Podobnie było z autostradami. Urzędnicy dają do podpisania umowy z haczykiem, a prawni analfabeci podpisują i bankrutują. A jak już podpiszą, to zapominają, że podpisali zaproszenie do Sowy lub przyjaciół, gdzie załatwia się nie takie numery. Tu bym radził wynająć porządną kancelarię prawną i oskarżyć urząd o zastawianie pułapek na przedsiębiorców. Wymuszenie urzędnicze czy rozbójnicze - jeden kit.
Chyba się mało znacie, żadne to wymuszenie, umowę zawarli w postępowaniu przetargowym, wzór umowy zawsze jest do wglądu w takich razach przed przystąpieniem do przetargu, a zapis o karach umownych jest pierwszą rzeczą, którą się w takim wypadku sprawdza, bo po podpisaniu umowy z karą umowną kara jest wymagalna bez chodzenia po sądach i udowadniania czegokolwiek. Na to się zwraca uwagę w małych firemkach ubiegających się o przetargi a co dopiero w spółce giełdowej. Tak że albo są kompletnym łosiami, że to dobrowolnie podpisali, ale mimo wszystko trudno w to uwierzyć, albo to jest naprawdę solidny smród i przewał, że trudno ogarnąć o co chodzi i jaki ktoś ma w tym interes. W tym drugim wypadku kto kupił akcje ten trąba.
Oczywiście, Gieniu. Na tym właśnie polega wymuszenie urzędnicze. Dostajesz wzór umowy, ale nie do negocjacji, tylko do przyjęcia bez uwag, bo jak ci się coś nie podoba - nie spełniasz warunków przetargu. No i łosie podpisują takie rzeczy w nadziei, że są na tyle dobrzy, że wykonają wszystko bez zarzutu. A tu się okazuje, że można przyczepić się do koloru kapsla. Urzędnicy państwowi przecież tylko w tym się specjalizują, żeby prywatny zleceniobiorca musiał im coś odpalić za święty spokój. Resztę robią rutynowo. Efekt może być taki, że żadna porządna firma nie będzie w tym kraju brać zleceń od urzędników tego rządu. A na to tylko czeka układ.
No nie całkiem, w przepisach przetargowych jest podstawa do negocjowania zapisów umownych przed złożeniem oferty. Nawet do złożenia własnej wersji zapisu danego paragrafu. W razie odmowy dokonania zmian przy podobnym zapisie umownym , nie składa się oferty i czeka na następne postępowanie, zazwyczaj nikt nie składa oferty na niekorzystnych warunkach. Takie rzeczy wiedzą w małych firemkach, dziwne że w dużej spółce nie wiedzą i robią za łosia, to jest jakiś większy wałek.
Owszem, ale do niedawna (przed aferą autostradową) każde zlecenie z instytucji rządowej było złotą żyłą dla firmy prywatnej. Bo za tym przeważnie szła uprzywilejowana pozycja w serwisie i rozszerzeniach przez całe lata. Widzieliśmy mnóstwo firm, które na wyprzódki podpisywały nierealne kontrakty z agencjami rządowymi czy z różnymi urzędami. Ale urzędnicy zmądrzeli i teraz opłaca im się stawiać firmom różne ultimata. Tym razem faktycznie przestrzelili, bo 50 baniek przy kilkumilionowym kontrakcie wygląda po prostu śmiesznie. Tak więc widziałbym w tym nie tyle większy wałek, co może jakieś ciekawsze zagranie, które warto by przepatrzeć dokładniej. I właśnie dlatego zalecałem zatrudnienie takiej kancelarii, która się rządu nie boi i wygrywa podobne absurdy.
Ktoś dał, ktoś wziął zapis asekuracyjny w umowie był znany ale teraz ktoś sobie pogrywa ! Zamów. Pub. wielka lipa nie dla naszych kombinatorów. Brak uczciwości na każdym szczeblu gospodarki !!!!!!!! LIPA od czasu wprowadzenia zamówień.
Odstawiacie gazetowy bełkot, nikt normalny dobrowolnie takiej umowy nie podpisuje, nie trzeba kancelarii, żeby to ocenić. Albo podpisujący "ma z głową" skoro podpisał albo chodzi o większy wałek, którego tutaj raczej nie rozbierzecie na forum. Przepisy Pzp niczemu nie winne. W umowach obowiązuje swoboda umów. To tak jakby kowalski wziął pożyczkę na 138 % oprocentowania, kiedy normalnie jest 8 %. Urządzenia chyba obsługują osoby po szkole policyjnej, ryzyko awarii raczej spore.