Współczuję inwestorom, którzy utopili niejednokrotnie oszczędności swojego życia, ale co mają rzec drobni wierzyciele spółki (bo bank i ARP sobie poradzą)??? (Niby-Sąd już ponad dwa lata prowadzi proces sanacyjny i nie potrafi doprowadzić do głosowania nad układem. Jak sobie nie radzi to niech umorzy postępowanie to przynajmniej wierzyciele odzyskają VAT za tzw. złe długi, a tak owa możliwość jest zablokowana. Ustawodawca dał na to jeden rok (art. 321 PR), ale cóż, widocznie w państwie prawa ustawy wiążą jedynie obywateli a nie sądy. Na całym tym bałaganie pasą się jedynie cwaniacy.
Wydaje mi się że chyba właśnie minął kolejny rok sanacji. Ma ktoś jakieś informacje czy to już koniec? Nie znam dokładnie przepisów, ale chyba jest jakiś limit czasu? Firma podobno cały czas wegetuje, maszyny niszczeją, zero inwestycji, góra odpadów rośnie, a prawo się zmieniło co rodzi dodatkowe koszty, brak inwestycji, raporty pokazują, że strata rośnie, a chyba powinna maleć, rynek ucieka, żadnej komunikacji ze strony firmy... A kasy jak nie było tak nie ma...
Na wyniki pierwszego półrocza 2018 roku wpłynął miesiąc maj. W maju zarówno maszyna papiernicza jak i tekturnica zanotowały bardzo dużą ilość poważnych awarii (łącznie 541 h awarii na maszynie papierniczej, 245 h awarii na tekturnicy). Czyli Zł8dzi9j znowu sabotuje zakład. Jak widać skutecznie. Ciekawe ile go to kosztuje? Bo skąd kasę ma to wszyscy wiemy.
Pytanie czy to Ten człowiek sabotuje, czy po prostu tak tragiczny jest stan maszyn, a do tego brak fachowej, znające się na rzeczy kadry managerskiej i technologicznej. Jedyne co jest pewne to to, że strata rośnie, wartość akcji maleje a sanacja trwa już trzeci rok bez jakichkolwiek efektów na wyniku firmy. Może warto zapytać jak długo jeszcze.
Ciekawe gdzie była kadra menagerska i techniczna przed sanacją ? Pozostawiłą po sobie złom i długi. Ta firma jeszcze zipie dzięki pracownikom a nie dzięki kadrze menagerskiej...
I tak rozkradna to co dzieje sie w tej firmie to koszmar,jak by nie zaangarzowanie produkcji ktora musi utrzymywac mechanikow co zamiast konserwowac maszyny naprawia wlasne samochody na kartonazu pijanstwo i tylko udaja ze cos robia.Na magazynie to wogule nic nie robia my musimy pracowac 8 h a oni wychodza kiedy tylko chca nawet ich nie ma a maja dniowk lacznie z sobotami i sprzedaja co tylko sie da tekture palety wyworza
Najbardziej panu P. zależy na takim zakończeniu sanacji, czyli upadłość Ponieważ miał by linie obrony w Sadzie ze spółka była nierentowana Cały proces sanacji tez nie był w stanie uzdrowić firmy Oraz procesy były by na korzyć pana P Nikt inny jak stary zarząd nie podpisywał zobowiązań, umów itp doprowadzając do takiej sytuacji
Wiadomo kto skorzysta z rozwalenia spółki - ten co zaciągał zobowiązania. Pracownicy i kierownicy pomimo braku jasnej perspektywy niezmiennie robią swoje. Kiedyś pisałem, że dzieki ich determinacji to się kręci i potwierdzam tak właśnie jest. Pogląd - najpierw zarób a potem będą środki na modernizację jest dalece nieskuteczny, to jak z samochodem jeżeli jest w pełni sprawny to będzie długo i bezawaryjnie służyć. Dla spółki, która pomimo trudności powoli nabiera wiatru w żagle potrzeba nieco kapitału z zewnątrz, wiadomo czego brak i należy te elementy uzupełnić. Jest to jedyna droga do wygenerowania porządnych zysków i wypłacenia należnych wszystkim wierzycielom środków. Jestem całym sercem za spółką, chociaż nigdy nie musiałem i nie muszę. Chętnie pomogę ale ta druga strona też musi chcieć.
Szczerze mówiąc to nie mam powodu tego nie podzielać niemniej z mojego punktu widzenia pytanie jest s teraz czy po odrzuceniu propozycji układu sanacja będzie trwać i firma będzie miała szansę na znalezienie tego finansowania, czy też się musi zakończyć i z automatu wchodzi w upadłość likwidacją, której oczywiście nikt poza P. by chyba oczywiście nie chciał, bo z tego co się orientuję to majątek firmy dalece nie zabezpiecza długów, a z mojej strony to pytanie czy jest jeszcze szansa na prawdziwą odbudowę firmy i tym samym wartości akcji, czy muszę liczyć straty...