Owszem, szkoda mi obligatariuszy, ponieważ w mojej ocenie ich decyzja o zakupie tych obligacji nie była w pełni nieracjonalna, trzymała parametry ryzykownej ale nie bezsensownej inwestycji.
O ile nie mam oporów z lekkim szydzeniem z akcjonariuszy, bo tu już od ponad roku widać, że to wszystko było przeznaczone do upadku, więc wiadomo jakiej klasy intelektualnej inwestorów tego typu akcje głównie przyciągały, o tyle nie widzę potrzeby szydzenia z obligatariuszy.
Kupowali obligacje jakoś tam zabezpieczone i działającego podmiotu. Nie BCI, nie ECR, tylko akurat LZMO. Stali się ofiarą najprawdopodobniej w początkowym etapie nieudolności, a w końcowym etapie oszustwa, kiedy było już wiadomo, że to nie jest do uratowania. Szanse, że odzyskają całość zainwestowanych środków nie są zerowe, choć oceniłbym je na jednocyfrową liczbę procent. Niemniej jednak jak najbardziej kibicuję im aby utrudnili a najlepiej uniemożliwili klasyczny ostatni akord oszustwa, czyli sprzedaż zabezpieczenia "za grosze".
Tego o czym piszesz na pewną są w większości świadomi. Ten butny Obligatariusz od przejmowania nieruchomości na współwłasność jest jeden i w ogóle może to nawet nie obligatariusz, a ktoś dla jaj fantasmagorie wypisuje. Operat szacunkowy dla tych działek i ruin to pewnie jest co najmniej na 10 milionów. :) Albo i na 50, w końcu co to za różnica dla rzeczoznawcy :) Aż zaraz sobie ściągnę ten operat jak jest dostępny. :)