W Hiszpanii rozwija się turystyka masowa, Portugalczykom zawsze zależało na ściągnięciu zamożniejszych turystów. Sami przez wiele lat żyli ponad stan. Kryzys wymusił na nich zmianę przyzwyczajeń - z kupowania dużych mieszkań na kredyt przestawiają się na wynajem.


Gościem Bankier.pl jest mieszkająca w Porto lekarka, Agnieszka Hermann, fascynatka kuchni znad Atlantyku.
Malwina Wrotniak, Bankier.pl: Jako fanka atlantyckiej kuchni, często odwiedza Pani portugalskie restauracje. Ceny zmieniły się tam w ostatnim czasie?
Agnieszka Hermann: Pomimo, że niedawno wzrósł podatek VAT w restauracjach (z 13 do 23 %), ceny dla klienta pozostały jak dotąd niezmienione. Zwykle prosty lunch w mieście w ciągu dnia to wydatek około 6 euro od osoby. Ceny wieczorem w restauracjach są wyższe. Trzeba liczyć się ze średnim wydatkiem około 10-20 euro od osoby.
A na lokalnych bazarach, w sklepach – turyści płacą mniej niż poprzednio?
Raczej nie. Ceny nie uległy zasadniczo zmianie. Naturalnie, patrząc z perspektywy 13 lat mojego tutaj pobytu, żywność jest obecnie droższa.
Dla tych, którzy chcieliby w Portugalii zagrzać miejsce na dłużej rynek nieruchomości jest łaskawszy niż kilka lat temu? Ile kosztowałoby mnie ok. 65-metrowe mieszkanie?
Po pierwsze trzeba powiedzieć, że 65-metrowe mieszkanie to rzadkość. Powierzchnia większości mieszkań zaczyna się od około 80 metrów kwadratowych. 65-metrowe mieszkanie będzie tu miało jeden duży pokój lub czasami salon i jedną sypialnię. Cena bardzo zależy od lokalizacji. W centrum miast ceny w ostatnich latach utrzymały się albo wzrosły. Natomiast na przedmieściach spadły o około 10-15%. Ceny ok. 65-metrowego używanego mieszkania wahają się więc od około 50 000 euro w małych miasteczkach czy na przedmieściach Porto, do około 120 000 euro w najlepszej dzielnicy miasta.
Mieszkania częściej się wynajmuje czy, jak w Polsce, kupuje na własność?
Do niedawna na rynku dominowała chęć wykupu mieszkania na własność. Obecnie jednak wobec faktu, że banki znacznie ograniczyły dostęp do kredytu mieszkaniowego (który rzeczywiście był niezwykle tutaj popularny, tylko minimalny procent Portugalczyków kupował mieszkania za gotówkę), zaczyna zyskiwać popularność model wynajmowania mieszkań.
Pokaż Tam mieszkam na większej mapie
Bardzo modna jeszcze parę lat temu była inwestycja w kupno dopiero co zaczynającej się budować nieruchomości, na co również zwykle brano kredyt, a potem odsprzedawano z zyskiem na rynku wtórnym. W tej chwili to zjawisko prawie zanikło.
Dość pechowo kryzys trafił oba kraje Półwyspu Iberyjskiego.
Kryzys w Portugalii, przynajmniej o ile wierzyć tutejszemu rządowi, to zjawisko dużo wcześniejsze niż problemy hiszpańskie. Już w zeszłym roku zwrócono się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i od tej pory został wdrożony plan oszczędnościowy.
Czy to, że nadeszły trudne czasy, widać gołym okiem?
Gdyby nie słuchać mediów, to na pierwszy rzut oka kryzysu nie widać, przynajmniej patrząc okiem laika na styl życia Portugalczyków. Fakt, że nadeszły nieco cięższe czasy poznać da się przede wszystkim po ilości pojawiających sie ostatnio wszędzie kantorów skupujących złoto. Oznacza to pewnie, że duża część społeczeństwa portugalskiego sprzedaje złoto, aby ratować domowe budżety.
Według statystyk o około 10% spadła sprzedaż detaliczna, o 20 % obniżył się ruch samochodowy na głównych autostradach, o 25% spadła sprzedaż nowych samochodów.
Czy czuć niepokój społeczny?
Nie. Portugalczycy to społeczeństwo bardzo spokojne i nastawione pacyfistycznie. Nie ma poważnych objawów niepokoju społecznego. Są incydentalne strajki i manifestacje. W tym aspekcie Portugalia różni się bardzo od Hiszpanii. Przeważa jednak pogląd, że nadchodzą gorsze czasy, należy przygotować się na problemy i cierpliwość społeczeństwa może się skończyć.
Czy rząd oficjalnie odnosi się do tematu, doradzając obywatelom, jak oszczędzać, wydawać, jak żyć?
Z jednej strony istnieje wiele inicjatyw rządowych i pozarządowych doradzających Portugalczykom, co mają robić w tych trudniejszych czasach. Doradza się np. kupowanie produktów regionalnych, z tą inicjatywą wystąpił prezydent Cavaco Silva i premier, którego TV pokazywała nawet robiącego zakupy w supermarkecie. Na pewno jednak rząd w tym aspekcie mógłby zrobić znacznie więcej. Nie słyszę żadnych porad jak oszczędzać, bo przeciętny Portugalczyk uważa, że ma zbyt małe dochody, które ledwie wystarczają mu na życie.
Większość obywateli we własnym zakresie dostosowuje swoje budżety rodzinne do rzeczywistości. Zaczynają np. brać ze sobą do pracy lunch przygotowany w domu, co wcześniej było zjawiskiem niespotykanym. Wszyscy jadali na mieście w restauracjach. Korzystają więcej z transportu publicznego. Nieco mniej wydają na artykuły nie będące tymi pierwszej potrzeby. Odnosi się jednak wrażenie, że to społeczeństwo przez wiele lat żyło mocno ponad stan (zaciągane były np. kredyty na wakacyjne wyjazdy) i ciągle część mieszkańców trwa w pewnej iluzji komfortu i luksusu, nie bardzo wiedząc jak postępować, aby zrównoważyć swoje budżety rodzinne, a zwłaszcza zabezpieczyć się na przyszłość. Z drugiej strony mówi się głośno o tym, że Portugalia jest jednym z krajów europejskich, gdzie jest najbardziej nierównomierny rozkład bogactwa wśród obywateli.
Jak zachowują się banki? Oficjalnie w swoich kampaniach zachęcają do pozostawienia u nich swoich oszczędności? Wchodzą z nowymi produktami?
Odnosi się wrażenie, że tutejszy sektor bankowy jest bardzo rozbudowany, ze sporą konkurencją, właściwie na każdym rogu ulicy obok wszędobylskich tutaj kawiarni są filie banków. Co do produktów oferowanych na rynku, to nie widać jednak ostatnio specjalnych nowości. Oczywiście kampanie reklamowe banków zachęcają do zakładania u nich lokat pieniężnych, to jednak nie jest tu nic nowego.
Banki portugalskie próbują zwiększyć swój kapitał poprzez emisje obligacji lub akcji, albo prosząc rząd o dofinansowanie. To pierwsze udało się jedynie jednemu portugalskiemu bankowi - Banco Espirito Santo. Pozostałe banki były zmuszone prosić o dofinansowanie ze skarbu państwa. Akcje wszystkich banków w ciągu ostatnich kilku lat znacznie spadły.
Domyślam się, że prócz rodowitych Portugalczyków, w gronie Pani znajomych są również ekspaci. Czy ktoś z nich zdecydował się na emigrację z Portugalii?
W ostatnich dwóch latach emigracja zarobkowa Portugalczyków, szczególnie młodych, wzrosła w zastraszający sposób. Zachęcił ich do tego publicznie tutejszy premier, co zostało wytknięte jako wielki błąd polityczny.
Jaki kierunek obierali? Sąsiednia Hiszpania nie wydaje się dobrym wyborem.
Główne kierunki to tradycyjnie Francja, Luksemburg, Szwajcaria, Niemcy i jako nowość - Wielka Brytania. Praca w Hiszpanii nigdy nie była uważana za emigrację. Oba kraje są ściśle związane dobrymi gospodarczymi, politycznymi i sąsiedzkimi stosunkami od wielu już lat i sporo Hiszpanów pracuje w Portugalii, tak jak i wielu Portugalczyków zarabia na chleb u sąsiada. Co do ekspatów, to nie widzę jakichś gwałtownych ruchów. Część znajomych ma tu od lat stałą pracę, inni są na kontraktach i przyzwyczajeni do tego, że firma rzuca ich z kraju do kraju. Najbardziej mobilną grupą byliby chyba studenci z programu Erasmus, ale oni zazwyczaj i tak nie zapuszczają tu korzeni i wracają do kraju pochodzenia.
Można sobie wyobrazić, że teraz sporo w kraju będzie zależało od podejścia turystów. Rodzi się jakiś nowy pomysł na przyciągnięcie wycieczkowiczów?
Turystyka przyjazdowa ma się świetnie i ciągle się rozwija. Szczególnie ponad średnią wzrasta liczba turystów w północnej Portugalii i w regionie rzeki Douro. Pojawiają się ciągle nowe pomysły na przyciągnięcie zagranicznych gości. Ostatnim jest tzw. turystyka sakralna, oprócz oczywistej Fatimy proponowane są nowe, mniej znane sanktuaria. Dobrze rozwija się też enoturystyka, gdzie perełką jest jeden z najpiękniejszych regionów winiarskich świata - dolina rzeki Douro.
Panią los rzucił do Porto, jednego z najsłynniejszych miast w kraju. Gdyby jednak chcieć pójść pod prąd – które miejsca mogłaby Pani wskazać jako jeszcze niedocenione, ale o turystycznym potencjale?
Od czasu, gdy Porto zostało uznane przez internautów za najciekawsze do odwiedzenia miasto europejskie, jestem zasypywana prośbami o informacje, jak tu spędzić czas. Napisałam nawet o tym posta na moim blogu. Z mniej oczywistych kierunków polecałabym przede wszystkim region Minho, czyli północną Portugalię. W połączeniu z hiszpańską Galicją ta część kraju ma niesamowity i niedoceniony jeszcze w pełni potencjał.
Zwolennikom spokoju, ciepła i agroturystyki proponuję natomiast położony w południowym interiorze Portugalii region Alentejo z malowniczym krajobrazem, gajami oliwnymi, winnicami i sennymi iberyjskimi miasteczkami. I jeszcze jedna perełka - zagubione na Atlantyku portugalskie Azory, podobno pozostałość mitycznej Atlantydy, w co każdy turysta po pobycie w tej szczęśliwej krainie zaczyna wierzyć. Jeździmy tam z mężem od lat i pozwoliliśmy sobie nawet na podstawie kilkudziesięciu tam podróży wydać przewodnik po wyspach.
Widziałam kiedyś w internecie poradnik „10 powodów, dla których warto odwiedzić Portugalię zamiast Hiszpanii". Między oboma krajami panuje rywalizacja czy to mimo wszystko symbioza?
Myślę, że jednak to ostatnie. De facto Hiszpanie i Portugalczycy to niemal bracia. Nawet sami tak o sobie, z pewnym przekąsem, mówią. Nie ma źle pojętej rywalizacji, choć - jak to między sąsiadami - bywały tam jakieś historyczne niesnaski. Nie mają jednak one żadnego porównania z trudnymi relacjami, jakie ma z ościennymi krajami np. Polska. Może dlatego, iż to zaszłości bardzo już wiekowe i przeterminowane. Hiszpania dominuje, bo jest po prostu znacznie większym krajem. Przeważa też na rynku turystyki masowej. Portugalia to turystyka bardziej kwalifikowana i szukająca nieco bogatszych gości. Podobno sektor tutejszej tzw. turystyki luksusowej zamiast cierpieć w kryzysie, odnotowuje wzrost. Portugalia, ale także interior Hiszpanii, to regiony czekające jeszcze na odkrycie.
Dziękuję za rozmowę.
Ceny w Portugalii*
Waluta: euro
1l mleka to koszt: 0,57 euro
1l benzyny: 95 - 1,63 euro; diesel - 1,35 euro
3-pokojowe mieszkanie średniej klasy: 80 -160 tys. euro w zależności od lokalizacji, ale metraż to zwykle minimum 100 m
Inaczej niż w Polsce, odpłatne są: wizyty u lekarza i na izbie przyjęć, nawet w publicznej służbie zdrowia uiszcza się za nie niewielką opłatę
Zdecydowanie tańsze niż w Polsce są: kawa, za espresso płaci się ok. 0,4-0,6 euro
* Na pytania odpowiada Agnieszka Hermann, bohaterka Tam mieszkam: Portugalia



























































