Wpada hanys nago do pracy, w ręce tylko aktówka. Jego szef:
- Co pan?!
hanys opowiada:
- Byłem wczoraj na imprezie, nagle zgasło światło i padło hasło:
"Panowie, ściągamy krawaty!". Zaświecili światło, panowie stoją bez krawatów. Znowu zgasło światło, pada hasło: "Panie, ściągamy bluzeczki!". Świeci się światło - panie bez bluzeczek.
Znowu zgasło światło: "Panowie, do naga!". Światło się świeci - panowie stoją nago.
Znowu światło gaśnie: "Panie, do naga!". Zaświecają się światła - panie nagie. Ponownie gasną światła: "Panowie, do roboty!". To ja za aktówkę i jestem!