Nie znam się na kwestiach prawnych, więc nie wiem, ile może osiągnąć zdeterminowany akcjonariusz indywidualny zaskarżając ustawy zgromadzenia wspólników. Przypuszczam jednak, że jeśli istnieją podstawy do takich kroków, to podejmą je w pierwszym rzędzie fundusze, bo to one mają tu najwięcej do stracenia.
Tak jak wspomniałem, o powodzeniu lub niepowodzeniu obecnej próby wycofania spółki z giełdy zadecyduje postawa funduszy. W uchwale NWZA z 2 listopada wyraźnie napisano, że Berlingowie nie zamierzają dać więcej niż 5 zł za akcję. Jeśli przy takiej cenie zdecyduje się na sprzedaż wystarczająca liczba funduszy, by dać Berlingom co najmniej 80% głosów, to będzie pozamiatane. W kolejnym wezwaniu sprzeda swoje akcje reszta funduszy i część akcjonariuszy indywidualnych (bo nie chcą mieć akcji po wycofaniu ich z giełdy, co będzie możliwe jeśli Berligowie uzyskają 80%), a pozostałą resztę wykupią przymusowo (bo będą mieć takie prawo po przekroczeniu 90% głosów, które uzyskają jeśli sprzedadzą im akcje wszystkie fundusze).
Nadzieja w tym, że największe fundusze się postawią i zarządają ceny 6-7 zł. Wtedy Berligowie będą musieli odłożyć plany wykolegowania akcjonariuszy mniejszościowych na później, aż uzbierają gotówkę na wykup akcji po takiej cenie. I wtedy może uda się wyjść z tej spółki bez strat - przynajmniej nominalnych.