Polacy uciekają z lokat, funduszy inwestycyjnych i giełdy, a za  wypłacone pieniądze kupują mieszkania – uważają eksperci firmy doradczej  Reas. Dla deweloperów 2016 rok był rekordowy pod względem sprzedaży, a  kolejne kwartały zapowiadają się równie ciekawie. To polski fenomen,  który paradoksalnie nie jest trudno wytłumaczyć, zwłaszcza biorąc pod  uwagę niepewność na rynkach finansowych, a także otoczenie polityczne i  gospodarcze.
Rynek mieszkaniowy z rekordami w tle
Gra na giełdzie, fundusze inwestycyjne czy waluty to mniej atrakcyjne  dla Polaków formy inwestowania, co jest pochodną braku wiedzy i  odporności na kryzysy. Być może dlatego niezmiennie inwestycja w nieruchomości cieszy się wśród rodaków największą popularnością. Są one bowiem utożsamiane z bezpieczeństwem i względnie przewidywalnym źródłem dochodów.
Ciężko się jednak temu dziwić, bo jeśli sięgnąć pamięcią do ostatniego kryzysu finansowego z 2008 r., to rynek nieruchomości stracił na wartości jedną czwartą, podczas gdy spadki na giełdzie przekroczyły aż 60 proc.  I prawdopodobnie dlatego mieszkania sprzedają się jak świeże bułeczki,  zwłaszcza w okresach niepewności na rynkach kapitałowych.
I nie jest to tylko czcze gadanie, bo tendencje widać na liczbach. W  ostatnim kwartale 2016 roku w sześciu miastach o największej skali rynku  (Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Poznań i Łódź) sprzedano 18,1 tys. mieszkań, czyli o 25 proc. więcej niż w poprzednim kwartale. W  całym roku liczba transakcji osiągnęła tam poziom 62 tys. mieszkań i  pobiła ubiegłoroczny historyczny wynik. Wartość tych transakcji eksperci  Reas szacują na 24,5 mld zł.
Choć nie we wszystkich analizowanych przez Reas miastach wzrost sprzedaży był tak spektakularny, jak we Wrocławiu (28 proc. rdr), Warszawie (26 proc. rdr) czy Trójmieście (26 proc. rdr), możemy  mówić o swoistym fenomenie rynkowym. Rosnący popyt był na bieżąco  zaspokajany przez deweloperów, którzy w ostatnim roku wprowadzili do  sprzedaży ponad 65 tys. nowych mieszkań (a prawie 19 tys. w samym  czwartym kwartale).
– Ponad 20-procentowy wzrost sprzedaży, jaki odnotowali deweloperzy w  minionym roku, był możliwy dzięki szczególnej aktywności dwóch  istotnych grup klientów: młodych nabywców pierwszych mieszkań  otrzymujących znaczącą dopłatę w ramach programu MdM oraz inwestorów  indywidualnych likwidujących nisko oprocentowane lokaty bankowe i kupujących w to miejsce małe mieszkania przeznaczone na wynajem – mówił Kazimierz Kirejczyk, prezes Reas. I dodaje:
Zauważyliśmy  również znaczący wzrost grupy nabywców, dla których decyzja o zakupie  mieszkania była podyktowana chęcią poprawy dotychczasowych warunków  mieszkaniowych, co może być zapowiedzią pokoleniowej zmiany na rynku.
Ceny mieszkań będą rosły
Solidnym wsparciem dla sprzedaży mieszkań jest program Mieszkanie dla Młodych, który cieszy się ogromną popularnością. Na 2017 rok Bank Gospodarstwa Krajowego miał do dyspozycji ponad 300 mln zł,  z czego połowa została zarezerwowana już w 2016 roku. Pozostałą część  środków BGK odblokował 2 stycznia. W ciągu dwóch tygodni fundusze  zostały niemal całkowicie wyczerpane. W tym roku będzie można skorzystać z części pieniędzy zaplanowanych na 2018 rok w ramach MdM – może to być około 230 mln zł. 
Eksperci firmy Reas  uważają, że już wkrótce skończą się pieniądze z pierwszej puli z 2018 r.  i zapewne już w trakcie drugiego kwartału 2017 r. dopłaty z MdM  przestaną wspierać sprzedaż. Krótkie ożywienie odnotujemy w końcu roku,  kiedy nabywcy będą rezerwować mieszkania z myślą o dopłatach z puli  uruchomionej w styczniu 2018 r. W 2018 r. program MdM przestanie ostatecznie wspierać popyt. 
Z raportu Reas wynika, że spodziewany spadek znaczenia MdM-u już  znalazł pośrednio odbicie we wzroście przeciętnych cen lokali  wprowadzonych do sprzedaży. Deweloperzy uruchomili znacznie mniej nowych  inwestycji uwzględniających wymogi cenowe programu i skupili się na  uzupełnianiu oferty o lokale spełniające oczekiwania pozostałych dwóch  grup nabywców. Zaowocowało to 6-procentowym wzrostem cen ofertowych w porównaniu z sytuacją na koniec grudnia 2015 r. 
– Kluczowe dla wyników sprzedaży w 2017 roku będzie zachowanie  nabywców dokonujących zakupów w całości za gotówkę, czy to na własne  potrzeby, czy w celach inwestycyjnych. Najprawdopodobniej obie te grupy  będą nadal bardzo aktywne na rynku, a sprzedaż będzie niewiele niższa  niż w 2016 roku. Spadek popytu ze strony indywidualnych nabywców  powinien być w kolejnych dwóch latach częściowo rekompensowany zakupami  dokonywanymi przez inwestorów instytucjonalnych – komentuje Kazimierz Kirejczyk.
Uwaga na ryzyka
Cieniem na rynku  mieszkaniowym kładzie się wzrost inflacji, który przełoży się na  podwyżki stóp procentowych. Z jednej strony zdrożeją kredyty, o które i  tak będzie trudniej osobom nieposiadającym gotówki na wkład własny, z  drugiej – wyższe oprocentowanie depozytów może spowodować zmniejszenie skali zakupów inwestycyjnych. Eksperci z Reas uspokajają jednak, że zjawisko to będzie najsilniej widoczne w 2018 i 2019 r.
Założenia nowego rządowego programu Mieszkanie Plus przesuną ciężar pomocy  w stronę najmu, co pośrednio może wpłynąć na decyzje zakupowe osób  nabywających mieszkania jako inwestycje – pod wynajem, a te, jak szacuje  Reas, mogły stanowić w 2016 roku nawet 30 proc. całej sprzedaży.