Impreza roku - do której sylwester się nie umywa: publikacja rocznego raportu EEX. Nie wiem jak wy, ale ja zawsze z wypiekami na twarzy czekam na kolejne objawienie prezia Jacka i papy Bokuna - ze szczególnym uwzględnieniem polemiki z biegłym (to lubię najbardziej). Niestety, odliczając minuty upływające do godziny 0.00 tracę nadzieję - co oznacza, że wrócilismy do czasów niedawnych, kiedy piwu zanabytemu na takową okazję szło się zwietrzyć i chipsom zeschnąć. Sam już nie wiem, co też może być przyczyną - pewnie to, że śniegu w tym roku napadało w KZ w ch., a zamach stanu i rosyjska interwencja spowodowały, że nie było go komu odgarnąć (w końcu od czego jest russkij mir). Jest oczywiście jeszcze inna możliwość - że audytor zalecił sporządzenie bilansu z wykorzystaniem wyceny aktywów po cenie likwidacyjnej, i póki co wszystkie mądre głowy w Bielsku mędrkują, jak tu dać słuszny odpór herezjom nawiedzonego liczykrupy... No, jak jest tak to ja gotów jestem ten browar i chipsy odżałować, bo mogę zrezygnować z wyśmienitej rozrywki dziś - jeśli mam gwarancję jeszcze lepszej za chwilę. Od czasów Beny Hila nie było lepszego serialu komediowego niż coroczne listy zarządu i RN EEX do akcjonariuszy ...