• Zabawy na TKO Autor: ~Gallileo [193.102.79.*]
    znowu zabawy na TKO na 3PLN
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~literat [51.174.81.*]
    Te zabawy na TKO miały też miejsce, gdy Porozumienie miało akcje w swym portfelu. Generalnie oni byli odpowiedzialni za wzrost kursu, ponieważ wzrost zaangażowania w akcjonariat o tym świadczył. Dawałem sobie głowę obciąć, że za każdym rajdem w górę stoi inwestor z największym pakietem akcji. Takie TKO na początku sesji pokazuje duży zapas kasy dostępnej pod zlecenia.. Widać wtedy, że ktoś jest zdeterminowany i łatwo policzyć ile mniej więcej ma jeszcze pieniędzy w portfelu. Nigdy nie wierzyłem, ze ktoś sprawdza ile jest ukrytych zleceń po stronie sprzedaży. Dziś też nie wierzę, że ktoś to sprawdza. Jeśli byłoby bardzo tanio , to raczej systematycznie się powinno dobierać tanie akcje a nie stawiać na kupnie przed sesją duże pieniądze i zdejmować zlecenie przed notowaniami. Tak ogólnie to na dłuższą metę jest to działanie nielegalne..Dotyczy to również zbijania kursu na końcu sesji małymi zleceniami. Kilka lat temu jeden z inwestorów został ukarany za takie zabawy kursem .
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    Dnia 2020-11-30 o godz. 11:02 ~literat napisał(a):
    > Te zabawy na TKO miały też miejsce, gdy Porozumienie miało akcje w swym portfelu. Generalnie oni byli odpowiedzialni za wzrost kursu, ponieważ wzrost zaangażowania w akcjonariat o tym świadczył. Dawałem sobie głowę obciąć, że za każdym rajdem w górę stoi inwestor z największym pakietem akcji. Takie TKO na początku sesji pokazuje duży zapas kasy dostępnej pod zlecenia.. Widać wtedy, że ktoś jest zdeterminowany i łatwo policzyć ile mniej więcej ma jeszcze pieniędzy w portfelu. Nigdy nie wierzyłem, ze ktoś sprawdza ile jest ukrytych zleceń po stronie sprzedaży. Dziś też nie wierzę, że ktoś to sprawdza. Jeśli byłoby bardzo tanio , to raczej systematycznie się powinno dobierać tanie akcje a nie stawiać na kupnie przed sesją duże pieniądze i zdejmować zlecenie przed notowaniami. Tak ogólnie to na dłuższą metę jest to działanie nielegalne..Dotyczy to również zbijania kursu na końcu sesji małymi zleceniami. Kilka lat temu jeden z inwestorów został ukarany za takie zabawy kursem .

    i kolejna nieprawda ponieważ
    wolno mi wystawić zlecenie przed sesją zakupu wikany po 100 zł i o 8,59 anulować ekspercie od karania

    Faza przed otwarciem i faza przed zamknięciem

    W tej fazie sesji przyjmowane są zlecenia, ale nie są zawierane transakcje. Zlecenia te mogą być również modyfikowane i anulowane. 
    W trakcie całej fazy tworzony jest arkusz zleceń, na podstawie którego wyliczany jest Teoretyczny Kurs Otwarcia (TKO) oraz Teoretyczny Wolumen Obrotu (TWO). Wynika z tego, że w danym momencie fazy przed otwarciem istnieje arkusz złożonych zleceń, na podstawie którego można ustalić TKO i TWO. TKO i TWO

    ma jedynie znaczenie teoretyczne, (nawet zabawowe)

    inwestorzy mają możliwość ich „śledzenia”.
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    Ograniczenia wahań kursów

    Na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie kursy notowanych instrumentów finansowych są ustalane na podstawie zleceń inwestorów. Bywa jednak, że zlecenie może powodować destabilizację rynku. Oznacza to duże zmiany kursów w stosunkowo krótkim czasie, mogące w skrajnym przypadku doprowadzić do paniki na rynku. Aby temu zapobiec na giełdach ustala się ograniczenia wahań kursów notowanych instrumentów finansowych. Ich celem jest ochrona inwestorów przed poniesieniem wysokich strat w wyniku gwałtownych zmian na rynku, które mogą być spowodowane m.in. manipulacjami cenowymi. Przyczyną dużych zmian kursów mogą być również informacje o nadzwyczajnych wynikach finansowych emitenta czy informacje o zdarzeniach nadzwyczajnych, jak poniesienie dużych strat lub zawarcie korzystnej umowy. Na dynamiczny skok notowań może mieć również podjęcie uchwały walnego zgromadzenia akcjonariuszy o wypłacie dywidendy lub ustaleniu prawa poboru (A8) do akcji nowej emisji.

    Potocznie takie ograniczenia określa się je mianem widełek. Na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, na wzór innych giełd, obowiązują dwa typy tych widełek: statyczne i dynamiczne.

    Widełki statyczne pozwalają na określenie granic dopuszczalnych odchyleń kursów, wewnątrz których mogą kształtować się ceny notowanych instrumentów finansowych.

    Dolna wartość widełek statycznych to cena, poniżej której nie może spaść kurs instrumentów finansowych, natomiast górna wartość widełek to cena, powyżej której kurs nie może wzrosnąć.

    Kurs otwarcia może być wyższy lub niższy od kursu odniesienia najwyżej o 10% w przypadku akcji i o 3 punkty procentowe w przypadku obligacji (A8). W przypadku równoważenia rynku ograniczenia wahań kursów mogą być poszerzone do 21% w przypadku akcji oraz 6 punktów procentowych w przypadku obligacji.

    Na przykład, jeżeli szerokość widełek dla akcji wynosi +/-10%, to przyjmując za kurs odniesienia 10,00 PLN, dolna wartość widełek wynosi 9,00 PLN, a górna 11,00 PLN.

    Kursem odniesienia dla ustalenia widełek statycznych, jakie obowiązują na otwarcie sesji może być kurs:
    • zamknięcia z poprzedniej sesji lub
    • ostatni dzienny kurs rozliczeniowy, lub
    • kurs wyliczony teoretycznie (Teoretyczny Kurs Otwarcia, "TKO").
    Kurs otwarcia oraz kurs zamknięcia określany jest przy zastosowaniu kolejno następujących zasad:
    • maksymalizacji wolumenu obrotu,
    • minimalizacji różnicy między liczbą instrumentów finansowych w zleceniach sprzedaży i zleceniach kupna możliwych do zrealizowania po określonym kursie,
    • minimalizacji różnicy między kursem określanym a kursem odniesienia.
    Przy określaniu kursu otwarcia i kursu zamknięcia, uwzględniane są kolejno następujące zlecenia maklerskie:
    • po każdej cenie (PKC),
    • po cenie rynkowej na otwarcie (PCRO),
    • z limitem ceny (Limit).
    Kursem odniesienia dla widełek statycznych, jakie będą obowiązywać w czasie danej sesji jest kurs otwarcia tego instrumentu. W sytuacji, kiedy jest niemożliwe ustalenie kursu otwarcia, wówczas jako kurs odniesienia dla widełek statycznych na aktualną sesję przyjmuje się kurs odniesienia ustalony dla widełek na otwarciu.

    Widełki ustalone po otwarciu obowiązują dla każdego instrumentu do końca sesji na niezmienionym poziomie, z wyjątkiem sytuacji wymagającej równoważenia rynku.

    W trakcie sesji do zawarcia transakcji dochodzi, gdy kurs mieści się wewnątrz widełek statycznych. Jeżeli zlecenie, które wpłynęło na giełdę mogłoby zostać zrealizowane tylko poza widełkami, automatycznie następuje wstrzymanie obrotu. Następuje wówczas faza równoważenia rynku. W tej fazie można składać dodatkowe zlecenia kupna i sprzedaży oraz anulować i modyfikować wcześniej złożone zlecenia. Wtedy też giełda może dokonać zmiany widełek lub ogłosić nietransakcyjny kurs otwarcia (zamknięcia). W przypadku przewagi zleceń kupna jest on równy górnemu ograniczeniu wahań, natomiast w przypadku przewagi zleceń sprzedaży - równy dolnemu ograniczeniu wahań.

    Na zakończenie sesji następuje ustalenie kursów zamknięcia, dziennych kursów rozliczeniowych dla kontraktów terminowych oraz obliczanie teoretycznych kursów dla opcji, które na następnej sesji są kursami odniesienia dla widełek obowiązujących na otwarciu.

    Widełki dynamiczne. Widełki dynamiczne stanowią dodatkowe zabezpieczenie przed dużymi fluktuacjami kursów instrumentów. Dopuszczają one węższy zakres zmian kursów niż widełki statyczne. Ustalane są na podstawie najlepszych ofert kupna i sprzedaży, kursu teoretycznego lub kursu ostatniej transakcji. Stosowanie widełek dynamicznych zwiększa bezpieczeństwo obrotu. Kursem odniesienia dla widełek dynamicznych jest kurs ostatniej transakcji na danym instrumencie.
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~xxx [51.77.53.*]
    Może Buchaj znowu chce za zyski z Sanwila przed końcem roku kupić akcje z zysku?
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~literat [51.174.81.*]
    Manipulacja instrumentami finansowymi to również niedozwolone działanie, niejednokrotnie trudne do udowodnienia. Jego skutkiem może być zniekształcenie wyceny instrumentów finansowych, nie mające odzwierciedlenia w ich prawdziwej wartości. Powoduje to destabilizację rynku i w efekcie utratę zaufania do niego uczciwych inwestorów . Manipulacja może polegać na:

    składaniu zleceń lub zawieraniu transakcji, których celem jest wprowadzenie innych inwestorów w błąd, co do rzeczywistego popytu, podaży lub ceny instrumentów finansowych,

    - składaniu zleceń lub zawieraniu transakcji mających na celu wprowadzenie innych inwestorów w błąd albo wykorzystanie ich błędu, co do ceny instrumentów finansowych,

    - składaniu zleceń lub zawieraniu transakcji powodujących sztuczne zawyżanie lub zaniżanie notowań instrumentów finansowych,

    - składaniu zleceń lub zawieraniu transakcji, w celu wywołania innych negatywnych dla rynku skutków, np. paniki lub nieuzasadnionego wzrostu entuzjazmu,

    - rozpowszechnianiu za pomocą środków masowego przekazu, w tym internetu lub w inny sposób fałszywych lub nierzetelnych informacji albo pogłosek, mogących wprowadzić wprowadzać innych uczestników rynku w błąd,

    - upowszechnianiu nierzetelnych informacji przez dziennikarza lub inną osobę, jeżeli nie dołożona została należyta staranność w jej uzyskaniu lub uczyniono to umyślnie dla osiągnięcia samemu lub przez inne osoby korzyści finansowych,

    - wywieraniu wpływu na popyt lub podaż instrumentu finansowego, powodując ustalanie cen nabycia lub zbycia instrumentów finansowych na sztucznych poziomach,

    - składaniu zleceń kupna lub sprzedaży instrumentów finansowych w ostatniej fazie notowań lub przed ustaleniem kursu fixingu z limitami mogącymi wprowadzić w błąd pozostałych inwestorów,

    - uzyskiwaniu korzyści majątkowej z instrumentów finansowych wykorzystując swój wpływ na opinię publiczną w środkach masowego przekazu, jeśli nie został publicznie ujawniony występujący konflikt interesów.

    Domy maklerskie są zobowiązane do niezwłocznego informowania Komisji Nadzoru Finansowego o uzasadnionym podejrzeniu manipulacji, wskazując dane osobowe inwestora lub grupy inwestorów dokonujących manipulacji. W uzasadnionych przypadkach zostają powiadomione organa ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]

    kolejne twoje:
    ble ble ble .......

    Jak George Soros rozbił Bank Anglii. 27 lat temu osłabił funta o 25% w jeden dzień

    Dokładnie 27 lat temu – 16 września 1992 roku – George Soros położył na łopatki Bank Anglii. Następny dzień jest znany jako Czarna Środa, a o spekulanckim ataku inwestora uczy się na kursach ekonomicznych. W specjalnym wydaniu programu Na Tapecie, o kulisach wydarzenia opowiada Adam Rak z Comparic24.tv.

    Było już kilka osób, które dały rady w ciągu doby zarobić miliard dolarów. Ale zarobić miliard dolarów i przy okazji zniszczyć system monetarny jednego z najpotężniejszych krajów na świecie? Taka akcja musiała przejść do legendy.
    Choć od Czarnej Środy nie minęło nawet ćwierć wieku, były to zupełnie inne czasy. Fundusze hedgingowe nie istniały w świadomości opinii społeczeństwa, dopiero co zniesiono restrykcje dotyczące międzynarodowego przepływu kapitału, czy też zaczyna się era 24-godzinnego cyklu życia informacji.
    Mechanizm Kursów Walutowych, czyli zarys historyczny sytuacji
    Zanim przekażemy dokładne informacje dotyczące ataku Sorosa, trzeba przygotować podłoże historyczne. Po II wojnie światowej kraje europejskie zdecydowały o nawiązaniu głębszej współpracy. Ich celem było zapobiegnięcie kolejnej wyniszczającej wojnie oraz próba stworzenia konkurencji dla dominującej, amerykańskiej gospodarki.
    Zanim jednak powstała Unia Europejska we współczesnym wydaniu, politykę monetarną poszczególnych krajów chciano regulować poprzez wprowadzony w 1979 roku Mechanizm Kursów Walutowych (European Exchange Rate – ERM).
    Kraje biorące udział w programie zobowiązały się do utrzymania stałych kursów walutowych. Jako że najsilniejszą gospodarkę miały Niemcy, pozostałe państwa ustaliły kurs wymiany w markach niemieckich. Kursy nie były całkowicie sztywne, mogły ulegać wahaniom w wysokości +/-6%.

    W przypadku stałych kursów walutowych nie można po prostu ustalić sobie danej ceny i przestać się martwić. Wymiana walut zachodzi każdego dnia, głównie za sprawą eksportu i importu. Rynki wywierają nacisk na poszczególne waluty, a rządy i banki centralne muszą tak kierować polityką, aby trzymać się ustalonych ram.
    Wartością waluty można sterować na dwa sposoby. Jednym z nich wykorzystanie z rezerw walutowych. Skupując przy ich użyciu własną walutę doprowadza się do jej umocnienia. Powiększanie rezerw za pomocą krajowego pieniądza osłabia jego wartość.
    Drugim sposobem jest wykorzystanie stóp procentowych. Wyższe stopy sprawiają, że waluta jest atrakcyjniejsza do kupienia i jej cena będzie wzrastać. W celu obniżenia wartości pieniądza wystarczy ściąć stopy procentowe. Trzeba jednak być uważnym, wszelkie zmiany polityki monetarnej wpływają na całą gospodarkę kraju.
    ERM działało dobrze, jednak nie każdy duży europejski kraj chciał brać udział w programie. Wielka Brytania dołączyła do niego dopiero pod koniec kadencji Margaret Thatcher, która wprowadziła Wielką Brytanię do ERM. Następnie, gdy została zastąpiona przez Johna Majora na stanowisku premiera, sztywny kurs walutowy stał się centralnym punktem jego polityki. Był przekonany, że ERM będzie automatycznie popychał brytyjską politykę monetarną w odpowiednim kierunku. Przez pierwsze dwa lata wszystko działało jak należy. Inflacja spadła, stopy procentowe uległy luzowaniu, a bezrobocie było niskie jak nigdy.
    Światowy kryzys zawisł nad Wielką Brytanią
    W 1992 w Wielką Brytanię uderzyła światowa recesja. Stopa bezrobocia skoczyła z 7,7% do 12,7%. W normalnym przypadku wspierano by inwestycje oraz konsumpcję poprzez politykę niskich stóp procentowych, jednak rząd nie mógł nic zrobić, żeby przypadkiem nie wyjść poza ramy ustalonego kursu walutowego.
    W 1992 roku George Soros prowadził fundusz hedgingowy założony w 1970 roku. Był wtedy już zamożnym 62-latkiem, jednak dla szerszej publiki był nadal nieznany. Jego fundusz specjalizował się w stawianiu na określone trendy makroekonomiczne. Już niedługo Sorosowi miała trafić się okazja życia.
    Konieczność utrzymania stałych kursów walutowych to jedno, czym innym jest prawdziwa wartość pieniądza. W 1992 roku panowało powszechne przekonanie, że funt szterling jest mocno przewartościowany, na ten temat wypowiadał się między innymi niemiecki Bundesbank. ERM spotykał się w Wielkiej Brytanii z coraz większą krytyką.

    16 września 1992 roku w Wall Street Journal pojawił się komentarz prezesa niemieckiego banku centralnego – Helmuta Schlesingera. W skrócie, powiedział on, że nawet jeśli Niemcy zmniejszą stopy procentowe, „jeden czy dwa kraje” nadal będą miały zbyt silną walutę, a problemu tego nie można rozwiązać przy wykorzystaniu obecnych metod. Te słowa skłoniły Sorosa do jego największego zakładu.
    Kurs funta stracił 25% swojej wartości do dolara. George Soros powodem spadków?
    Już od sierpnia 1992 roku Soros razem z partnerami budowali wartą 1,5 mld USD pozycję przeciwko szterlingowi. Nie był to tak zwany pewniak, ponieważ zarówno brytyjski rząd, jak i społeczeństwo europejskie ufali funtowi, jego pozycja mimo pojawiających się tu i ówdzie słów krytyki była niezachwiana.
    Pierwszy z funduszu Sorosa zorientował się o sytuacji funta Stanley Druckenmiller. To on przeczytał w WSJ wywiad z Schlesingerem. Przekonał resztę spółki, że należy zbudować silniejszą pozycję przeciwko szterlingowi. Zamiast robić to jednak stopniowo, postanowiono o postawieniu olbrzymiej pozycji krótkiej na brytyjską walutę, aby jeszcze bardziej zwiększyć presję spadkową i zmaksymalizować zyski.
    “W czasie gdy Europa spała, Soros pożyczał i od razu sprzedawał funty od kogo tylko mógł. Ostatecznie krótka pozycja spółki Quantum Fund wynosiła 10 mld USD. Inne fundusze hedgingowe poczuły zew krwi i ruszyły w pogoń powtarzając te same kroki” – komentuje Adam Rak z Comparic24.tv. “Nadeszła środa. Czarna Środa

    Gdy w Anglii rozpoczął się nowy dzień, brytyjski skarb państwa szybko zorientował się, że kurs funta jest niebezpiecznie blisko dolnej granicy ustalonego przez ERM poziomu i należy bronić go za wszelką cenę. Pierwszym krokiem był zakup miliarda funtów w celu wzmocnienia waluty. Nic nie pomogło. Cały świat sprzedawał funta, a brytyjski rząd wykorzystał rezerwy o wartości 27 mld GBP w celu skupowania waluty.
    Jeszcze przed południem zapadła decyzja o podniesieniu stóp procentowych o 200 pkt bazowych, z 10% do 12%. Funt nie zareagował. Następnie stopę procentową podniesiono do 15%, co też nie dało efektu. Zanim na dobre zapadł zmierzch, Wielka Brytania zadecydowała o opuszczeniu ERM i przywróceniu płynnego kursu walutowego.
    Spekulatorzy wygrali.A Soros był ich królem.
    17 września 1992 roku funt szterling stracił 15% wartości w stosunku do marki niemieckiej i 25% w stosunku do dolara amerykańskiego. Wartość funduszu Sorosa skoczyła z 15 do 22 mld USD. Inwestor razem ze swoimi wspólnikami zgarnęli prawdopodobnie standardowe 20% zysku, co daje 1,4 mld USD. Jednodniowy kryzys doprowadził do zmian w polityce monetarnej całego rozwiniętego świata. Od wtedy nikomu nie udała się podobna sztuka co Sorosowi.

    Choć jego działania budzą powszechne kontrowersje, nie można mu odmówić jednego. Stanął sam przeciwko rządowi jednego z najpotężniejszych państw świata. I wygrał.

    link
    Kurs GBP/DEM oraz zmiana brytyjskich stóp procentowych w Czarną Środę

  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    link

    Helmut Schlesinger – to jego słowa skłoniły Sorosa do ataku
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~literat [51.174.81.*]
    Co wolno wojewodzie , to nie tobie ......
    Duży gracz wie jak to robić i uchodzi mu to na sucho. Inna sprawa, ze wałki są na takie sumy, że potem kara finansowa jest niewspółmierna do zysków na przestępstwie.
    Nowy niech ci nie chodzi po głowie, żeby kombinować za dużo :) Soros to nie twoja liga :)

  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~literat [51.174.81.*]
    Zabrania się składania zleceń kupna lub sprzedaży instrumentów finansowych w ostatniej fazie notowań lub przed ustaleniem kursu fixingu z limitami mogącymi wprowadzić w błąd pozostałych inwestorów. W systemie notowań ciągłych procedurę fixingu stosuje się w fazie na otwarcie i na zamknięcie sesji giełdowej, kiedy kurs papierów wartościowych wyznaczany jest w oparciu o zlecenia zbierane przez określony czas.
    Niby jest Pan takim znawcą giełdy i bzdury Pan pisze Panie nowynamartersie. Gdyby na fixingu pojawiały się przez dłuższy czas olbrzymie zlecenia kupna lub sprzedaży i były wycofywane przed zawiązaniem się kursu, biuro maklerskie ma obowiązek poinformowania KNF o nadużyciu.
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    zabrania ???????????????

    Wywiad prezesa Bundesbanku był praktycznie rzecz biorąc okrężnie przedstawionym wezwaniem do dewaluacji funta. Rynki finansowe założyły, że „ten mur musi runąć”, a funt nie może się wciąż umacniać i zaczęły wykorzystywać sytuację pożyczając funta i kupując za niego marki niemieckie. To samo, 16 września zrobił także George Soros, który zaangażował przeciwko funtowi brytyjskiemu 10 miliardów dolarów, ostatecznie „dobijając” brytyjską walutę. Brytyjski rząd ogłosił tego dnia wzrost stopy procentowej z 10 do 12%, obiecując jednocześnie dalszy wzrost do 15%, tak aby skłonić spekulantów do kupna funta. Dla rynku rząd jednak nie okazał się wystarczająco wiarygodny, a wyprzedaż brytyjskiej waluty nabrała tempa (te rzeczy toczyły się już na zasadzie lawiny – kiedy inwestorzy zobaczyli, że funt wciąż traci mimo podwyżki stóp o 200 punktów bazowych, wpadli w panikę). Tego samego dnia kanclerz Norman Lamont ogłosił, że stopy pozostaną na poziomie 12%, a do godziny 19:00 Wielka Brytania opuści ERM.
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]

    Kryzys, krach, załamanie – te słowa spędzając sen z powiek każdego inwestora i potrafią wstrząsnąć największymi fortunami i wywrócić światowe rynki do góry nogami. To momenty zwrotne w historii, które bezpośrednio wpływają na życie każdego człowieka, niezależnie czy jest on ważnym graczem na światowym rynku, czy tylko małym trybikiem w maszynie, która zarządza pieniędzmi świata.
    W naszej historii nie brakuje dat w kalendarzu, które już zawsze będą kojarzyć się z potężnymi zawirowaniami, z których światowe rynki nie zawsze wychodziły obronną ręką.

    Niemiecki obłęd, czyli hiperinflacja w natarciu (1918-1923)
    W 1914 roku, tuż przed wybuchem I wojny światowej kurs pomiędzy niemiecką marką a amerykańskim dolarem wynosił ok 4:1. W 5 lat po jej zakończeniu, w 1923 roku za jednego dolara trzeba była zapłacić BILION niemieckich marek.
    Na naszych zachodnich sąsiadów, po przegranej w Wielkiej Wojnie, nałożono gigantyczne sankcje i zażądano niebotycznych odszkodowań za szkody powstałe w wyniku działań wojennych.
    Kraj wyniszczony, pozbawiony większości swoich zasobów naturalnych i metali szlachetnych nie był w stanie podołać narzuconym kontrybucjom. W efekcie rząd niemiecki rozpoczął „drukowanie” pieniędzy na masową skalę, co doprowadziło do znacznej dewaluacji niemieckiego pieniądza.
    Aby to sobie zobrazować, wyobraźmy sobie, że mamy taczkę pełną banknotów, za które nie kupimy nawet bochenka chleba.

    Wydarzenia te miały w przyszłości doprowadzić Europę niemal na krawędź zagłady – to wtedy w bawarskich piwiarniach Monachium coraz większy posłuch zaczął zdobywać młody polityczny agitator – Adolf Hitler.
    Koniec świata zaczął się w czwartek? (1929)
    24 października 1929 roku zaczął się jak każdy inny dzień na nowojorskiej giełdzie walutowej, a przeszedł do historii jako „czarny czwartek” i ważna data w historii świata, przez wielu uważana za jedną z przyczyny wybuchu konfliktu, który pochłonął miliony istnień ludzkich.
    Kryzys ten nie powstał w ciągu jednego dnia. Wall Street od dawna już hodowała potwora, który rósł z każdą kolejną sesją giełdową. W tamtych czasach kupno i sprzedaż akcji stało się niejako hobby dla wielu ludzi, z których większość nie posiadała żadnej wiedzy na ten temat. Amerykański Dow Jones zrobił z wielu ludzi milionerów, co przyciągało kolejnych skuszonych wizją szybkiego bogactwa.
    Swoje trzy grosze wtrąciły również banki, chętnie kredytując zakupy akcji niepewnych spółek, które na fali powszechnego optymizmu kupowano na przysłowiowe kilogramy.
    Panika wybuchła w momencie, kiedy rząd USA, chcąc nieco ochłodzić nastroje inwestorów (przeczuwając, ale nie do końca zdając sobie sprawę ze skali zjawiska), podniósł stopy procentowe, co miało w założeniu zmniejszyć ilość udzielanych na zakup akcji kredytów.

    Zdesperowani inwestorzy rzucili się do masowego wyprzedawania posiadanych papierów. Kurs akcji zaliczył niekontrolowany spadek, a z giełdy wyparowało ok. 10 mld USD (obecnie to równowartość ok. 95 mld USD). Rynek załamał się, a kraj spadł w otchłań wielkiej depresji, pociągając większość świata za sobą.
    Wielki Kryzys, jak dziś nazywają ten okres historycy, jest uważany za jedną z bezpośrednich przyczyn dojścia do władzy skrajnie prawicowych ugrupowań w Niemczech i we Włoszech, co w efekcie doprowadziło do światowego konfliktu zbrojnego.
    Czarne złoto droższe od tego prawdziwego? (1973)
    Przez kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej na światowym rynku finansowym panował względny spokój. Dopiero na początku lat 70 ubiegłego wieku świat musiał się zmierzyć z nowym kryzysem, którego skutki widać po dziś dzień.
    Wszystko zaczęło się od wybuchu wojny Jom Kipur, czyli 20-dniowego konfliktu pomiędzy światem arabskim a Izraelem, kiedy to zjednoczone siły Egiptu i Syrii przypuściły niespodziewany atak na terytorium państwa żydowskiego. Arabowie pomimo przewagi wynikającej z zaskoczenia przegrali to starcie, a winą za taki stan rzeczy obarczyli oczywiście USA (wspierające militarnie Izrael).
    W efekcie arabscy członkowie OPEC (Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową) wstrzymali dostawy ropy naftowej do USA, Japonii i krajów Europy Zachodniej, co wywołało prawdziwy szok i trzęsienie ziemi na rynku walutowym, który zawsze w dużej mierze był uzależniony od ceny czarnego złota.
    Przy okazji negocjacji dotyczących przywrócenia dostaw wprowadzono nowy mechanizm ustalania ceny tego surowca. Zmiany niczym huragan uderzyły we wszystkie kraje uzależnione od dostaw ropy i stały się symbolicznym końcem okresu cudownego rozpasania, jeśli chodzi o eksploatacje światowych zasobów tego paliwa – dość powiedzieć, że przed wybuchem kryzysu cena baryłki ropy (ok 159 litrów) wynosiła… 2 dolary.

    W ciągu trwającej 5 miesięcy blokady wprowadzono wiele zmian, które trwają do dziś – między innymi ograniczenie maksymalnej prędkości do 55 mph, które w USA nadal obowiązuje.
    Sytuację skrzętnie wykorzystała Japonia, dla której kryzys okazał się doskonałym momentem na wprowadzenia na amerykański rynek samochodów z dużo efektywniejszymi i mniejszymi silnikami.
    Bunt maszyn? (1987)
    W czasach kiedy rekordy popularności bił film "Terminator", który opowiadał historię świata zniszczonego w wojnie wywołanej przez zbuntowane maszyny, mogło dojść do prawdziwej zemsty komputerów. Cała historia miała miejsce w poniedziałek 19 października 1987 roku, kiedy to kompletnie niespodziewanie nowojorska giełda zaliczyła największy w historii jednorazowy spadek (Dow Jones runął w przepaść o ponad 22%)

    Co dziwne największa światowa giełda przeżywała właśnie hossę, a ceny akcji w ostatnim okresie szły do góry. Co prawda sytuacja ekonomiczna USA nie była za ciekawa, ale informacje dobiegające z sektora gospodarczego nie były na tyle złe, żeby wywołać aż takie tąpnięcie.
    Właściwie do dziś nie mamy jednoznacznej odpowiedzi, co wywołało trwający dwa lata światowy kryzys (spadki w Nowym Jorku pociągnęły oczywiście za sobą równie duże obniżki na pozostałych parkietach).
    Po latach przypuszczalną winą obarczono… komputery. Miały one zainstalowane oprogramowanie, które dokonywało automatycznej sprzedaży w momencie, kiedy cena akcji spadła o określony procent. Niestety nikt nie pomyślał o „bezpieczniku”. Prawdopodobna korekta optymistycznych wyników, która nadeszła w ten czarny poniedziałkowy poranek, uruchomiła procesory komputerów w gabinetach Wall Street, które szybko zaczęły w sposób niekontrolowany sprzedawać akcje – w efekcie na rynku pozostali tylko sprzedający, co uruchomiło nieodwracalny proces.
    Dot-com boom (2001)
    To chyba pierwszy powszechny i światowy kryzys w obecnym milenium. W ostatniej dekadzie XX wieku znacznie wzrosło zainteresowanie spółkami z branży informatycznej i pokrewnych jej sektorów (stąd potoczna nazwa – „dot” od angielskiego słowa kropka i „com” od najbardziej popularnego rozszerzenia adresów internetowych).
    Oczywiście jako to zazwyczaj bywa, kiedy można na czymś łatwo i szybko zarobić, większość inwestorów przesadziła z optymizmem i przewartościowała realne ceny dopiero co wchodzących na rynek spółek, które nawet nie zdołały jeszcze zarejestrować poważniejszych dochodów.
    W zasadzie poważne fundusze finansowe pożyczały kasę osobom bez doświadczenia i infrastruktury, które dopiero miały pomysł na biznes. Za każdą taką inwestycją spirala chciwości nakręcała się, a sztucznie pompowana wartość akcji szła w górę.
    Sytuację zagmatwała tzw. milenijna pluskwa. Zmiana daty z 1999 roku 2000 miała okazać się katastrofą z uwagi na sposób zapisywania daty w systemach i programach komputerowych. W rzeczywistości był to wybieg marketingowy, który spowodował dużą wymianę użytkowanych maszyn na nowe, rzekomo przystosowane do działania w nowym wieku. Po raz kolejny, po dobrych wynikach wywołanych jednorazową akcją, przesadny optymizm wziął górę.
    Rok 2000 okazał się jednak dla inwestorów srogim rozczarowaniem. Część z nich straciła wiarę w opłacalność internetowych przedsięwzięć. Okazało się, że nie wszystkie spółki komputerowe to Microsoft, a dalej wszystko potoczyło się jak zwykle…
    Historia kołem się toczy, ale my nie uczymy się na własnych błędach… (2008)
    Na koniec warto wspomnieć jeden z ostatnich kryzysów, który swoim potencjałem przewyższał ten z 1929 roku. Po upływie 80 lat historia zatoczyła nieomal pełne koło i chociaż kryzys wywołany został przez nieco inny sektor gospodarki, to mechanizm działania był niemal bliźniaczy.
    W dużym skrócie kryzys gospodarczy w latach 2007-2008 został wywołany przez nadmierny optymizm w udzielaniu kredytów hipotecznych na rynku nieruchomości w USA. Pożyczki te charakteryzowały się wysokim ryzykiem spłaty (były przyznawane osobom o niewystarczających dochodach) i przeszacowaniem wartości nieruchomości, które były ich zabezpieczeniem. Subprime mortgage – tak w języku angielskim określa się te toksyczne zobowiązania.
    Być może sam fakt istnienia takich pożyczek nie wywołałby, aż tak daleko idących skutków, gdyby nie ludzka chciwość i ignorancja. Nie minęło dużo czasu i wspomniane zobowiązania zaczęto masowo stosować jako zabezpieczenia obligacji sprzedawanych jako korzystne inwestycje.
    Świadomość ryzyka była bardzo niska. Obraz zniekształcały rosnące stale ceny nieruchomości, a swoje dołożyły instytucje ratingowe, które wspomnianym papierom wystawiały wysokie oceny bezpieczeństwa.
    W roku 1999 z amerykańskiego prawa bankowego wycofano przepis wprowadzony po Wielkim Kryzysie z 1929 roku (!) – zakazywał on łączenia przez jeden bank dwóch typów działalności: inwestycyjnej (o dużym ryzyku) i depozytowo-kredytowej. Oczywiście nie trzeba było długo czekać, żeby banki rozpoczęły agresywną grę, wietrząc w powietrzu wysokie zyski i nie licząc się z wysokim ryzykiem, jakie nakładają na depozyty swoich Klientów.
    W połowie 2007 roku obligacje subprime okazały się nic niewarte. Ceny nieruchomości zaczęły spadać, dłużnicy przestali spłacać kredyty, a notowania funduszy inwestycyjnych poleciały na łeb, na szyję.

    Symbolem tego kryzysu jest upadek czwartego co do wielkości amerykańskiego banku inwestycyjnego Lheman Brothers, jednak w rzeczywistości tylko rozpaczliwe interwencje rządu USA uchroniły od upadku takiego giganty jak CitiBank, Goldman Sahs, czy AIG, czego skutkiem byłaby gigantyczna zapaść na światowym rynku, która mogłaby osiągnąć większe rozmiary od tej z 1929 roku.
    W Europie bezpośrednim skutkiem tego załamania był kryzys zadłużenia społecznego, który w latach 2008 – 2010 zdestabilizował kurs euro. W jego efekcie coraz częściej w Unii słychać głosy nawołujące do separatyzmu i odłączaniu się silnych gospodarek, by te nie były zmuszone do ratowania biedniejszych sąsiadów, żyjących „na kredyt”.

    Na kryzysach zarabiają nieliczni, tracą niemal wszyscy. Dlatego tak ważna jest odpowiedzialna rola rządów i instytucji bankowych, które po pierwsze powinny dążyć do maksymalizacji bezpieczeństwa inwestycji i naszych oszczędności, po drugie powinny same stosować się do własnych wytycznych i nie pozwalać, aby chęć zysku przysłaniała zdrowy rozsądek.
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    historia nas uczy że niektórych niczego nie nauczyła , może dlatego że nie chcą znać histori

    a ten do KNF-u po pomoc się wybiera

    brak słów ręce bolą i opadają od tłumaczenia
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    Kiedyś szmuglował lizaki z Niemiec do Polski. Dziś jest jednym z najbogatszych Polaków. Tak zaczynał Zygmunt Solorz-Żak

    To jedna z najbardziej niezwykłych karier w polskim, a może nawet światowym biznesie. Zygmunt Józef Krok urodził się w biednej rodzinie, z samego dołu wspiął się jednak na szczyt, a jego droga do sukcesu nadawać mogłaby się na scenariusz sensacyjnego filmu.

    Spółka pod cmentarzem

    Między ulicami Dębową i Limanowskiego w Radomiu, w pobliżu cmentarza, rozciągał się "trójkąt bermudzki". Po zmierzchu nie każdy miał odwagę tamtędy chodzić. Mieszkańcy przywykli do częstych włamań i kradzieży. To tam urodził się 4 sierpnia 1956 roku Zygmunt Józef Krok - tak brzmi rodowe nazwisko Solorza. (...) Sąsiedzi zapamiętali, że Krokowie żyli w biedzie. Zygmunt miał trójkę rodzeństwa. Ojciec był robotnikiem, potem bokserem. Nie mógł utrzymać rodziny, bo po chorobie był sparaliżowany. Matka najmowała się do rozładunku węgla

    Podobno Zygmunt zarobił pierwsze pieniądze pod cmentarzem. Sprzedawał świeczki, znicze i dostarczał "darniny na mogiły formowane z ziemi". Taką wersję można znaleźć w książce "Utopić Solorza" z 1994 roku. Autor Jakub Kopeć spisał relację Solorza, który próbował poprawić swój publiczny wizerunek. Książkę dofinansował Universal, wówczas udziałowiec Polsatu. ''Nie był sam w interesie. Razem z Jędrkiem, Frankiem i Wojtkiem stanowili zgraną paczkę, rzetelnie dzielącą między siebie mikroskopijne wówczas dochody. Jeden za wszystkich - wszyscy za jednego; pierwszą zasadą umożliwiającą robienie interesów jest wszak do głębi serca sięgająca wzajemna lojalność''  - pisze autor książki.

    Koledzy z Radomia okazali się lojalnymi przez lata współpracownikami Solorza. (...)

    Yellow bahama za lizaki

    ''Większość czasu spędzałem na podwórku z kolegami. Grałem w ping-ponga, w karty i rzucałem monetami (wygrywa ten, kto nakryje swoją monetą monetę przeciwnika). Książek nie czytałem wiele. Wolałem poznawać życie takie, jakim jest naprawdę'' - mówił Solorz ''Gazecie Wyborczej'' w 1995 roku.

    Chodził do szkoły zasadniczej, a potem technikum wieczorowego przy Zakładach Mechanizacji Budownictwa ''Zremb''. Nauczyciele wspominają, że niczym się nie wyróżniał. (...)

    Solorz: ''Jak w szkole miałem praktyki, zarabiałem miesięcznie 350 zł. Mama mówiła: ''Kup sweter''. A ja nic nie wydawałem i po trzech miesiącach uzbierałem na wyjazd do NRD'' (''Gazeta Wyborcza'' z 22-23 maja 1993).

    NRD, czyli Niemiecka Republika Demokratyczna, powstała po II wojnie światowej na terenach zajętych przez Związek Radziecki. W Europie była najdalej na Zachód wysuniętym przyczółkiem i ''oknem wystawowym'' komunizmu. Sklepy były tam zaopatrzone najlepiej w całym bloku wschodnim. W latach 70. Polacy zaczęli masowe wyjazdy do NRD. Kupowali, co się dało, aby z zyskiem sprzedać w kraju.

    Solorz podpatrzył, co przywożą: damskie bluzki i lizaki. Do torby potrafił upchnąć tysiąc lizaków. Tak dorobił się auta - polskiego fiata 125p w modnym wtedy kolorze yellow bahama. Słabość do samochodów pozostała mu do dziś.

    Polskim fiatem po azyl

    Latem 1977 roku Zygmunt Krok i dwaj koledzy z podwórka pojechali fiatem yellow bahama do Bułgarii. Ta podróż zmieniła jego życie. Z relacji podanej w książce Kopcia wynika, że koło Warny mieli wypadek. Wtedy wpadli na pomysł, aby przedrzeć się na Zachód. Zgłosili się do konsulatu PRL w Bukareszcie i oświadczyli, że w czasie wypadku zaginęły im dowody osobiste, które były dokumentami podróży w krajach komunistycznych.

    Konsul uwierzył. Dostali paszporty na powrót do kraju, ważne przez czternaście dni ''na wszystkie kraje świata''. Według Solorza mieli zadziwiające szczęście. Z takimi paszportami w poobijanym fiacie w sobie tylko znany sposób przekroczyli trzy granice: rumuńsko-bułgarską, bułgarsko-jugosłowiańską i jugosłowiańsko-austriacką.  Dalej relacja Solorza brzmi tak: w Wiedniu poprosił o azyl; trafił do obozu dla emigrantów w Treiskirchen. Jakiś czas potem wsiadł znowu w fiata na polskich numerach i niezatrzymywany przekroczył czwartą granicę - austriacko-niemiecką.

    W Monachium zgłosił się na policję; przedstawił się jako Piotr Podgórski. Twierdzi, że podał fałszywe nazwisko, aby rodzina w Polsce nie miała nieprzyjemności z powodu jego ucieczki na Zachód. Ale powodem mógł być też pechowy incydent - w Austrii miał wejść do domu towarowego z grupą Polaków, z której ktoś dokonał kradzieży. Został zatrzymany przez ochronę i choć na policji niczego mu nie udowodniono, zmienił nazwisko, aby nie mieć dalszych kłopotów. Jako Podgórskiego pamiętają go ci, którzy zetknęli się z nim w Niemczech między 1978 a 1983 rokiem.

    Wiele lat później dziennikarze sprawdzili, że nowe nazwisko ''pożyczył'' od kolegi ze szkoły wieczorowej w Radomiu. Prawdziwy Piotr Podgórski mieszkał przy tej samej ulicy co Zygmunt Krok, urodził się w tym samym roku, a nawet miesiącu. Gdy Krok wyjeżdżał do Bułgarii w 1977 roku, Podgórski właśnie zdał egzamin do szkoły wojskowej w Poznaniu. Armię opuścił w 1984; mniej więcej w tym czasie Krok przestał używać jego nazwiska.

    Marlboro dla Wałęsy?

    Jako Piotra Podgórskiego poznał go ksiądz Jerzy Galiński, szef Polskiej Misji Katolickiej w Monachium. Podgórski pojawił się u niego w 1980 roku. Misja zajmowała się pomocą dla pogrążonej w kryzysie Polski. Zbierała adresy ubogich rodzin, gromadziła dla nich odzież, lekarstwa.

    Podgórski zaproponował, że zajmie się wysyłaniem paczek. Dogadali się z księdzem i zorganizowali transporty ciężarówek. W książce z 1994 roku Solorz mówi: ''Misja Katolicka za moje usługi transportowe mogła mi płacić jedną markę za kilogram przesyłki, a to było stanowczo niewystarczające. Koszt przesyłki wynosił około dwu marek. Postanowiliśmy wysyłać do Polski towary, które po zyskownym sprzedaniu przynosiłyby dochód pozwalający pokryć straty. Najbardziej utkwiły mi w pamięci szminki, damskie szminki do ust, nawet niezłej firmy''.

    Według Solorza w Polsce towar sprzedawali kierowcy. Nikt ich nie kontrolował: ''Nabrałem przekonania, że jestem naciągany przesadnie. Wtedy włączyłem do tych operacji rodzinę w Radomiu''.

    Po latach, w 1995 roku, Solorz wytoczył proces ''Rzeczpospolitej'', która napisała, że na przełomie marca i kwietnia 1983 r. przemycił z Niemiec do Austrii 600 tys. papierosów Marlboro. Według dziennika nie zapłacił cła, bo deklarował, że papierosy jadą do Polski dla górników i działaczy ''Solidarności'' Lecha Wałęsy. Adwokat ''Rzeczpospolitej'' przedstawił wtedy wyrok sądu w Wiedniu z 25 listopada 1995, który ukarał Solorza grzywną 1 mln 190 tys. szylingów z zamianą na dwa miesiące więzienia. Wyrok zapadł po dziesięciu latach, bo wcześniej Solorz nie stawiał się na rozprawy w Austrii.

    Solorz domagał się wówczas od ''Rzeczpospolitej'' przeprosin również za inne fakty z jego życiorysu, opisane jego zdaniem niezgodnie z prawdą. Po latach proces zakończył się ugodą.

    Koledzy z Wrocławia

    Paczki od Solorza rozprowadzał we Wrocławiu Andrzej Rusko, dyrektor w polonijnej firmie Elvis, która szyła dżinsy. Kilka lat później, w 1988, namówił Solorza do założenia we Wrocławiu firmy Solpol. Importowała maszyny do szycia, telewizory, auta.

    Rusko będzie należał przez lata do kilkuosobowej grupy najbliższych współpracowników Solorza. W III Rzeczpospolitej zajmie się organizowaniem zawodów żużlowych. Potem przerzuci się na piłkę nożną - w latach 2005-12 będzie prezesem Ekstraklasy, spółki prowadzącej rozgrywki o Mistrzostwo Polski. Przekona Solorza, aby Polsat transmitował wyścigi żużlowców i mecze piłki nożnej.

    Rusko ukończył wrocławską AWF, był działaczem Zrzeszenia Studentów Polskich, które u schyłku PRL było trampoliną do wielu karier. Miał opinię bezwzględnego w interesach. W latach 80. prowadził hotel studenckiego biura podróży Almatur. Barmanem był tam Aleksander Myszka, wówczas student prawa.

    Myszka założył kancelarię adwokacką z Józefem Birką. Z czasem obaj stali się przybocznymi prawnikami Solorza. Myszka - drobny z brodą, Birka - masywnej postury, zawsze gładko ogolony. We Wrocławiu krążą o nich sprzeczne opinie.

    ''Potrafią do maksimum wykorzystać przepisy prawne, w najmniejszym stopniu tym przepisom nie uchybiając'' - mówił o nich naczelnik Urzędu Skarbowego we Wrocławiu w 1994 roku, tłumacząc w ''Polityce'', dlaczego firmy Solorza nie płacą podatku dochodowego.

    Birka i Myszka pojawią się w najważniejszych przedsięwzięciach i radach nadzorczych firm Solorza. Będą zmieniać się w fotelu prezesa Telewizji Polsat i podążać za Solorzem jak dwa cienie. Powstaną o tym anegdoty: gdy w latach 90. Solorz, słynący z zamiłowania do aut, kupi sobie jaguara, na parkingu natychmiast pojawią się dwa kolejne, należące do obu mecenasów.

    Koledzy z Radomia

    Zygmunt Solorz nazywa się tak od 1983 roku. Ożenił się wtedy z Iloną Solorz, emigrantką ze Śląska, obywatelką RFN, i przyjął jej nazwisko. Wtedy postanowił, że zalegalizuje swój pobyt i interesy.

    Twierdzi, że po ślubie w Wiedniu poszedł do ambasady PRL, gdzie dostał paszport konsularny. Następnie wrócił do kraju i zgłosił się do MSW; odbył ''spowiedź'' i już legalnie wyjechał do Niemiec.

    Po latach wyjdzie na jaw, że musiał podpisać zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa i wywiadem PRL. ''Ja się broniłem przed aresztowaniem za nielegalny wyjazd - tłumaczył w ''Życiu Warszawy'' w 2006 roku. - Pamiętajmy, że to były inne czasy. To był stan wojenny, ja byłem młody i przestraszony, bojąc się, że w każdej chwili mogą mi założyć na ręce kajdanki''.

    Polecono mu podpisać się pseudonimem. ''Spojrzałem na rękę, zobaczyłem swój zegarek i tak powstał pseudonim Zeg jak zegarek'' - wyjaśniał w ''Życiu Warszawy''. Zapewniał, że współpracy nigdy nie podjął i nikomu nie wyrządził krzywdy. Rok później SB wykreśliła go ze swojej kartoteki jako ''nieprzydatnego''.
    W Monachium zaczął prowadzić firmę należącą do żony - Solorz Import Export. Wysyłał do Polski używane samochody. Brat Solorza Zbigniew Krok mył je na podwórku kamienicy przy Limanowskiego w Radomiu.

    Interes był doskonały. W 1984 roku Solorz podpisał kontrakt na dostawy aut z państwową centralą handlu zagranicznego Polimar. (...)

    Frontowymi drzwiami wszedł

    W maju 1989 Solorz pożyczył 100 mln starych złotych z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Jako zabezpieczenie wpłacił 70 tys. dolarów. Pożyczkę spłacił po trzech miesiącach.

    FOZZ powstał u schyłku PRL. W latach 1989-90 potajemnie skupował długi Polski w zachodnich bankach. Ale w funduszu panował bałagan. Nie księgowano wykupu długów i do dziś nie udało się ustalić, dokąd powędrowała część pieniędzy. Szefowie FOZZ zostali oskarżeni przed sądem, proces ciągnął się przez lata i choć zapadły wyroki skazujące, ''afera FOZZ'' nigdy nie została dokładnie wyjaśniona.

    Gdy spotkałem się z Solorzem po raz pierwszy, w 1999 roku, zapytałem, w jaki sposób udało się mu wziąć pożyczkę w FOZZ.

    - Frontowymi drzwiami wszedł. Każdy mógł to zrobić. Każdy! - uprzedza jego odpowiedź mecenas Józef Birka.

    - Chodziło o wymianę dewizową. To była czysta transakcja kupna-sprzedaży. Nic więcej. FOZZ doradziła mi jedna z pań w banku, w którym miałem konto. To było Pekao SA - dodaje Solorz.

    Twierdzi, że na trzy miesiące złożył depozyt w dolarach i w zamian za to dostał złotówki.

    W banku, także Pekao SA, Zygmunt Solorz poznał swoją drugą żonę Małgorzatę Żak. Przyszedł w 1984 roku z dolarami, aby założyć konto.

    - Obsługiwałam ludzi, którzy sprowadzali z Zachodu samochody po wypadkach. Szukałam kogoś, kto pomoże mi kupić tanie auto. Mieszkałam pod Warszawą i było mi ciężko dojeżdżać do pracy. Jedyną osobą, która potraktowała mnie poważnie, był Zygmunt. To chyba jedyny interes w jego życiu, na którym nie zarobił - mówiła mi w 1999 roku Małgorzata Żak.

    Kupiła volkswagena golfa. Twierdziła, że takie auto miał w banku tylko dyrektor i dlatego przez dwa lata nie dostała podwyżki.

    W 1991 roku Solorz postanowił wziąć rozwód z Iloną Solorz. Przeprowadzili go dwaj zaufani adwokaci; Zygmunta reprezentował Józef Birka, Ilonę - Aleksander Myszka. Po ślubie z Małgorzatą Żak w 1992 roku Solorz zatrzymał nazwisko byłej żony, dopisując do niego "Żak".

    Złotówki na ruble, ruble na marki

    Pierwsze prawdziwe pieniądze Solorzowi przyniosły wartburgi i trabanty. W 1990 roku masowo sprowadzał je do Polski z byłej NRD za tzw. ruble transferowe. Były to umowne, absurdalne jednostki, w których rozliczały się kraje bloku komunistycznego. Po upadku komunizmu i zjednoczeniu Niemiec 1 lipca 1990 roku na terenie dawnej NRD wprowadzono marki zachodnioniemieckie. Kontrakty zawarte w rublach trzeba było przeliczyć na marki. Ustalono sztywny kurs. Okazało się to źródłem gigantycznych zysków dla polskich firm sprowadzających towary z byłej NRD. Kupując je, firma przeliczała cenę z rubli na marki, a potem na złote - według ustalonego, sztywnego kursu, jedna marka niemiecka kosztowała 863 stare złote. Ta sama marka kosztowała w Polsce na wolnym rynku 6 tys. starych złotych!

  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    CZ: II

    Na taką transakcję trzeba było mieć zgodę Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą i podzielić się zyskiem ze skarbem państwa. Prokuratura w Radomiu oskarżyła dwóch współpracowników Solorza o to, że przemycili do kraju trabanty zakupione za ruble transferowe bez zezwolenia. Celnicy dostali fałszywe rachunki z cenami w dolarach. 2 tys. 160 trabantów w wersji Limuzyna i Universal wjechało do wrocławskiego składu celnego należącego do Solorza i dalej pojechało do Radomia.

    Z rachunków wynikało, że trabanty wysłała do Polski firma Solorz Import Export z Monachium. Podpisano je ''Solorz''. Ale podpis został sfałszowany i Solorz nie może za to odpowiadać. Prokuratura skierowała do sądu sprawę przeciwko jego współpracownikom; w 1997 roku - po sześciu latach od sprzedaży trabantów. Ale proces zakończył się niczym, a sprawa się przedawniła.

    Na podobnej zasadzie Solorz importował dacie z Rumunii. Kto mu podsunął ten pomysł - nie wiadomo.

    W 1992 roku po raz pierwszy pojawił się na liście najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost" - na 30. pozycji

    KOMENTARZE:

        sraczezwersacze 3 lata temu

        Oceniono 21 razy 17

        Przeczytałem. Pierwszy raz pomimo "anonimowości" internetu boję się wprost napisać jednym wyrazem kim jest ten Pan (jak widać ma bardzo dobrych prawników i pół Polski w kieszeni). Ale wszyscy wiemy. Każdy inteligentny człowiek sam wyciągnie wnioski pomiędzy wierszami tego artykułu (czerscy - nie bocie się procesu ?!). W zawoalowany sposób, z wykorzystaniem miliona kruczków prawnych i sztabu bezwzględnych prawników, przekupując urzędników w taki czy inny sposób doszedł do fortuny na plecach nas, podatników. Nic nie wytworzył, nic nie wyprodukował, żerował na nędzy, głupocie i mizerocie tego Państwa. W każdym innym silnym i zorganizowanym kraju, z jasno sformułowaną wykładnią podatkową miałby utrącone łapki. I pomarańczowe wdzianko. Nienawidzę tego Państwa. (nie mylić z krajem - jest piękny)

    wu-du 3 lata temu

    Oceniono 20 razy 10

    Najpierw ocieplanie wizerunku Kulczyka, teraz ocieplanie wizerunku Solorza.
    Agora w całej okazałości.

    Pokaż odpowiedzi (2)

    pasmanteria0224 3 lata temu

    Oceniono 12 razy 8

    Cuda , cuda , pieknie brzmi a ile w tym prawdy tyle co brudu za paznokciem , tak samo Kulczyk tez cudownie rozmnozyl pieniadze , nic nie produkowal a dorobil sie majatku , piekna bajka o kopciuszku dla dzieci

    Pokaż odpowiedzi (2)

    siwywaldi 3 lata temu

    Oceniono 7 razy 7

    Z uwagi na upływ lat i znaną prawu instytucje przedawnienia, dziś już MUSIMY przyjąć że początki biznesowej kariery i pierwsze konkretne pieniądze, pana Solorza wyglądały tak a nie inaczej. Podobnie jak to, że Piskorski wygrał w ruletkę w jedna noc parę set razy pod rząd. :-)

    Jedyną pociechą jest to, że obecnie pożytkuje te pieniądze w zgodzie z prawem i że ZAWSZE trzymał się z daleka od ścieżek, którymi chodziły różne Dziady, Pershingi, Masy czy Kiełbasy

    foreks3 lata temu

    Oceniono 11 razy5

    Niezwykla? Raczej zwyczajna, taka sama jak Czarneckiego, Olechowskiego, Stypulkowskiego i Waltera - kapusie, konfidenci SB, ktorzy zostali ramieniem wykonawczym w biznesie sluzb i mafii politycznej w Polsce.

    kesik001 3 lata temu

    Oceniono 6 razy4

    Radom miał kilku słynnych obywateli.
    Miał też i kilku o których chciałoby się zapomnieć.
    Jednym z takich jest Solorz.
    Sprzedawczyk,malwersant,zwykłe zero z rodzimych slamsów które całą swoją karierę zbudowało na krzywdzie innych.
    Każdy inny człowiek zazwyczaj jest dumny ze swoich korzeni.
    Wspiera region z którego pochodzi dobrym słowem jak i wspierając i budując jego przyszłość -jeżeli to tylko możliwe.
    On raczej działa na niekorzyść naszego regionu.

    piotrus.zibi3 lata temu

    Oceniono 10 razy4

    Zwykły cwaniak jak większość z pierwszej setki najbogatszych. Każdy powiązany z SBecją. Teraz ma wszystkich w garści poprzez łapówki i może robić co chce. Nic nowego. Kolejny polski biznesmen matacz
    Więcej: https://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,21537262,kiedys-szmuglowal-lizaki-z-niemiec-do-polski-dzis-jest-jednym.html
  • Re: Zabawy na TKO Autor: ~literat [51.174.81.*]
    Obiektywnie trzeba jednak stwierdzić, że zbijanie kursu przez słupy B odbywało się bez naruszenia dyscypliny giełdowej. W trakcie sesji nikt nikomu nie zabroni sprzedaży kupna , czy sprzedaży 1 akcji. Z tego co pamiętam, to nie były wystawiane zlecenia bez pokrycia. Jeśli chodzi o obowiązki informacyjne ( lub ich brak ) to nie mam wiedzy.
[x]
WIKANA -3,52% 6,85 2025-12-16 17:00:00
Przejdź do strony za 5 Przejdź do strony »

Czy wiesz, że korzystasz z adblocka?
Reklamy nie są takie złe

To dzięki nim możemy udostępniać
Ci nasze treści.