Owszem, ale do niedawna (przed aferą autostradową) każde zlecenie z instytucji rządowej było złotą żyłą dla firmy prywatnej. Bo za tym przeważnie szła uprzywilejowana pozycja w serwisie i rozszerzeniach przez całe lata. Widzieliśmy mnóstwo firm, które na wyprzódki podpisywały nierealne kontrakty z agencjami rządowymi czy z różnymi urzędami. Ale urzędnicy zmądrzeli i teraz opłaca im się stawiać firmom różne ultimata. Tym razem faktycznie przestrzelili, bo 50 baniek przy kilkumilionowym kontrakcie wygląda po prostu śmiesznie. Tak więc widziałbym w tym nie tyle większy wałek, co może jakieś ciekawsze zagranie, które warto by przepatrzeć dokładniej. I właśnie dlatego zalecałem zatrudnienie takiej kancelarii, która się rządu nie boi i wygrywa podobne absurdy.