Co czwarty Polak zagrożony jest ubóstwem. Przeciętny dochód na osobę bliski jest minimum socjalnemu. Biedny Luksemburczyk w Polsce wpadłby w II próg podatkowy. Biedna polska 4-osobowa rodzina musi wynająć mieszkanie i opłacić rachunki za 983 zł, a na odzież i obuwie dla całej rodziny może wydać co najwyżej 188 zł miesięcznie, czyli 45 euro.

Źródło: Thinkstock
Z danych Eurostatu wynika, że w 2011 roku aż 121 mln mieszkańców Unii Europejskiej było zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem socjalnym. Zagrożony jest co czwarty Polak.
Przeciętnie w Unii Europejskiej aż 28% populacji zagrożone jest ubóstwem lub wykluczeniem socjalnym. Oznacza to, że ich dochód jest zbyt niski albo mieszkają w rejonie z bardzo wysokim bezrobociem i niskim przeciętnym dochodem. Najgorzej jest w Bułgarii, gdzie zagrożonych ubóstwem jest 49% społeczeństwa.
Następna jest Rumunia, gdzie podobnym ryzykiem objętych jest 40% mieszkańców tego kraju. Na trzecim miejscu jest Chorwacja, gdzie co trzeciemu obywatelowi grozi ubóstwo. W Grecji i Hiszpanii takim ryzykiem objętych jest odpowiednio 31% i 27%. W Polsce odsetek ten wynosi 26,7%. Najlepsza sytuacja jest u naszych południowych sąsiadów. W Czechach tylko 15,4% obywateli jest zagrożonych ubóstwem. W Niemczech i Francji odpowiednio 19,9% i 19,3%.
Nie wszędzie ubóstwo rozumiane jest tak samo
Są różne definicje. Większość sprowadza się do stwierdzenia, że ubogim jest ten, kto nie może w danej chwili zaspokoić jednej ze swoich podstawowych potrzeb lub do ich zaspokojenia potrzebna jest mu pomoc z zewnątrz. Kluczowe znaczenie ma kryterium dochodowe. Np. ubogi Luksemburczyk to osoba, której dochód jest niższy od minimalnego wynagrodzenia, czyli 1,7 tys. euro. Jeżeli zarabia on ok. 1,5 tys. euro, to już uznawany jest za człowieka zagrożonego ubóstwem. Z takim dochodem w Polsce podpadałby pod drugi próg podatkowy.
W Unii Europejskiej są różne poziomy dochodów, ale też różne koszty życia. Mamy nieszczęście żyć w kraju, w którym przeciętna pensja, czyli 3,7 tys. zł brutto (2,6 tys. zł netto), to wartość pensji minimalnej w Hiszpanii. Gdyby dla całej UE przyjąć, że 1/3 przeciętnego europejskiego wynagrodzenia (ok. 700 euro) wyznacza granice ubóstwa, to zagrożeniem tym objętych byłoby ok. 60% Polaków.
Minimum socjalne i minimum egzystencji
Wyróżnia się dwa rodzaje dochodów, które wyznaczają granicę biedy. Jest to minimum socjalne i minimum egzystencji. To pierwsze dla gospodarstwa jednoosobowego wynosi 1032 zł, a dla 4-osobowego - 3431 zł. Dochód ten wyznacza granicę, poniżej której dane gospodarstwo można uznać za ubogie. Jednak równocześnie wartość ta oznacza, że kto posiada dochód w tej wysokości, tego w teorii stać na uczestniczenie w życiu społecznym, tzn. zaspokoi wszystkie potrzeby mieszkaniowe, żywieniowe oraz kulturalne. Posiadając niższy dochód może mieć z tym problem.

Z kolei minimum egzystencji to wysokość dochodu, poniżej której człowiek ma problem z zaspokojeniem podstawowych potrzeb, co w dłuższym okresie prowadzi do wyczerpania organizmu, a w konsekwencji krótszego życia.Dla gospodarstwa jednoosobowego minimum to wynosi 521 zł, a dla gospodarstwa 4-osobowego 1771 zł. Zgodnie z danymi Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych w 2011 roku w Polsce aż 6,3% obywateli osiągało dochód poniżej minimum egzystencji.

Ile pieniędzy mają Polacy?
Z danych GUS wynika, że w 2012 roku dochód rozporządzalny na osobę w gospodarstwie domowym wyniósł 1278 zł i, co istotne, był niższy niż w 2011 roku o 0,1%. Różnica pomiędzy przeciętnym dochodem rozporządzalnym a minimum socjalnym jest naprawdę nieduża. Najwięcej pieniędzy na osobę przypadało w gospodarstwach domowych żyjących z własnej działalności gospodarczej – 1537 zł. Najniższy dochód rozporządzalny przypadał na gospodarstwa rencistów – 994 zł.
Z tego samego raportu wynika, że 20% najlepiej sytuowanych gospodarstw domowych wytwarza 41% dochodów całej zbiorowości. Z kolei 20% gospodarstw znajdujących się w najgorszej sytuacji materialnej posiada raptem 6,1% udziału we wszystkich dochodach.
Twarde dane potwierdzają niewygodną prawdę
Minimum socjalne oznacza, że 4-osobowa rodzina musi się wyżywić za 33 złote dziennie, czyli 8,26 zł na osobę. Dwa euro dniówki żywieniowej każe spojrzeć z innej perspektywy na doniesienia o mieszkańcach Afryki żyjących za kilka dolarów dziennie. Minimum socjalne zakłada też, że samotnie żyjącej osobie wystarczy 48,88 zł miesięcznie na odzież i obuwie. Albo 29,40 zł na higienę. Rzeczywiście minimum.
Analitycy IPISS nie przewidują sytuacji, w której gospodarstwo domowe wynajmuje mieszkanie na warunkach rynkowych. Bo w kwocie 844,23 zł miesięcznie (4-osobowa rodzina) raczej nie zmieści się czynsz za wynajęcie nawet kawalerki w średniej wielkości mieście. Minimalny budżet zrujnują też koszty choroby: na cztery osoby norma przewiduje 126,37 zł na „ochronę zdrowia”. Czyli koszt jednej konsultacji u lekarza-specjalisty albo 2-3 wizyty w aptece.
Za przeciętną pensję (obecnie 3.760,45 zł brutto, czyli 2.678 zł netto na rękę) nie da się utrzymać 4-osobowej rodziny nawet na poziomie minimum socjalnego. Tak samo jak za dwie pensje minimalne (2 razy po 1.600 zł brutto, czyli razem 2.363 zł netto). Według ostatnich dostępnych danych (z 2010 roku) prawie 44% pracujących zarabia mniej niż 75% średniej krajowej, czyli nieco ponad dwa tysiące na rękę. I to jest przeciętna płaca w Polsce, która skazuje większość rodzin na życie poniżej minimum socjalnego. Ale gdyby nie podatki dochodowe (PIT i „składki” na ZUS), które łącznie pochłaniają co najmniej 40% dochodu pracownika, to odsetek Polaków żyjących poniżej minimum socjalnego byłby o połowę mniejszy.
Z drugiej strony pojawia się argument, że gdyby nie podatki i składki, nieszczęśliwe jednostki bez dochodu nie miałyby szansy na otrzymanie zasiłków i innych świadczeń z pomocy społecznej, a co za tym idzie – istniałoby zagrożenie, że więcej ludzi żyłoby poniżej minimum egzystencji. Teorie ekonomiczne w tej kwestii są jak kij – zawsze mają dwa końce.
Tu znajdziesz kolejny artykuł o zarobkach w Polsce i w Europie.
Główny Ekonomista Główny Analityk



























































