REKLAMA

Wirtualny plan walki z kryzysem

2008-12-19 06:00
publikacja
2008-12-19 06:00
Polski rząd szuka oszczędności w budżecie – czyli tam, gdzie powinien na wzór zachodnich państw pompować pieniądze, by wspierać naszą gospodarkę. Szuka oszczędności w ubezpieczeniach zdrowotnych, w infrastrukturze drogowej, w pomocy społecznej, we wsparciu obszarów wiejskich. Szykuje się więc spadek inwestycji, konsumpcji i wzrost bezrobocia, a być może nawet pierwsze bankructwa.

Rozumieją to doskonale rządy Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, ale także i Rumunii, Chin i wielu innych państw. Rządy eurolandu stawiają ultimatum swoim bankom, bo oni w przeciwieństwie do nas mają jeszcze swoje banki. Ultimatum jest proste – albo krajowe banki zaczną udzielać kredytów przedsiębiorstwom z rodzimych rynków, albo zostaną znacjonalizowane lub pozbawione licencji.

Zacieśnianie zamiast otwartości

W Polsce uważa się za niepoprawne politycznie nawet wspominanie o tym problemie. Przekonał się o tym na własnej skórze brytyjski Royal Bank of Scotland czy wcześniej Nothern Rock, HBOS, gdzie rząd już kontroluje ponad 40 proc. udziałów. Do działających na naszym rynku zagranicznych banków komercyjnych płyną z ich macierzystych central dokładnie odwrotne sygnały. Trzymać gotówkę, ograniczać akcję kredytową, trzymać się wyznaczonych limitów. Zagraniczne banki komercyjne działające w Polsce zacieśniają swoją politykę kredytową, przy o dziwo silnym wsparciu polskiego KNF.

Trudny los firm

Ofiarą takiej polityki padają całe branże – deweloperzy, przemysł hutniczy, transportowy, przemysł meblarski, przemysł motoryzacyjny i inne mniejsze przedsiębiorstwa produkcyjne. Dziś już jest pewne, że nie unikniemy katastrofy budżetowej w 2009 r. Zaproponowane w ostatnich dniach przez rząd i Ministerstwo Finansów kosmetyczne zmiany w budżecie mają charakter nierealistyczny. To budżet iluzji w obliczu skali czekających nas trudności rozwijającego się kryzysu. Wzrost gospodarczy nie wyniesie przecież 3,7 proc. PKB, jak chce Ministerstwo Finansów, ale jeśli wyniesie 1 proc. to będzie i tak bardzo dobrze.

Błąd na 5 mld

Już w III kw. tego roku wzrost PKB może spaść do poziomu 3 – 3,5 proc. W budżecie zabraknie nie 1,7 mld zł, co prognozuje rząd i minister finansów, ale już nawet 25 – 35 mld zł. Błąd statystyczny przy planowaniu budżetu może wynosić nawet 5 mld zł. Warto o tym pamiętać. Złoty nie będzie wart 3,30 euro, tylko raczej 4,30 euro. Bezrobocie wzrośnie, bo już w grudniu przekroczy 9 proc. Nasi przedsiębiorcy, jako jedyni w Europie, zostaną pozbawieni pomocy i pozostawieni sami sobie. Tym bardziej, że problemy będą już z wykonaniem tegorocznego budżetu i tegorocznych dochodów budżetowych. Deficytu nie uda się zmniejszyć w 2008 r., mniejsze będą wpływy podatkowe i inne dochody budżetowe. PKB w 2008 r. może znaleźć się poniżej granicy 5 proc.

Plan na niby

Przedstawiony ostatnio przez rząd plan antykryzysowy zapowiadający pakiet rzekomo 91 mld zł pomocy dla polskiej gospodarki to czysto wirtualne przedsięwzięcie. Pisał ostano na łamach „Naszego Dziennika” na ten temat również dr Cezary Mech, były wiceminister finansów i obecny doradca prezesa NBP. Szybko przekonają się o tym krajowi przedsiębiorcy. Nie zapewni on ani utrzymania stabilności finansowej, ani podtrzymania konsumpcji na wysokim poziomie, ani produkcji przemysłowej, ani tym bardziej wiarygodności naszego kraju w nadchodzących kryzysowych latach. Nie mówiąc już o zadbaniu o poziom życia najbiedniejszych Polaków. Ten problem ma być rozwiązany przez wyższą akcyzę na wysoko procentowe alkohole: piwo, wino i akcyzę na wielkolitrażowe samochody. Wzrośnie również akcyza na papierosy. Z czego ponad 1 mld zł pod postacią tzw. funduszu solidarności ma trafić do budżetu państwa.

Na przekór wszystkim

Cały świat ratuje swoje przemysły motoryzacyjne, pompując miliardy, dziesiątki miliardów złotych. Tak jest w Hiszpanii, Niemczech, czy Francji – gdzie prezydent najlepiej wyczuwa skalę zagrożeń wynikających z tego kryzysu, obiecuje on mianowicie każdemu Francuzowi, który zrezygnuje za starego auta i kupi nowe, 1 000 euro. Chodzi o to, by nie dopuścić we Francji do zamknięcia taśm produkcyjnych, zapaści konsumpcji i utraty miejsc pracy.

Groźna polityka

Podobnie o życie walczy amerykańska „Wielka Trójka motoryzacyjna”. I pomoc od nowego prezydenta Baracka Obamy w tej czy innej formie dostanie. Co robi polski minister finansów? Podnosi akcyzę na samochody o pojemności powyżej dwóch litrów, a więc podnosi o aż 40 proc. Jest to tym bardziej groźne, że producenci aut zawieszają już dziś swoją produkcję, ograniczają ją, a być może już wkrótce część całkowicie zlikwidują, bo są częścią wielkich koncernów jak MAN, Skoda, Volvo czy Fiat.

Jaka stabilność?

Premier Włoch Silvio Berlusconi, apeluje do Włochów kupujących prezenty, aby podtrzymać konsumpcję. Wszyscy walczą o to, by konsumpcja nie spadła lawinowo w nadchodzącym okresie poświątecznym. Z obiecanych przez premiera 91,6 mld trudno wycisną realnie jakiekolwiek pieniądze. To raczej potencjalna dyspozycja, zapowiedź poręczeń i gwarancji oraz skutki zaplanowanych już wcześniej podatków. Poręczenia kredytów międzybankowych, obiecane przez polski rząd mają tylko wtedy sens, jeśli banki udzielałyby polskim kredytobiorcom kredytów. Zapowiadane dokapitalizowanie BGK sumą 2 mld zł wymaga jeszcze aktów prawnych, których na razie nie ma oraz proceduralnych i logistycznych przygotowań. Polski pakiet stabilności i rozwoju będzie wymagał przyjęcia chociaż kilku nowych ustaw i kilkudziesięciu rozporządzeń wykonawczych, a na to potrzeba od kilku do kilkunastu tygodni. Tym bardziej, że nie wiadomo czy wszystkie podpisze prezydent RP.

Opłakane skutki

Realnie efekty gwarancji mogą zacząć funkcjonować na przełomie stycznia i lutego, a kryzys nie będzie przecież czekał. Rząd ciągle nie mówi prawdy społeczeństwu, chyba że na zamkniętych posiedzeniach, gdy padają stwierdzenia, że jest gorzej niż sądzono. Co prawda minister finansów, Jacek Rostowski, zauważył, że polska gospodarka nie ma się tak dobrze, jak myślano, jednak kosmetyka budżetowa jest raczej niebezpiecznym zabiegiem, który może przynieść opłakane skutki w przyszłości.

Kto się myli?

Minister finansów uważa, że nie można zwiększać deficytu bo to oznacza zmniejszenie wydatków. Cały świat, zwiększając, deficyt wyraźnie zwiększa wydatki na infrastrukturę, przemysł motoryzacyjny, nowe technologie, a przede wszystkim zwiększa wydatki na konsumpcję. Cały świat, w tym Unia postępuje całkowicie inaczej, walcząc o przetrwanie, niż Polska. Ktoś się więc myli. Nic dziwnego, że polski plan ratunkowy nie zrobił nawet najmniejszego wrażenia, ani na rynkach finansowych, ani na inwestorach. GPW nadal dołuje, złoty ciągle słabnie. Widać brak wiary w poprawę sytuacji gospodarczej w kraju.

Pomoc bez pieniędzy

Trudno uwierzyć w plan gospodarczej stabilności, plan antykryzysowy, który nie zawiera żadnych konkretnych pieniędzy. Sam plan ministra finansów w porównaniu z planami wsparcia tylko realnej gospodarki jest wręcz niezauważalny. A tu przykłady tego co robi się w Europie: Francja – 26 mld EUR, Niemcy – 32 mld EUR, Wilka Brytania – 23 mld, Hiszpania – 11 mld realnych pieniędzy wpompowanych do swych gospodarek. Państwa strefy euro, jak widać, odstawiły na bok własną niechęć do interwencji gospodarczej i wspierania własnych gospodarek państwowymi pieniędzmi, bo niewątpliwie poważnie podchodzą do walki z recesją i skutkami kryzysu.

Odwrotne myślenie

Francja daje ulgi i subsydia na nowe auta, Polska podnosi podatki na samochody. Włosi i Anglicy dają gotówkowe zapomogi dla najuboższych, by podtrzymali świąteczną konsumpcję. Polska podnosi ceny prądu i akcyzę. Prezydent Francji mówi: „nasze państwo jest gotowe zrobić wszystko, aby ocalić motoryzację”. Nasi decydenci mówią, że jeśli kryzys okaże się silniejszy, podejmą odpowiednie kroki.

Pierwsze ofiary

Nasz plan jest całkowicie pasywny. Jest raczej planem regresu, a nie wzrostu i stabilności. W przyszłym roku, okaże się jak bardzo jest on spóźniony i nierealistyczny. Ten plan nie odnosi się realnie do polskiej gospodarki, a dotyczy bardziej systemu bankowego, gwarancji i poręczeń bankowych. A przecież sektor bankowy i tak sobie dobrze radzi w Polsce, w porównaniu z tym, co dzieje się na świecie. Ma nadpłynność i zysk netto po trzech kwartałach rzędu 13 mld zł. I tylko pożyczać polskim firmom nie chce i nie musi. To gra na przeczekanie, do czasu pierwszego bankructwa. A pierwszymi ofiarami kryzysu w Polsce raczej nie będą banki.

Janusz Szewczak

Autor jest niezależnym analitykiem gospodarczym

Źródło:
Tematy
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Advertisement

Komentarze (7)

dodaj komentarz
~nikt ważny
Czy na pewno warto wzorować się na tym, co robi świat opanowany psychozą strachu?

A może jednak warto pomyśleć chłodno i... Samodzielnie?
Myśląc także o dalszej przyszłości - nie tylko o doraźnych pseudokorzyściach?

Zepsuty ząb trzeba w końcu wyleczyć lub wyrwać! Środki przeciwbólowe nie wystarczą na długo...
~michal_84
socjalizm tryumfuje wszedzie - nawet na bankier.pl ktory umieszcza takie rzeczy.

czy są jeszcze w Polsce media nie skazone ?
~nikt ważny odpowiada ~michal_84
Ja boję się, że to coś gorszego niż socjalizm - choć na razie dobrze się kamufluje...
~Marcin
Panie Szewczak, czy to nie Pana wypowiedz:
http://www.rodzinapolska.pl/dok.php?art=poznajprawde/archiwum/2005/648_1.htm
mowi Pan tutaj o nieracjonalnym zadluzaniu sie przez panstwo Polskie w 2006 roku i pyta sie retorycznie czy tak mozna robic przyszlym pokoleniom. gdzie jest konsekwencja? no kurcze!
~Marcin
nie, no Panie Szewczak.... czy Pan sie ksztalcil w Leningradzie?? to moze powinnismy dodrukowywac tyle pieniedzy zeby kazdy dostawal 5000zl miesiecznie? albo 10000? w tedy to dopiero zwiekszymy popyt.... przeciez to rece opadaj jak sie to czyta
~s78
a może zlikwidować olbrzymią biurokrację 2/3 można spokojnie zwolnić, tylko stołki kolesiów i ich rodzin polecą
socjalu w polsce nie ma , więc niech nie piszą bzdur, bezrobotni o ile wiem nie mają zasiłków za to miliardy są wydawane na urzędasów , zlikwidować te niepotrzebne urzędy. zlikwidować senat , sejm 100
a może zlikwidować olbrzymią biurokrację 2/3 można spokojnie zwolnić, tylko stołki kolesiów i ich rodzin polecą
socjalu w polsce nie ma , więc niech nie piszą bzdur, bezrobotni o ile wiem nie mają zasiłków za to miliardy są wydawane na urzędasów , zlikwidować te niepotrzebne urzędy. zlikwidować senat , sejm 100 osobowy, rząd 3000- 4000 urzędników , likwdacja powiatów i tak dalej - jest co likwidować. można będzie wtedy obniżyć i uprościć podatki
~hegemon
jak widać myśl socjalistyczna ma się całkiem dobrze. Wolny rynek umarł w europie już lata temu, teraz dogorywa w stanach. Kiedy koło cyklu koniunkturalnego przetoczyło się ciężko, o 180 stopni, po długich latach prosperity zapanowało przerażenie. W medycynie uporczywe podtrzymywanie życia jest powszechnie kwestionowane, w przypadku jak widać myśl socjalistyczna ma się całkiem dobrze. Wolny rynek umarł w europie już lata temu, teraz dogorywa w stanach. Kiedy koło cyklu koniunkturalnego przetoczyło się ciężko, o 180 stopni, po długich latach prosperity zapanowało przerażenie. W medycynie uporczywe podtrzymywanie życia jest powszechnie kwestionowane, w przypadku wyczynów politycznych niekoniecznie. Jak wszyscy wiedzą profilaktyka wychodzi jednak taniej niż leczenie, a utrzymywanie patologii z publicznych środków nigdy jeszcze się dobrze nie skończyło. Nasza sytuacja nie jest taka tragiczna jak w innych krajach europy zachodniej, dlatego też nie uważam żebyśmy musieli powtarzać kosztowne i w długim terminie szkodliwe "strategie" prezydenta Sarkozego. Nie wiem czy on z kolegą Bushem są jakimiś wybitnymi przedstawicielami myśli gospodarczej, których należałoby naśladować. Poza tym retuszowanie własnych porażek za nie swoje pieniądze chyba nie jest takim trudnym wyzwaniem i nie przynosi chluby. Natomiast oparcie się kalkowanemu, szkodliwemu szablonowi oraz wypracowanie podstaw do przyszłej prosperity stanowi spore wyzwanie.

Powiązane: Francja

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki