perspektywy: alkohole nie są najtańsze pod względem stosunku cena-ilość, w związku z czym duża wartość sprzedaży nie musi tutaj wcale oznaczać wielkiego wolumenu. Pod względem ilości w naszych sklepach zdecydowanie wygrywają napoje. Butelka wody jest jednak dużo tańsza od butelki wódki, w związku z tym wartościowo alkohol dystansuje płyny bezalkoholowe.

CZYTAJ DALEJ: Sytuacja finansowa i plany Baltony na najbliższą przyszłość >>

W jakie lotniska mierzą Państwo ze swoim biznesem?

Europejska klasyfikacja lotnisk stanowi, że porty poniżej 10 mln odprawionych pasażerów to lotniska małe. Z tego punktu widzenia mierzymy więc zdecydowanie w te mniejsze. Nasze doświadczenie budowaliśmy bowiem w Polsce, a tutaj wszystkie lotniska – nawet Okęcie – są lotniskami regionalnymi.  To raczej porty typu point-to-point niż porty tranzytowe - leci się z nich, albo na nie, a nie przez nie.

Oczywiście bardzo bym chciał, abyśmy byli obecni na Heathrow, natomiast staramy się być realistami. Wiemy, na czym się znamy, w czym mamy doświadczenie. Dodatkowo, aby obsługiwać lotniska większe, warto najpierw potwierdzić, że potrafi się odnaleźć na lotnisku mniejszym.  Umiejętności potrzebne do tego przeskoku nie są czymś, co uzyskuje się w ciągu 2-3 lat. Jest to proces, który wymaga czasu.

Notowania Baltony odbijają od dna
Notowania Baltony odbijają od dna (Bankier.pl)

Warto dodać, że niedawno rozpoczęliśmy prowadzenie kawiarni i restauracji na lotniskach, co uzupełnia w pewien sposób naszą ofertę dla lotnisk regionalnych, które często obsługiwane są w sposób mniej zestandaryzowany. My staramy się zaoferować tym portom możliwość zagospodarowania niemal każdej powierzchni komercyjnej.

Patrząc na kurs Baltony wydaje się, że spółka powoli wraca do życia i na dobre odbiła od zeszłorocznego dna. Wciąż brakuje jednak zysków, co się dzieje?

Utrzymywanie się straty netto to w dużej części konsekwencja lat poprzednich. Mieliśmy duże koszty finansowe, które obniżyły tę pozycję, dodatkowo na naszą niekorzyść zagrały różnice kursowe, ponieważ większość pożyczek mamy w dolarach, wzrost USD/PLN więc nam w tym względzie szkodzi. Rok 2014 był jednak bardzo dużym krokiem naprzód w porównaniu do wcześniejszych lat. Zysku netto wprawdzie nadal nie ma, lecz patrząc na EBITDA udało się nam wyjść ponad kreskę.

Mam także nadzieję, że w tym roku sytuacja ulegnie znaczącej poprawie. Warto spojrzeć choćby na wyniki za pierwszy kwartał – sprzedaż wzrosła rok do roku o 40%, również na poziomie EBITDA widać kolejny znaczący krok naprzód. Oczywiście jeżeli USD/PLN skoczyłby momentalnie do 5 zł, ciężko byłoby nam nawet przy najszczerszych chęciach osiągnąć pozytywny wynik netto, zakładając jednak, że USD/PLN utrzyma się w pobliżu 4 zł, a EUR/USD będzie handlowane choćby nawet w okolicach parytetu, powinniśmy osiągnąć lepsze wyniki niż przed rokiem. Jestem pod tym względem optymistą.

Nie zabezpieczacie się Państwo przed wahaniami kursów?

Oczywiście, zabezpieczamy się, jednak nie wszystkie ryzyka możemy pokryć. To jest po prostu za drogie. Zabezpieczamy się na poziomie zakupowym, częściowo na poziomie długu, jednak całkowite zabezpieczenie długu byłoby ciężkie i bardzo kosztowne.

Jak wyglądają perspektywy Baltony na przyszłość?

Nasz proces inwestycyjny na polskich lotniskach został w zasadzie sfinalizowany, ponieważ zakończył się proces rozbudowy infrastruktury lotniskowej w naszym kraju. Przez najbliższe dwa lata chcemy przede wszystkim zreorganizować biznes i zoptymalizować koszty, ponieważ ostatnie trzy lata były okresem bardzo intensywnego wzrostu. Chcemy poukładać niektóre rzeczy, aby być lepiej przygotowanym do dalszego rozwoju.

Butik
Butik (Materiały dla mediów)

Zastanawiając się na perspektywami, warto mieć także świadomość specyfiki naszej branży. My nie działamy na zasadzie podobnej jak np. spółki odzieżowe, które często deklarują, że w przyszłym roku chcą otworzyć przykładowo sto lokali, następnie ruszają w teren i szukają dogodnych miejsc. My działamy na zasadzie koncesyjnej – gdy zbliża się koniec koncesji dla jakiegoś podmiotu na lotnisku, na którym nas nie ma, po prostu kontaktujemy się z tym portem, wyrażamy swoje zainteresowanie i bierzemy udział w konkursach. W tym roku przewidujemy jednak tylko jeden przetarg, w przyszłym również nie powinno być wysypu ofert na interesujących nas lokalizacjach. Da to nam czas na wspomniane procesy optymalizacyjne.

Wciąż pracujemy jednak nad rozwojem naszej działalności gastronomicznej, która obecnie stanowi poniżej 10% naszego biznesu. Systematycznie ją rozszerzamy i doskonalimy. Co istotne rozwijamy ją nie tylko na lotniskach, ale także poza nimi. Półtora roku temu otworzyliśmy pierwszą restaurację poza lotniskiem - na dworcu głównym w Krakowie. Pozwoliła ona nam zdobyć wiedzę na temat działania rynku pozalotniskowego. Okazało się bowiem, że doświadczenia z portów lotniczych niekoniecznie mają przełożenie na dworce. Wciąż jednak dostrzegamy w tym segmencie pole do rozwoju. Nie mamy jednak zamiaru konkurować ze Starbucksem, chcemy trzymać się kanału związanego z podróżowaniem. Mierzyć będziemy więc głównie w dworce. Wiele będzie zależało tutaj jednak od tempa rozwoju infrastruktury dworcowej w Polsce.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło:
Adam Torchała
Adam Torchała
redaktor Bankier.pl

Redaktor zajmujący się rynkami kapitałowymi. Zdobywca tytułu Herosa Rynku Kapitałowego 2018 przyznanego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Swoją uwagę skupia głównie na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, gdzie trzyma rękę na pulsie nie tylko całego rynku, ale także poszczególnych spółek. Z uwagą śledzi również ogólnogospodarcze wydarzenia w kraju i poza jego granicami.

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (18)

dodaj komentarz
~lelo
złodzieje i zdziercy.......polaków wszyscy rąbią na każdym kroku
~6699
WUCZKI STARSZYCH BRACI W WIERZE Z UB-SB-WSI Z INDEKSU =DZIECI RESORTOWYCH I NIE TYLKO= Z NADANIA -PZPR-TO NIEWYOBRAZALNIE PIEKIELNIE ZDOLNE -NOVE CZERWONE BESTIE,NO,NO,NO=TERAZ -BALTONA ,ZARAZ PEWEX -PO-TEM =MATRIX=UNIVERSAL-REAKTYWACJA-AARON STOLTZMAN I PO-GROBOWCY ARCY CUDAKA -BERELE LEVARTOVA-IN ACTION-shalom-
~fakelaki
Komunistyczna - spółeczka kolesi próbuje dalej jakoś przetrwać na rynku !
Jak długo oni jeszcze będą zaśmiecac nasze otoczenie !
Sam NIGDY nawet nie wchodzę do nich !
~twbolek
Walić biznesy czerwonych potomków i różowych kolesiów oszustów. Do dziś mam bezwartościowe akcje ich flagowego przekrętu pt "Uniwersal"
~PODROZNY
WODE PRZED BRAMKA MUSIALEM ZOSTAWIC A POTEM KUPIC ZA 7 ZLOTYCH NALECZOWIANKE TO ZDZIERSTWO BO W TRAKCIE LOTU NIE BEDE 6 GODZIN SIEDZIAL O SUCHYM PYSKU
~Jarek
"To także powoduje, że każda butelka kosztuje te 50 groszy, złotówkę więcej." Zwykła woda mineralna 0,5L na lotnisku Chopina w sklepie kosztuje 7zł.To o jakich 50 groszach więcej Pan mówi?
~Dżejms
W Biedrze mają półtora litra za bodaj 69 gr. Można? Tak sobie myślę że pewnie 6zł z tej wody to dostają spadkobiercy Chopina....niema? Mogę zostać spadkobiercą (Żydzi tak chyba zostają - albo 2 razy biorą odszkodowania za to samo ich gminy) - chętnie przygarnę 6 zł od każdej ...zaraz 6X3=18 od butelki.
~Andy odpowiada ~Dżejms
Po wprowadzeniu przepisu o 100 ml kazde lotnisko doi. W Szwajcarii ta sama mala butelka kosztuje 5 CHF na lotnisku gdy w sklepie 0.5 CHF. Kazde lotnisko to samo, mega przebitka. Czasem sie zastanawiam, czy ci ktorzy te przepisy ustalili sami jakiejs doli nie wzieli
~Dżejms
Tak sobie nieraz myślę - o co chodzi z tymi wolnocłowymi? Albo tego zakazać całkiem albo zrobić wszędzie. Te placówki to są jakieś eksterytorialne? Czy to biznesy dla jakichś lepiej urodzonych?

Powiązane: Zakupy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki