emeryt, każdy wolałby zarobić tyle samo w krótszym, niż dłuższym terminie; różne spółki mają to do siebie, że nie wiesz, które w jakim czasie będą odpalały; jeśli jednak skupisz sobie akcji blisko ceny dołka wieloletniego, sporo ponizej wartości księgowej, wybierasz do tego spółkę o zdrowych fundamentach (to podstawa), to jak w jakimś czasie marketing (i/lub poprawiające się wyniki) nie pomoże, ani newsy, przejęcia, przegięcia i inne wzdęcia, to conawyżej odczekasz dłużej właśnie do rozpędzenia się hossy, na którą nie będzie silnych i dopiero wtedy zobaczysz swoje pieniądze; a jak się uda wcześniej, to zadowolisz się odpowiednio mniejszą stopą zwrotu; z drugiej strony, jak popatrzysz ile są w stanie urosnąć spółki (zwłaszcza te małe, mało płynne) od dołka do szczytu (nawet 10-15 razy - średniorocznie wyjdzie i tak grubo ponad 100%, choć ten wzrost w dużej mierze zrealizowany zostałby dopiero w ostatnim okresie hossy), to zastanawiasz się, czy mimo wszystko najlepiej nie zapomnieć o akcjach i sprzedać je dopiero w rozpędzonej hossie, a już najlepiej w momencie, gdy Ci listonosz i przekupki na targu będą mówić o kupowaniu akcji...
podstawa zaryzykowania pozostania długoterminowcem, a więc żeby nawet po wielu latach wyjść na "niezłe swoje" to tanio kupione akcje spółki o zdrowych fundamentach; mój zakup akcji Polnej spełnia ten warunek i to całe moje ryzyko :) potrzebny jest tylko do tego jeszcze czas, a ja mam właśnie czas :)