REKLAMA
ZOOM NA RYNKI

USA: Detroit powoli odradza się po bankructwie, ale nie dla wszystkich

2015-06-13 08:15
publikacja
2015-06-13 08:15
USA: Detroit powoli odradza się po bankructwie, ale nie dla wszystkich
USA: Detroit powoli odradza się po bankructwie, ale nie dla wszystkich
fot. AFP PHOTO/JOSHUA LOTT / / EastNews

Dwa lata po bankructwie w Detroit widać znaki ożywienia: z ulic znikają pustostany; powstają firmy i projekty deweloperskie. Ale zmiany ograniczają się głównie do centrum, gdzie przybywa nowych, białych mieszkańców - zjawisko zupełnie nowe w czarnym Detroit.

Detroit Institute of Art
Detroit Institute of Art (fot. AFP PHOTO/JOSHUA LOTT / EastNews)
Przyciągają ich niskie koszty życia oraz zachęty biznesowe.

Bridget Russo przeprowadziła się do Detroit z Nowego Jorku dwa lata temu, kiedy ogłaszano największe bankructwo miasta w historii Stanów Zjednoczonych. Została dyrektorem marketingu w nowej firmie produkującej luksusowe zegarki i rowery Shinola - Detroit. "To wspaniałe miasto. Żyje się w mniej szalonym tempie niż w Nowym Jorku, a koszty mieszkania, choć ostatnio zaczęły rosnąć są nieporównywalne do nowojorskich" - powiedziała w rozmowie z PAP Russo.

Firma mieści się w przedwojennym budynku art deco, gdzie niegdyś swe laboratorium miał General Motors. To dzięki gigantom samochodowym jak GM, Ford czy Chrysler, Detroit stał się w latach 50. jednym z najbogatszych miast USA i symbolem amerykańskiej potęgi przemysłowej. Ale te lata świetności ma już za sobą; liczba mieszkańców zmalała z ówczesnych 1,9 mln do niespełna 700 tys.

Założyciel i większość zarządu Shinoli też jest spoza Detroit, ale szczycą się, że zatrudniają już 300 lokalnych pracowników, a większość produkowanych towarów powstaje ręcznie właśnie w Detroit. Firma to przykład prawdziwego "success story". Choć jest na rynku dopiero dwa lata, ma już w USA osiem sklepów, a w planach jest otwarcie kolejnych ośmiu do końca roku. Russo nie ukrywa, że swoją markę firma zbudowała właśnie na tym, że działa w Detroit, uczestnicząc w odradzeniu miasta i jego przemysłu. "Konsumenci są gotowi wydać więcej, jeśli wiedzą, że kupują produkt, który ma pozytywną historię" - powiedziała.

Detroit formalnie wyszło z bankructwa w grudniu ubiegłego roku, po 17 miesiącach ochrony narzuconej przez sąd upadłościowy, gdy władzę sprawował specjalny komisarz ds. zarządzania kryzysowego. To wtedy podjęto główne reformy - zrestrukturyzowano liczący 20 mld dolarów dług (część wierzycieli musiała się pogodzić ze stratami) oraz obcięto programy emerytalne dla byłych pracowników miejskich i służb mundurowych. Nowy burmistrz Mike Duggan zapowiedział, że miasto będzie mieć w tym roku po raz pierwszy od 2002 r. zrównoważony budżet, a więc wydatki nie przekroczą dochodów.

Oznak odradzania się miasta, które jeszcze kilka lat temu wydawało się być w totalnym rozpadzie, jest więcej. Wystarczy przejechać się po ulicach. W styczniu ubiegłego roku co druga lampa nie działała, a do ubiegłego miesiąca - jak mówił Duggan - naprawiono 44 tys. z nich. Otwarto ponad 200 parków miejskich, zamkniętych wcześniej w ramach oszczędności. Z szacowanych dwa lata temu na około 80 tys. pustostanów, miasto wyburza tygodniowo około 200. Dzięki dodatkowym funkcjonariuszom policji spadły bardzo wysokie wskaźniki przestępczości, a zwłaszcza morderstw. Czas oczekiwania na interwencję policji po wezwaniu zmalał z 58 minut dwa lata temu do kilkunastu obecnie, a na karetkę - 18 do 10 minut.

Największym wyzwaniem było jednak zahamowanie odpływu mieszkańców, których liczba - wraz z postępującym upadkiem przemysłu, malejącymi dochodami miasta i wzrostem przestępczości - malała od dekad. W pierwszej kolejności na przedmieścia uciekli najbogatsi i biali. Z obecnych 680 tys. mieszkańców ponad 80 proc. to Afroamerykanie, którzy - jak wskazują statystyki - dalej się wyprowadzają na bogatsze przedmieścia, o ile ich na to stać. W Detroit zarówno szkoły jak i transport miejski wciąż są bowiem w opłakanym stanie, a bezrobocie, choć maleje, jest dwa razy wyższe niż średnia krajowa.

Ale - jak potwierdzają dane z US Census, które zajmuje się spisem ludności - w ostatnich latach do Detroit przeprowadza się coraz więcej białych. Liczba białych mieszkańców zwiększyła się z niespełna 76 tys. w 2010 do ponad 88 tys. w 2013 roku (najnowsze dostępne dane) i ten trend się utrzymuje. Wielu z nich to osoby młode, artyści oraz początkujący przedsiębiorcy, których poza niskimi kosztami mieszkań, przyciągają różne programy z zachętami finansowymi na rozpoczęcie biznesu.

"Dla osoby, która chce założyć firmę lub zaangażować się w rozwój miasta, Detroit jest doskonałym miejscem" - powiedział ekspert ds. polityki miejskiej z Brookings Institution Bruce Katz.

Rząd federalny na spółkę z prywatnymi fundacjami zobowiązał się, że przez 5 lat będzie co kwartał przekazywał 0,5 mln dolarów dla ludzi, którzy chcą otworzyć w Detroit nowy biznes. Kilkadziesiąt mln dolarów na wsparcie rozwoju Detroit, w tym szkolenia pracowników i rozwój małych i średnich firm, zobowiązał się też dostarczyć holding finansowy JPMorgan Chase&Co.

Ale zmiany na lepsze - nowe projekty deweloperskie i inwestycyjne, otwierające się firmy, galerie czy restauracje - widać głównie w centrum Detroit, które obejmuje zaledwie 5 proc. (11,5 km kw.) całego obszaru miasta. Wystarczy nieco odjechać, by natrafić na straszące, opustoszałe i zarośnięte domy oraz pofabryczne budynki. To w centrum, gdzie żyje stosunkowo najwięcej białych (ponad 30 proc.), powstało w ostatnich latach najwięcej miejsc pracy - ok. 16 tys. od 2010 roku.

Czarnoskórzy mieszkańcy pozostałych dzielnic nie ukrywają zresztą swej frustracji z tego powodu. "Nie mogę patrzeć, jak to miasto się odradza, ale z zupełnym pominięciem nas, czyli czarnych. Przetrwaliśmy złe czasy, a teraz, z jakiegoś powodu nie chcą, byśmy uczestniczyli w tym odrodzeniu" - powiedziała PAP Carole Watson, 68-letnia emerytowana nauczycielka. Żaliła się, że władze więcej uwagi i środków przeznaczają na przyciągnięcie do Detroit nowych, białych mieszkańców niż na wsparcie Afroamerykanów, którzy mieszkają tu od lat.

Według izby handlowej czarnoskórych biznesmenów w stanie Michigan, w Detroit istnieje około 32 tys. małych firm - należących do Afroamerykanów. Jak tłumaczyła Watson, wiele z nich to punkty usługowe, galerie czy sklepy prowadzone przez osoby starsze, które nie mają ani doświadczenia z mediami społecznościowymi ani środków na marketing. Dlatego od stycznia wraz z grupą przyjaciół zaczęła projekt pod nazwą "Us too" (my też), w ramach którego organizują oni co miesiąc autokarowe wycieczki dla mieszkańców po "czarnych" małych biznesach w Detroit, by pomóc w ich rozreklamowaniu. "W Detroit jest wystarczająco miejsca i dla nas (czarnych) i dla nich (białych)" - powiedziała.

Z Detroit Inga Czerny (PAP)

icz/ ro/

Źródło:PAP
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”

Komentarze (11)

dodaj komentarz
~Ania
a ja JESTEM NA DOBRU DRODZE, ŻEBY KOMPLETNIE NIC DZISIAJ NIE ZROBIĆ http://www.almoc.pl/img.php?id=3192 Wam jak idzie?
~maxx
Świetny artykuł, mało ostatnio takich które mówią jak jest na prawdę.
Piszą wprost że tam gdzie są biali tam miasto się odradza, a tam gdzie czarni to jest przestępczość. To nie rasizm, takie są fakty po prostu.
Druga sprawa to sposób wychodzenia z kryzysu, brawo dla Ameryki, miasto zbankrutowało, ludzie wyjechali a ci co
Świetny artykuł, mało ostatnio takich które mówią jak jest na prawdę.
Piszą wprost że tam gdzie są biali tam miasto się odradza, a tam gdzie czarni to jest przestępczość. To nie rasizm, takie są fakty po prostu.
Druga sprawa to sposób wychodzenia z kryzysu, brawo dla Ameryki, miasto zbankrutowało, ludzie wyjechali a ci co zostali powoli się odbudowują. Wyburzają pustostany, w minimalny sposób pomagają (0,5 mln dolarów kwartalnie dla przedsiębiorców) to grosze ale tak ma być. Reszta naturalnie się rozwija według potrzeb.
A nie tak jak u nas gdzie ładuje się miliony z budżetu w nierentowne kopalnie albo inne głupoty tylko dla idee lub z głupoty albo jako wyborcze zagrywki. Polska jest biedna, wiadomo czemu z historii, ale ja nie mogę się nadziwić jak widzę że Polska wydaje na wiele rzeczy więcej niż najbogatsze na świecie USA.
~myślący
Efekty rządów lewicy i socjalizmu - idealny przykład - detroit, jedno z najbogatsych miast USA doprowadzone do ruiny przez geniuszy keynesizmu i rozdawnictwo
~BB
Jakiej lewicy i jakiego socjalizmu? Co ty za brednie piszesz...
~peter
Jak tak można pisać, że przybywają nowi biali mieszkańcy. Takie stwierdzenia to czysty rasizm. Można napisać, że przybywają ambitni, pracowici i wykształceni mieszkańcy ale że biali?
~Janusz
Bo czarni socjaliści doprowadzili to miasto do bankructwa. Takie są fakty. Poczytaj nieuku i dopiero później zabieraj głos.
~Dżejms
Ja nie rozumiem. Kto broni czarnym robić interesy? Albo uczyć się? Jak z Obierakiem Banana - nobel za kolor - to jest właśnie rasizm. Nagroda za kolor skóry.
~endi
Taka jest cena tolerowania przez lata korupcji , a u nas co jest ? ...
~takitam800
No u nas się Łódź odradza.
~endi
Przeczytałem dziś na Bankierze artykuł o Nepalu - zarobki zwykłego człowieka 100 USD miesięcznie , zarobki urzędnika 1000 USD , do tego potworne łapówkarstwo i wszechobecna ludzka nędza , ponad 50% analfabetyzm , spójrzcie jak te dwa miejsca choć odległe od siebie są do siebie podobne . Jeśli chcemy podzielić los tych dwóch miejsc Przeczytałem dziś na Bankierze artykuł o Nepalu - zarobki zwykłego człowieka 100 USD miesięcznie , zarobki urzędnika 1000 USD , do tego potworne łapówkarstwo i wszechobecna ludzka nędza , ponad 50% analfabetyzm , spójrzcie jak te dwa miejsca choć odległe od siebie są do siebie podobne . Jeśli chcemy podzielić los tych dwóch miejsc nadal przymykajmy oczy na wałki urzędasów , ich ośmiorniczki , klany Rycha , Zbycha i Mira na pewno do tego samego dojdziemy ...

Powiązane: USA: giełdy i gospodarka

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki