W piątek Japonia została nawiedzona przez potężne trzęsienie ziemi oraz niszczące fale tsunami. Kataklizm pochłonął życie ponad dziesięciu tysięcy ludzi, a wiele tysięcy uważa się za zaginionych. Straty materialne zostały wstępnie oszacowane na 170 mld dolarów. Katastrofa najmocniej dotknęła północo-wschodnią część Kraju Kwitnącej Wiśni.
Trzęsienie ziemi poważnie uszkodziło elektrownię atomową Fukushima. Agencje informacyjne donoszą o kolejnych wybuchach niszczących elektrownię. Konsekwencją dzisiejszych eksplozji był wyciek substancji radioaktywnej do atmosfery.
Premier Naoto Kan poinformował o tym fakcie, mówiąc o „pokaźnych ilościach” substancji radioaktywnych wyciekających do atmosfery, które są groźne dla zdrowia ludzkiego. Szef rządu z Tokio poprosił mieszkańców okolicznych miejscowości o pozostanie w domach. Nerwową atmosferę pogłębiły informacje o wzroście promieniowania w Tokio.
Reakcją na groźbę skażenia radioaktywnego była paniczna wyprzedaż akcji na giełdzie w Tokio. Indeks Nikkei 225 zakończył sesję spadkiem o 10,55 proc. W czasie sesji tracił nawet 14,5 proc. Nikkei obsunął się do 8605,15 pkt, co jest najniższym poziomem od dwóch lat. Poniedziałkowa sesja skończyła się spadkiem o 6,2 proc.
Akcje operatora elektrowni Fukushima Tokyo Electric Power Co. straciły w poniedziałek 24,7 proc. We wtorek nie handlowano akcjami TEPCO. Mocnej przeceny doznały największe przedsiębiorstwa związane z przemysłem atomowym. Toshiba Corp. stracił 19,5 proc. a Hitachi Ltd. 15,5 proc.
Nerwowa atmosfera udziela się inwestorom na giełdach na w Stanach Zjednoczonych i w Europie. Wczorajsza sesja w Nowym Jorku zakończyła się spadkami. We wtorek europejskie giełdy otworzyły się z dwuprocentową stratą.
Piotr Lonczak