Załóżmy przez chwilę, że Peixin faktycznie obraził się na polskich inwestorów za to, że nie chcieli dać godziwej ceny za ich akcje. I ukarał ich np. przez brak polityki informacyjnej, poprzez rezygnację z animatora itd. itp., krótko mówiąc: olał ich. Jak w takim razie wypłaci im dywidendę? (w końcu będzie musiał ich "nagrodzić"). Jest tu logiczna sprzeczność. Po drugie. Załóżmy, że kurs faktycznie spadł do całkowicie irracjonalnych poziomów wskutek braku płynności (niskiego free float), a nie wskutek dramatycznego pogorszenia fundamentów spółki. To stoi w logicznej sprzeczności z faktem, że taki stan utrzymuje się już od lat. Gdyby faktycznie Peixin był coś wart, to prędzej czy później (ale raczej prędzej) jakiś mały fundusz inwestycyjny wyciągnąłby drobniaki z kieszeni i skupił sporą część free floatu, tym samym znacząco podnosząc kurs. Tak się nie dzieje, nikt nie chce zaufać tej spółce. Oczywiście z "niewiadomych" powodów.