Z uzyskaniem odpowiedniej liczby głosów, aby przeforsować nawet przejęcie władzy nie powinni mieć problemów, bo przecież jeszcze w czasach dobrej komitywy bywali na walnym Mewy i znają oraz mają z pewnością dostęp do listy tych, którzy posiadają godną uwagi liczbę akcji oraz znają tych którzy znają innych. I raczej nie musieli podejmować się z własnej inicjatywy roli koordynatora działań zmierzających do zmiany zarządu Mewy, gdyż pozostali "aktywni" sami się zapewne zgłosili do GPPI z prośbą o przewodzenie wspólnej akcji, jako do dużego akcjonariusza. - Chociażby po to aby zmusić w końcu zarząd do przeprowadzenie resplitu. Gdyby mieli świadomość, że w tym względzie nie mają przewagi to nie drażniliby zarządu Mewy, ponieważ gdyby okazało się, że przewagę ma Kiszka z Kenicer, to mogliby niewiele i nie byłoby mądre z ich strony wypowiadanie wojny. Dlatego muszą mieć za sobą solidne wsparcie i nie musi to być koniecznie ktoś z 4,5% udziałem. Wystarczy kilkunastu a nawet kilku po 1% itd. bądź właśnie jakiś komitet itp. Sytuacja dojrzała już dawno do tego, by chętni do współdziałania ustawiali się w kolejce.
Natomiast nawet jeśli grają o minimum, to obecny zarząd ma minimalne szanse na przetrwanie, zwłaszcza przy okazji rozpatrywania najnowszych projektów uchwał, a i aprobowaniu wcześniejszych ewentualna koalicja nie będzie sprzyjać. I wówczas, gdy zabraknie Kiszki I Kenicer, to kto mógłby ich zastąpić? - Właśnie zarząd GPPI. Nawet jeśli uprzednio przegłosują zwrot akcji, to raczej nie w trybie natychmiastowym i porządzić by jeszcze zdążyli. A wtedy mogliby się zastanawiać, czy dalej w to brnąć, a przede wszystkim na spokojnie uporządkowaliby swoje sprawy.
W każdym razie ten pomysł z wprowadzeniem do porządku obrad nowej uchwały jest dość śmiałym posunięciem i może świadczyć tylko o silnej pozycji GPPI, a co za tym idzie o pozytywne załatwienie podstawowych spraw możemy być spokojni.