Tak jak atak Japonii na Pearl Harbor w 1941 roku przeprowadzona w niedzielę ukraińska operacja „Pajęczyna” napisała na nowo zasady sztuki wojennej - ocenił w poniedziałek Max Boot, komentator „Washington Post” i ekspert amerykańskiej Rady Stosunków Zagranicznych.


Nikt nie był w stanie sobie wyobrazić, że w niedzielę 7 grudnia 1941 roku cesarska marynarka wojenna Japonii przepłynie niezauważona cały ocean, by zaatakować to, co amerykańscy stratedzy nazwali „fortecą nie do zdobycia”, czyli bazę Pearl Harbor na Hawajach. Maszyny wroga, które startowały z sześciu lotniskowców, zniszczyły bądź uszkodziły 328 amerykańskich samolotów i zatopiły bądź uszkodziły 19 okrętów, w tym osiem pancerników - przypomina Boot na łamach waszyngtońskiego dziennika.
Atak na Pearl Harbor napisał na nowo zasady sztuki wojennej i otworzył rozdział, że którym dominującą siłą w wojnie morskiej stały się samoloty. Podobnie niedzielna operacja „Pajęczyna”, która musiała być absolutnym szokiem dla Rosjan, tak jak atak japońskiej marynarki dla Amerykanów, pisze nowy rozdział sztuki wojennej - ocenia autor.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała, że w ramach operacji specjalnej, polegającej na jednoczesnym uderzeniu dronów na cztery lotniska wojskowe w Rosji, uszkodzono 41 samolotów rosyjskiego lotnictwa strategicznego, w tym A-50, Tu-95, Tu-22 M3 i Tu-160. Szef ukraińskiego rządowego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji (CPD) Andrij Kowałenko podał z kolei, że w wyniku operacji „Pajęczyna” co najmniej 13 samolotów zniszczono.
Nic dziwnego, że rosyjscy blogerzy zaczęli porównywać ukraińską operację do Pearl Harbor. Porównanie jest nie do końca adekwatne, bo atak cesarskiej floty na USA oznaczał początek nowej wojny, podczas gdy „Pajęczyna” była kolejna próbą obrony przed agresorem - zastrzega Boot.
Jednak analogia ta ma o tyle sens, że obydwa te ataki oznaczały początek końca „dominujących niegdyś systemów broni: pancerników w 1941 roku i samolotów załogowych obecnie” - podkreśla komentator.
Boot zwraca uwagę, że historia operacji „Pajęczyna” będzie teraz spędzać generałom i strategom sen z powiek. Jeśli bowiem ukraińskie drony były w stanie niezauważone dotrzeć do bardzo znaczących baz lotniczych w „państwie policyjnym, jakim jest Rosja, to co uniemożliwi Chińczykom podobny atak na bazy lotnicze USA? Lub Pakistańczykom na bazy indyjskie? Albo Północnej Korei na bazy południowokoreańskie?”.
Operacja „Pajęczyna” nie będzie decydującym ciosem w tej wojnie. Ale tak jak Pearl Harbor było sygnałem, że Japonia będzie znacznie groźniejszym przeciwnikiem, niż sądziła większość Zachodu, tak teraz niedzielny atak dowodzi, że Ukraińcy są znacznie bardziej zdolnymi, elastycznymi i odważnymi żołnierzami niż ktokolwiek mógł się spodziewać - podsumował autor.
Eksperci: Ukraiński atak na rosyjskie lotniska wojskowe zmienia myślenie o konfliktach zbrojnych
Atak na lotniska wojskowe w głębi Rosji, to nie tylko wielopoziomowy sukces Ukrainy; operacja będzie miała dalekosiężne skutki geopolityczne i zmieni sposób myślenia o konfliktach zbrojnych – oceniają eksperci Robert Pszczel z OSW i Marek Budzisz ze Strategy&Future.
Jak powiedział PAP Robert Pszczel, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie i b. dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie, operacja Służby Bezpieczeństwa Ukrainy pod kryptonimem „Pajęczyna” to nie tylko sukces militarny i propagandowy. „Ukraińcy – nie po raz pierwszy – pokazali, że mają zdolność, żeby odwrócić równanie w zakresie strategii stosowanej przez Rosjan, czyli prowadzenia, jak to nazywają, wojny kognitywnej, polegającej na zasianiu strachu u przeciwnika” – wyjaśnił analityk i dodał, że atak obnażył także bezradność rosyjskich służb, czyli tego, czym szczycił się reżim Putina – systemu totalnej kontroli i bezpieczeństwa.
Pszczel zwrócił uwagę nie tylko na finezję i skuteczność operacji, lecz także czas jej przeprowadzenia. W jego ocenie, to był to ważny sygnał przed rozmowami pokojowymi w Stambule. „Przez cały czas gra toczy się o poparcie amerykańskiej administracji. Donald Trump kilkakrotnie powiedział, że Ukraińcy w tej wojnie nie mają żadnych kart. A tą akcją Ukraińcy pokazali, że jednak mają” – podkreślił.
Zdaniem Marka Budzisza, analityka Strategy&Future atak otwiera nowy etap, i to nie tylko w wojnie rosyjsko-ukraińskiej, lecz generalnie - w myśleniu o konfliktach zbrojnych.
„Przy zastosowaniu relatywnie niedrogich systemów niszczy się cele o bardzo dużym znaczeniu strategicznym. Do tej pory taką formułę uderzenia znaliśmy tylko z filmów” – stwierdził analityk.
Zwrócił uwagę, że Ukraińcy zastosowali w praktyce dwie rozwijane od dawna koncepcje, które będą wyznaczać kierunek ewolucji systemów bezzałogowych. Pierwsza to wykorzystanie modułu sztucznej inteligencji. „Dzięki niej nie trzeba wykorzystywać fal radiowych do pilotowania drona przez operatora. A jeżeli już się ich używa, to trudniej zagłuszyć tego rodzaju system ataku i on jest trudniejszy do zniszczenia” – wyjaśnił Budzisz i dodał, że drugim nowatorskim elementem jest wykorzystanie, nie pojedynczych systemów, lecz chmary dronów.
Zdaniem eksperta, akcja bezpowrotnie zmieni podejście do bezpieczeństwa komunikacji na całym świecie. „Właściwie cały światowy handel odbywa się obecnie w systemie kontenerowym. Każdy z takich kontenerów może być elementem agresji, bo uśpione systemy, aktywowane w odpowiednim czasie, na przykład w porcie, mogą doprowadzić do zniszczenia krytycznych obiektów” – wyjaśnił rozmówca PAP.
Jak zaznaczył Budzisz, skutkiem akcji ukraińskich służb może być również zaburzenie równowagi nuklearnej. Szacuje się, że przed wojną Rosja miała 55 bombowców strategicznych. Liczba tych zniszczonych lub uszkodzonych w niedzielnym ataku wciąż wymaga potwierdzenia przez źródła inne niż SBU, natomiast – zdaniem eksperta – może się okazać, że jeden z komponentów rosyjskiej triady nuklearnej uległ poważnemu osłabieniu.
Analityk Strategy&Future zwrócił uwagę na jeszcze jeden dalekosiężny skutek operacji „Pajęczyna”. Zniszczone w niedzielę bombowce bazowały na otwartej przestrzeni ze względu na regulacje zawarte w podpisanym w 2010 r. przez USA i Rosję traktacie New START (w 2023 r. Putin ogłosił, że zawiesza udział w Rosji w traktacie, ale się z niego nie wycofuje – PAP). Takie rozwiązanie miało na celu umożliwienie każdej ze stron policzenie, czym dysponuje druga strona. „Gdyby samoloty były w hangarach, to by nie zostały zniszczone” – zaznaczył ekspert i wyjaśnił, że to może skłonić Rosjan do zabezpieczenia pozostałych maszyn. A brak mechanizmów weryfikacji utrudni budowanie nowego ładu rozbrojeniowego, czy jakichś umów stabilizujących sytuację globalną na poziomie strategicznym.
W niedzielę SBU przeprowadziła uderzenie na cztery rosyjskie lotniska wojskowe w obwodach: amurskim, iwanowskim, murmańskim i riazańskim. W wyniku ataku zniszczeniu lub uszkodzeniu miały ulec bezcenne dla rosyjskich sił powietrznych m.in. bombowce strategiczne Tu-95MS i Tu-22M3 oraz samolot wczesnego ostrzegania A-50U i rozpoznawczy Ił-22. Do ataku użyto rojów dronów, które wystartowały z kontenerów dostarczonych ciężarówkami w pobliże celów prawdopodobnie przez nieświadomych tego kierowców.
Jak podał Institute for the Study of War, powołując się na źródła w SBU, zniszczono 41 maszyn, a szacunkowa wartość rosyjskich strat sprzętowych to około 7 mld USD. Akcja stanowiła zwieńczenie 18 miesięcy przygotowań.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że w akcji użyto 117 dronów, a ich łupem miało paść 34 proc. rosyjskich bombowców strategicznych zdolnych do przenoszenia rakiet manewrujących.
Z analizy opublikowanej w serwisie Euromaidan Press dzień po ataku wynika, że trening systemów sztucznej inteligencji w wykorzystanych do ataku statkach bezzałogowych trwał od zeszłego roku. Przez wprowadzenie tysięcy zdjęć, były uczone odnajdywania i rozpoznawania określonych typów rosyjskich maszyn.
Ukraiński budżet obronny na ten rok zakłada, że 2,6 mld USD, co stanowi jedną piątą wszystkich zakupów zbrojeniowych, zostanie przeznaczonych na drony. (PAP)
gru/ mal/ lm/fit/ mms/arch.