Oczywiście, Gieniu. Na tym właśnie polega wymuszenie urzędnicze. Dostajesz wzór umowy, ale nie do negocjacji, tylko do przyjęcia bez uwag, bo jak ci się coś nie podoba - nie spełniasz warunków przetargu. No i łosie podpisują takie rzeczy w nadziei, że są na tyle dobrzy, że wykonają wszystko bez zarzutu. A tu się okazuje, że można przyczepić się do koloru kapsla. Urzędnicy państwowi przecież tylko w tym się specjalizują, żeby prywatny zleceniobiorca musiał im coś odpalić za święty spokój. Resztę robią rutynowo. Efekt może być taki, że żadna porządna firma nie będzie w tym kraju brać zleceń od urzędników tego rządu. A na to tylko czeka układ.