"Rozumiem, że do domu kupowanie choinki na święta też bez sensu?"
Pominąwszy sensowność czy bezsensowność kupowania do domu choinki (rzecz indywidualna do oceny, w zależności od poglądów), kupowanie jej do domu na święta to jest co innego. Do domu każdy kupuje za swoje, a samorząd/rząd wydają publiczne. I to wydają pomimo tego, że nie dość, że jest szereg innych faktycznie ważnych wydatków, to jeszcze się zadłużamy. Innymi słowy: czy ty byś zaciągał chwilówki i rezygnował z przeznaczania jakichkolwiek, nawet najmniejszych, własnych pieniędzy na rzeczy faktycznie ci potrzebne do życia po to, by wydać te środki na dowolny zbytek? Zamiast chleba kupujesz cukierki?
Bo o tym jest mowa. Państwo/samorząd ma gospodarować środkami RACJONALNIE, a nie je marnować. I z tego, z racjonalności wydatków, powinny te instytucje być bezwzględnie rozliczane. W moim 50-60 tysięcznym mieście kilka lat temu, z powodu szukania oszczędności budżetowych, bo ciągle na kredytach, jakiś "geniusz" wpadł na pomysł (na szczęście szybko to miastu przeszło), żeby wyłączać nocne oświetlenie na części ulic. Nie dość, że było ciemno, to jeszcze przecież mniejsze bezpieczeństwo. Ale kasę na świąteczne iluminacje, na organizację miejskiego Sylwestra i na tym podobne wydatki na przestrzeni całego roku to bez problemu milionami rocznie (licząc to wszystko razem)... I tak się w Polsce rządzą samorządy i rząd zresztą też... A potem przychodzi np. coś takiego jak wrześniowa powódź na Dolnym Śląsku (żeby daleko nie szukać, przykładów takich jest na pęczki, wstaw sobie dowolny, jaki ci się podoba; choćby to, że ludzie się doprosić przyjazdu karetki pogotowia często nie mogą) i jest problem... No ale za to świeci się nie wiadomo komu ileś tam lampek na Rynku przez miesiąc...