Pokłócili się trzej bohaterowie, który więcej wody na ch.uju przeniesie.
Alosza Popowicz powiesił wiadro, przeszedł 5 metrów i upadł.
Dobrynia Nikiticz powiesił trzy wiadra, przeszedł 20 metrów i upadł.
hanys powiesił koromysło, po trzy wiadra z każdej strony i poszedł.
Koledzy czekają go dzień, dwa, tydzień, w końcu postanowili go odszukać.
Idą, idą, minął tydzień, nagle widzą - leży hanys martwy pod drzewem, a na gałęzi siedzi Słowik-Rozbójnik i śmieje się do rozpuku.
Alosza i Dobrynia do niego z pretensją:
- Czemu tak rżysz? Nasz przyjaciel zmarł, a ty zachowujesz się jak debil!
Na co Słowik:
- Ta... Jeszcze tak kretyńskiej śmierci nie widziałem! Patrzę - idzie hanys, niesie na ch.uju koromysło z wiadrami. Nagle TRACH!
Koromysło na pół i chujem w łeb!