Do Polski - oprócz 2 tysięcy - trafi około 4,5 tys. uchodźców - poinformował we wtorek na briefingu w Warszawie wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski. Podkreślił, że na spotkaniu szefów MSW w Brukseli udało się wynegocjować większość polskich postulatów dotyczących przyjęcia uchodźców.
Na wtorkowym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców. "Unia Europejska zgodziła się, że będziemy dzielić 120 tysięcy. Natomiast w tej chwili podjęliśmy decyzję o podziale 66 tys. uchodźców, z czego Polsce przypadnie ok. 5 tys. uchodźców - i ta liczba będzie jeszcze pomniejszona w momencie, kiedy zgłoszą się państwa, które nie uczestniczą w tym programie takie jak: Szwajcaria, Norwegia czy Irlandia. Poza tymi dwoma tysiącami, na które zgodziliśmy się wcześniej, ta liczba będzie ok. 4,5 tys." - powiedział wiceszef MSZ komentując decyzje szefów MSW.
"Dzisiaj (w Brukseli) zostały podjęte decyzje o liczbach. I co najważniejsze nie ma automatyzmu, ponieważ myśmy od samego początku mówili, że to musi być suwerenna decyzja państw członkowskich bez żadnego systemu i narzucania nam liczb" - zaznaczył Trzaskowski.
Wiceminister podkreślił przy tym, że Polsce udało się wynegocjować większość postulatów, jakie były formułowane przez rząd i dotyczyły przyjęcia uchodźców. "Od samego początku mówiliśmy, że sam podział obciążeń nie wystarczy. UE musi mieć całościowy plan radzenia sobie z tym problemem, czyli przede wszystkim zabezpieczenie granic. Po drugie, jasne rozróżnienie pomiędzy imigrantami ekonomicznymi a uchodźcami. UE nie stać jest na przyjmowanie wszystkich, będziemy pomagać tylko tym, którzy uciekają, gdzie ich życie jest zagrożone" - wyjaśnił.
Trzaskowski mówił, że został też spełniony postulat dotyczący weryfikacji uchodźców pod względem bezpieczeństwa. Wyjaśnił, że na pierwszym etapie uchodźcy będą weryfikowani w centrach weryfikacyjnych, jakie mają powstać m.in. we Włoszech i Grecji. Po tym etapie, uchodźców, którzy mieliby przyjechać do naszego kraju, będą sprawdzać polskie służby. "Polska będzie miała prawo odmówić przyjęcia ludzi, co do których byłby choćby cień wątpliwości, że mogliby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa" - zaznaczył.
"Będą musieli się zgodzić, aby rezydować w Polsce. Będą musieli absolutnie przestrzegać naszego prawa. Polska będzie miała też prawo dokonywać pewnego wyboru tak, żeby pomagać tym ludziom, którzy są najbardziej potrzebujący, głównie kobietom i dzieciom" - dodał wiceminister.
Uchodźcy będą musieli też udowodnić, że rzeczywiście uciekają przed wojną i prześladowaniami. Będą musieli również zgodzić się na pobranie odcisków palców. "Dopiero wtedy będą mogli podlegać procesowi relokacji" - wyjaśnił Trzaskowski. Dodał, że jeżeli jednak taka osoba nie będzie chciała przyjechać np. do naszego kraju, pozostanie w Grecji czy we Włoszech, będzie musiała się też liczyć z tym, że trafi do innego państwa albo że będzie deportowana.
Wiceszef MSZ podkreślił, że w przypadku eskalacji konfliktu na Wschodzie, Polska będzie miała prawo wstrzymać przyjmowanie uchodźców.
Według Trzaskowskiego pierwsi uchodźcy do Polski mogliby trafić w przyszłym roku. Zwrócił jednak uwagę, że to będzie proces, który będzie trwać dwa, a nawet trzy lata, jeśli Polska o takie wydłużenie poprosi. W 2016 r. ma zostać także podjęta decyzja co do rozlokowania pozostałych 54 tys. uchodźców.
Wiceminister zaznaczył na konferencji, że nie było możliwości zablokowania decyzji ws. podziału uchodźców. Pytany przez dziennikarzy, czy zgoda Polski na przyjęcie uchodźców nie pogorszy stosunków w Grupie Wyszehradzkiej, której trzy państwa (Czechy, Słowacja, Węgry) były temu przeciwne - powiedział, że mieliśmy dwa scenariusze, przyjęcie uchodźców na wynegocjowanych zasadach bądź automatyczne przyjęcie takich osób.
"Nie było mniejszości blokującej, a przypominam, że w Traktacie Lizbońskim został zmieniony tryb podejmowania decyzji i zamiast jednomyślności w tej chwili obowiązuje głosowanie większościowe. Przypomnę, że ten traktat negocjował śp. Lech Kaczyński" - podkreślił Trzaskowski.
Dodał, że Czesi i Węgrzy jasno mówią, że nie będą - mimo sprzeciwu - kontestować tej decyzji. "Niejako zagłosowali przeciwko niej z powodów symbolicznych. Myśmy uznali, że dużo lepiej jest negocjować, wynegocjować wszystkie te warunki, które dla nas były istotne. Woleliśmy być aktywnym członkiem tej debaty. Wynegocjować te warunki, na których nam zależało, niż po prostu sprzeciwić się ze względów tylko i wyłącznie formalnych, a potem i tak przyjąć tych uchodźców bez żadnego wpływu na proces, wedle którego będzie się to działo" - powiedział.
Trzaskowski dodał, że w środę w Brukseli zapadną decyzję co do całościowego planu radzenia sobie z wyzwaniem migracyjnym przed, którym stanęła Europa. "Musimy wysłać klarowny sygnał, że nie stać nas na przyjmowanie wszystkich" - podkreślił. Jego zdaniem, ten plan ma też powstrzymać napływ imigrantów ekonomicznych, którzy mieliby być wysyłani do bezpiecznych krajów. (PAP)
mick/ dol/ awy/ eaw/ mag/




























































