Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie, tylko zacząłeś chwalić się swoimi sukcesami (w które nie wierzę), a potem pisać, że książki o inwestowaniu to g...o, że jesteśmy przeintelektualizowani, że na sukces nie wpływa rachunkowowość.
Zadałem pytanie: co różni cię od bankierowego przygłupa, który kupuje akcje na podstawie wydawania się.
Ty odpowiadasz, że trzeba być długo na giełdzie, żeby "czuć". Słowem: cała strategia twoich rzekomych wielkich sukcesów to granie na czuja, której w żaden sposób nie potrafisz uzasadnić. A więc to co robi z 95% tzw. inwestorów na giełdzie.
Wydaje mi się, że w takim razie nie różnisz się od ww. wzorca w ogóle.