Polacy nie powinni narzekać na ceny mieszkań – metr kwadratowy nowego lokalu kosztuje nas średnio 1000 euro. To mniej niż w Rosji, Czechach czy Hiszpanii – wynika z raportu Deloitte.
Źródło: Thinkstock
Deloitte przeanalizowało rynki nieruchomości w 12 krajach Europy: Austrii, Belgii, Czechach, Danii, Francji, Hiszpanii, Holandii, Niemczech, Polsce, na Węgrzech, w Wielkiej Brytanii i we Włoszech, biorąc pod uwagę największe miasta w tych krajach.
Nominalnie jest tanio
Zestawienie nominalnych transakcyjnych cen nowego mieszkania w Polsce z innymi europejskimi krajami wypada na korzyść nadwiślańskiego rynku. Średnia stawka za 1 mkw. wynosi tu, według danych zebranych przez Deloitte, niewiele ponad 1000 euro. Plasuje to Polskę jako drugi najtańszy kraj spośród wszystkich zbadanych. Mniej – niewiele poniżej 1000 euro – płaci się za nieruchomości tylko na Węgrzech. Więcej niż w Polsce nowe mieszkanie kosztuje w (kolejno): Rosji, Czechach, Danii, Hiszpanii, Holandii, Belgii, Austrii, we Włoszech, Wielkiej Brytanii i we Francji. W tych dwu ostatnich krajach 1 mkw. jest niemal czterokrotnie droższy niż w Warszawie.
Zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech czy w Czechach ubiegłoroczne ceny spadły w porównaniu do roku 2011. Podobnie stało się w zmagających się z kryzysem Hiszpanii i Włoszech. Wzrosty zanotowano w Rosji, Austrii, Belgii, Francji i – największe – na Wyspach Brytyjskich.
Finalnie niewiele taniej
Klimat na rynku nieruchomości mogą oddawać różnice pomiędzy cenami ofertowymi a transakcyjnymi. Gdy są duże, oznacza to, że sprzedawcy wobec słabszego popytu godzą się pójść na rękę, chcąc przede wszystkim pozbyć się mieszkań. W Polsce negocjowanie pozwala obniżyć stawkę o ok. 6%, czyli nieznacznie więcej niż przed rokiem. Niby niemało, dla porównania jednak we Włoszech czy w Czechach cenę udaje się obniżyć średnio dwa razy więcej.
Najdroższym miastem w Europie pozostaje Londyn, gdzie w granicach miasta za 1 mkw. płaci się średnio ok. 10.000 euro. Dla porównania w Paryżu analogiczna stawka sięga 8300 euro, w Monachium 5000 euro, w Moskwie i Rzymie 4000 euro. Najtańsze spośród badanych okazały się polska i węgierska stolica, gdzie ceny wyniosły odpowiednio 1656 euro i 1198 euro za 1 mkw.
Realnie czekasz 7 lat
To, że nominalne stawki plasują Polskę w gronie najtańszych krajów, nie zaskakuje. Błyskawicznie jednak wywołuje stanowczy protest: gdyby ceny nieruchomości odnieść do siły nabywczej, ranking ułożyłby się zupełnie inaczej. W tym samym raporcie przyrównano więc do siebie kraje, badając łatwość wejścia w posiadanie 70-metrowego nowego mieszkania.
Najłatwiej wejść w posiadanie własnego mieszkania tam, gdzie PKB na mieszkańca jest wysoki, czyli w Niemczech, Danii i Belgii. Tu zakup oznacza wydatek równy dwu-, trzykrotności rocznych zarobków brutto. Na przeciwległym biegunie znajdują się Francja i Rosja, gdzie ceny w relacji do zarobków okazują się znacznie wyższe - na własne mieszkanie trzeba by tu wydać blisko dziewięciokrotność rocznych zarobków brutto. Pozycja Polski wypada bliżej tej drugiej grupy: na mieszkanie trzeba pracować około 7 lat. Jeśli wziąć pod uwagę duże przywiązanie do własności nieruchomości, dystans, jaki dzieli Polskę od najtrudniejszych rynków, wydaje się jeszcze mniejszy.
Malwina Wrotniak, Bankier.pl