Na giełdach rozpoczęła się rozprzestrzeniać mgła giełdowa, czyli może rośnie, a jak rośnie to jednak może spada, albo to kręci się w koło. Niewiele jest takich giełd jak GPW, która jeszcze przez 3 miesiące, będzie rosła do poziomu WIG 20 3300 pkt na koniec roku i 3450 pkt do początku wiosny. Pózniej nie wiadomo po co czasowo spadnie do 3000 pkt, żeby rozpocząć rajd do poziomu WIG 20 4100 pkt na koniec przyszłego roku. Spółka GPW ( jedna z najlepszych na giełdzie) ma na koniec roku osiągnąć cenę 60 + 3 = 63 PLN i podskoki harcowników powyżej tego to nadmierna niecierpliwość, choć na koniec przyszłego roku poziom 72 PLN ( po wypłacie dywidendy) jest wielce prawdopodobny. Szanowny Pan B52 wyraził opinię o celu mojej pisaniny zmuszając mnie do przemyślenia tej sprawy. Zajęło mi to dwa dni długich spacerów (pogoda była sprzyjająca). Odpowiedz jest w miarę oczywista, a moja pisanina podyktowana jest pewnym znudzeniem zarabiania na giełdzie, bo inwestowanie po latach praktyki jest jak czytanie tej samej książki po raz siódmy (tyle razy było falowania na GPW), a pierwszy ruch rozpoczął się od bessy, czyli spadku WIG z poziomu 1000 pkt na 652 pkt. Obserwowałem to od samego początku, chociaż pierwszą transakcję zrobiłem dopiero na czwartej sesji, gdzieś w połowie maja 1991 roku, a sesje giełdowe były wtedy co tydzień, chyba tylko we wtorki. Moje początki to 10 lat nauki i zdecydowanych strat, następne 10 lat to nauki i bilansowe zrównoważenie, a pozostałe lata to nauka i umiarkowane zyski. Na razie dość tej pisaniny, jako że rozruszałem wszystkie klawisze w laptopie i sprawdziłem, że wszystkie działają. Powodzenia.