Ilja Ponomariow – jedyny deputowany do Dumy Państwowej, który wczoraj nie podniósł ręki za ratyfikacją traktatu, na mocy którego Krym zostanie włączony do Rosji – może stracić miejsce w parlamencie.
Na konsekwencje swojego posunięcia Ponomariew nie musiał czekać długo. Jak donosi agencja RIA Novosti, partia Liberalno-Demokratyczna chce 7 kwietnia poddać pod głosowanie wniosek o odebraniu mandatu niepokornemu parlamentarzyście. Zdaniem kolegów partyjnych Władimira Żyrinowskiego, Ponomariew „działał wbrew interesom narodu” i „nie ma dla niego miejsca w rosyjskim parlamencie”.
Podczas wczorajszego głosowania nad włączeniem Krymu i miasta Sewastopol do Federacji Rosyjskiej, Ponomariow był jedynym deputowanym, który zagłosował przeciw. Motywy swojej decyzji zamieścił na blogu.
- Dziś Rosja poczyniła duży błąd, który może być tragiczny dla bratnich narodów Rosji i Ukrainy, a także dla całej jedności słowiańskiej i systemu stosunków międzynarodowych. Nie wątpię w dążenia większości mieszkańców Krymu i obywateli rosyjskich. Krym jest rosyjski, ale Federację Rosyjską powinna cechować sprawiedliwość. Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji w dziedzinie polityki zagranicznej musimy działać rozważnie i rozsądnie – napisał Ponomariow.
Deputowany z Nowosybirska stwierdził, że w przypadku Krymu należało powtórzyć scenariusz z Abchazji i Osetii Południowej, które są kontrolowane przez Rosję.- Referendum odbyło się w pełnej zgodności z prawem do samostanowienia. Konieczne było uznanie niepodległości Krymu, a następnie poczekać aż opadnie kurz i przekonać wszystkich, że to nie agresja ze strony Rosji, a sprawiedliwe i wolna realizacja świadomego wyboru – dodał.
- Osobiście dołożę wszelkich starań, aby uniknąć konfliktów między Rosją a Ukrainą i wzywam wszystkich moich kolegów, aby zrobić to samo. Przyszłość pokaże, kto miał racje – zakończył Ponomariow.
/mz